września 17, 2020

Czarownica na stos - egzekucja

Egzekucja
Czarownica, Mario Hofer -Pixabay

 Takie słowa padają najczęściej, gdy zadaję pytanie jaki los czekał czarownicę. To prawda. Najczęstszym wyrokiem było spalenie na stosie. Można by zapytać dlaczego? W końcu wystarczyłoby przecież samo skazanie na śmierć. Otóż nie. Czarownica musiała zapłacić nie tylko za stosowanie magii, ale przede wszystkim za swój pakt z diabłem. Ogień miał ją oczyścić. Wróćmy jednak do egzekucji.

 

Od ostrzeżeń do prawomocnych decyzji

W Starym Testamencie, w Księdze Wyjścia padają słynne słowa: „Nie pozwolisz żyć czarownicy”. Choć wydają się tak oczywiste jako uzasadnienie późniejszych procesów, wbrew pozorom wcale nie są tak proste do interpretacji. Chrześcijaństwo zderzyło się z magią już na samym początku. Była ona częścią codziennego życia. Stosowali ją zarówno niewolnicy jak i królowie, kapłani i magowie, artyści i politycy. Służyła do rozmaitych celów: od leczenia, poprzez zdobywanie bogactw i miłości, aż po szkodzenie innym. Ojcowie Kościoła, biskupi i misjonarze od początku przestrzegali przed kobietami rzucającymi czary i przepowiadającymi przyszłość oraz przed ludźmi zajmującymi się alchemią lub astrologią. Nie wiązało się to jednak od razu z wysyłaniem kogokolwiek na stos. Według profesora historii Alaina Boureau początki sądowego rozstrzygania problemu magii zaczynają się w XIV wieku, za czasów papieża Jana XXII. Za jego rządów wyszły pierwsze bulle wymierzone w świat astrologów, alchemików, czarownic i czarowników. Później było już tylko gorzej; szczególnie, gdy czary zostały oficjalnie uznane jako przestępstwo ścigane prawem.

W XVII wieku wszystko było już dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Czarownica, która w przebiegu procesu, prób, jakim została poddana i badania (tortur) została uznana za winną, najczęściej zostawała skazana na śmierć na stosie.

 

W oczekiwaniu na stos

         Czarownica zostawała powiadomiona o terminie egzekucji zwykle na kilka dni przed jej wykonaniem. W ten sposób dawano jej czas, by mogła przygotować się do śmierci. Jedynymi osobami, które mogły ją wówczas odwiedzić byli duchowni oraz najbliższa rodzina. Liczono na skruchę, wyrzuty sumienia oraz błaganie o zmiłowanie dla duszy.

W dzień egzekucji, w obecności sędziego i ławników jeszcze raz odczytywano jej wyrok. Nie było szansy na litość. Należało to tylko do suchej procedury.

 

Egzekucja zamieniona w rytuał

Wykonanie wyroku wiązało się z określonym rytuałem – wszak publiczna egzekucja na oczach mieszkańców stanowiła zarówno okazanie władzy, jak i odstraszenie potencjalnych następców.

 

         Wykonanie wyroku odbywało się w wyznaczonym do tego miejscu. Najczęściej było to poza murami miasta lub na terenie przeznaczonym do publicznych egzekucji. Zdarzało się jednak, że egzekucje odbywały się na rynku. Zawsze chodziło o to, by oglądało ją jak najwięcej ludzi.

Czarownica zostawała doprowadzona lub dowieziona na miejsce egzekucji. Czekali już tam przedstawiciele sądu oraz duchowni, których zadaniem było towarzyszenie skazanej oraz przywrócenie jej na łono Kościoła. Często wysłuchiwali ostatniej spowiedzi oraz pytali, czy nikogo nie oskarżyła bez powodu.

Kolejnym krokiem było najczęściej publiczne odczytanie przyznania się oskarżonej do winy oraz wyroku sądu. Dzięki temu zebrani mogli usłyszeć o straszliwych czynach, jakich dopuściła się skazana czarownica. Zazwyczaj były tam opowieści o pakcie z diabłem, sabatach, czarach czynionych wraz ze złymi duchami, zsyłaniu chorób lub śmierci na zwierzęta i ludzi i wiele, wiele innych.

Stos był już gotowy. Skazaną przywiązywano łańcuchami do pala. Wokół kładziono słomę lub drewno. Obecny duchowny zwykle pytał jeszcze, czy aby nie obciążyła oskarżeniami niewinnych osób, by nie brać ich na swoje sumienie. Po tych słowach stos podpalano.   Śmierć często następowała na skutek zatrucia, zanim jeszcze płomienie sięgnęły ciała. W drodze szczególnej łaski kat mógł przed samym podpaleniem stosu udusić ofiarę. Następowało to jednak wyłącznie w drodze wyjątku.

W przypadku szlachcianek lub szlachciców ( bo i tacy się zdarzali) było to zwykle ścięcie mieczem, a następnie spalenie ciała na stosie.

 

Literatura:

Devine A., Magia w tradycji starożytnej, Wrocław 2004

Fischer-Wollpert R., Leksykon papieży, Kraków 1996

Charles Kors A. Ch., Peters E., Witchcraft in Europe, 400-1700: A Documentary History. 2000

Wijaczka J., Magia i czary, Toruń 2008

Wiśniowski E., Czarownic procesy, w: Encyklopedia Katolicka, (pod red.) R. Łukaszyk, L. Bieńkowski, F. Gryglewicz, t. III, Lublin 1989

Wrzesiński Sz. Krwawa profesja. Rzecz o katach i ich ofiarach, Kraków 2006

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger