lutego 07, 2016

Życie

Życie... Na pozór to bardzo proste słowo, ale w rzeczywistości zawiera w sobie nie tylko zdolność oddychania i funkcjonowania organizmu, bijące serce oraz umysł, dzięki któremu potrafimy myśleć, analizować i podejmować konkretne decyzje. Życie to bowiem pełne spektrum świata, który chłoniemy całym swoim jestestwem. Mawia się niekiedy, że nasze ciała zawierają duszę. Nie, to my jesteśmy duszą- piękną, wieczną i nieskończoną, zawierającą w sobie wszelką mądrość i istotę Boga. I to właśnie dusza zamieszkuje wybrane ciało, zaś do nas należy dbać o to, by czuła się w nim jak najlepiej. Nie możemy zapominać, że jesteśmy tutaj tylko na chwilę, a życie trwa bardzo krótko. Mamy więc szansę przeżyć je jak najlepiej, zbierając doświadczenia, kierując się tym co dobre- nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Nasza dusza dostrzega zaś to, co piękne i wyjątkowe, w każdej chwili, która jest zaledwie mgnieniem oka.
Niestety, zapominamy o tym zbyt często, skupiając się na tych gorszych chwilach i cierpieniu oraz szukając problemów. Może warto czasami spojrzeć na swoje życie przez barwny pryzmat wszechwiedzącej duszy i wrażliwego serca: radować się ulotnymi chwilami szczęścia, które niczym barwne motyle muskają skrzydłami nasze życie tak, jakby przypominały o radości i o tym, co nam umyka. Żadna chwila już się nie powtórzy. Sam świat nie jest zły. To ludzie często go takim stwarzają. Możemy to choć odrobinę zmienić. Wystarczy, że odnajdziemy w sobie zapomniane piękno; spróbujemy wnieść światło tam, gdzie na pierwszy rzut oka widzimy tylko ciemność. 

Tak, wiem, że brzmi to banalnie. Szczególnie, że pisze to co prawda autorka książek, ale zarazem osoba niepełnosprawna. Nie, nie wstydzę się nazywać rzeczy po imieniu. Pisałam zresztą już wcześniej o moim podejściu do choroby: „Wbrew chorobom”. Wprawdzie nie mam doskonałego, w pełni sprawnego ciała, lecz na równi z każdym mam prawo do wyrażania własnych myśli. Wierzę, że każdy z nas przychodzi na świat z pełną świadomością tego, jakie przeszkody przyjdzie mu pokonywać na swej drodze. Być może naszym zadaniem jest przepracować pewne wzorce i zostawić na ziemi swój własny ślad- swoistą pieczęć osobowości. Te trudności, które zaś napotyka i zdoła przezwyciężyć świadczą tylko o odwadze, sile naszej duszy, naszego serca i umysłu.
S. A. Taylor wskazała trzy kroki, by odnaleźć właściwą drogę w życiu i osiągnąć spokój ducha. Są one na pozór bardzo proste, ale nie każdy z nas potrafi pokierować się nimi. Może warto choć na chwilę zatrzymać się i skorzystać choć z jednej rady. W tych trzech krokach znajdziemy proste sugestie, w jaki sposób można przeżyć to życie:
    • Znaleźć znaczenie i celu w życiu,
    • Zapytać, w jaki sposób można przynieść światło miłości i miłość trudnościom,
    • Otworzyć serce na Boską świadomość wewnątrz.
Brzmi na pozór prosto, al tak naprawdę wymaga dużego skupienia i głębokiej rozwagi. Nie jest tak łatwo przyjrzeć się własnemu życiu z zupełnie innej perspektywy- perspektywy duszy. Życzę jednak zarówno Wam, jak i sobie, byśmy potrafili choć czasami znaleźć chwilę, by zastanowić się dokąd zmierzamy.

Życzę Wszystkim tego, co najpiękniejsze i najlepsze!


Przy okazji proszę o kciuki, żeby kolejna moja niespodzianka: guz w tarczycy okazał się tylko zwykłym, łagodnym nowotworem. Jakoś niespieszno mi do kolejnej operacji. Zwłaszcza, że stwardnienie rozsiane nie lubi skalpela. :)

Mimo to uśmiecham się do Was serdecznie i informuję, że w tym roku ukażą się moje dwie książki: „Legendy z Ustki i Ziemi Słupskiej” oraz „Magia ludowa z Pomorza i Kujaw” oraz artykuł o niezwykłej kobiecie starożytnego świata, Sosipatrze. Mam nadzieję, że starczy mi sił, by zakończyć cykl: „Duchy, zjawy i ukryte skarby”- tym razem poświęcone niezwykłym miejscom w województwie zachodniopomorskim i poszerzyć swoją twórczość o obiecaną już wcześniej powieść z czasów Walentyniana III. Czas na powrót do korzeni, czyli ukochanej historii.
W przepastnej szafie czekają zaś notatki dotyczące powieści o podboju Peru- tym razem przybliżające nieco postaci zapomnianych nieco braci znanego zdobywcy Francisca Pizarro: Juana i Gonzala. Chciałabym wreszcie zamienić notatki na tekst, ale... choroby nauczyły mnie jednego:
bardzo dużej ostrożności w snuciu dalekosiężnych planów, bo nie wiem jak ułoży się moja przyszłość.
Jeżeli coś będzie się działo, dowiecie się jako pierwsi. 

Z serdecznymi pozdrowieniami
Wasza Ania.

2 komentarze:

  1. Aniu, wysyłamy Ci ogrom energii i trzymamy kciuki !!!
    Będzie dobrze, bo być musi :* :* :* <3 <3 <3

    kizia i kizimąż

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Kochani. :* Ja również tak myślę. Musi być dobrze.

      Usuń

Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger