5 prób stosowanych podczas procesu o czary
Procesy o czary kojarzone są nie tylko z
torturami i płonącymi stosami. Pozostaje jeszcze jeden temat, który każdemu
mógłby spędzić sen z oczu. Mowa o próbach, którym poddawano osoby oskarżone o
czary. Ich celem była wstępna weryfikacja zarzutów, wykazanie niewinności lub
też jednoznacznie udowodnienie winy (znalazły zastosowanie choćby w procesie
Barbary Jakubki z miejscowości Nowe w 1719 roku).
5 prób stosowanych w procesach o czary
1. Próba wody
Próba wody jest najbardziej znana, gdyż
była wykonywana najczęściej i uważano ją za najbardziej miarodajną. Przyczyniły
się do tego dwie kwestie:
Pierwszą była wiara, że woda jako czysty
żywioł nie przyjmie do siebie nikogo, kto jest obciążony zbrodnią tak wielką
jak stosowanie czarów.
Drugą oparto na przekonaniu, że czarownica
po zaślubinach z diabłem staje się lekka niczym piórko, więc nie może utonąć.
Jak wyglądała próba wody?
Próba wody polegała na tym, że oskarżoną
o czary wiązano w tzw. kozła ( prawą dłoń wiązano z lewą stopą, a lewą z prawą
stopą). Następnie przywiązywano ją do liny i opuszczano do wody. Wówczas
zaczynała się prawdziwa próba. Jeżeli kobieta tonęła oznaczało to, że jest
niewinna. Jeżeli natomiast utrzymywała się na powierzchni, był to niezbity
dowód na jej konszachty z diabłem.
Nikt nie wie ile kobiet utonęło podczas próby wody. Wprawdzie uznano, że nie
były czarownicami, jednak nikt nie mógł przywrócić im życia. Wiele jednak
utrzymywało się na powierzchni. Dlaczego? Przyczyny mogły być dwie. W owych
czasach kobiety nosiły kilka warstw spódnic, które utrzymywały je przez jakiś
czas na wodzie. To wystarczyło, żeby uznać to za dowód na uprawianie czarów.
Drugą przyczyną była przekupność osób, które zajmowały się przeprowadzaniem
prób. Wystarczyło odpowiednio manewrować urządzeniem do pławienia, żeby
oskarżona nie zanurzyła się w wodzie.
2. Próba ognia
Próba ognia była stosowana zarówno w
procesach o czary, jak i w innych procesach karnych. W tym przypadku odwoływano
się do żywiołu ognia, który miał w sobie moc oczyszczania. W tym przypadku
stosowano dwie metody, obie jednak były związane z rozpalonym żelazem.
Jak wyglądała próba ognia?
Próba ognia miała na celu wykazanie
niewinności. Polegała na przeniesieniu przez oskarżoną kawałka rozpalonego
żelaza. Kiedy tego dokonała, oglądano jej poparzone dłonie. Kolejnym krokiem
było owinięcie ich poświęconym woskiem i skropienie wodą święconą. Opatrunek
zostawiano na 3 dni. Jeżeli po tym czasie ręce zaczynały się goić, oskarżona
mogła nieco odetchnąć. Świadczyło to bowiem o jej niewinności. Gorzej, gdy rany
ropiały. Oznaczało to, że kobieta jest czarownicą.
Niekiedy
stosowano nieco innej wersji próby ognia. W tym wypadku na ziemi kładziono rozpalone
żelaza, po których oskarżona musiała przejść trzy kroki.
3. Próba łez
Próba łez na pozór wydaje się prosta,
gdyż nie wymaga żadnych poświęceń. Opierała się na przekonaniu, że czarownica
nie jest w stanie uronić nawet jednej łzy. Wykorzystywano to, by sprawdzić czy
dana osoba mogła zawrzeć pakt z diabłem. W teorii była to prosta próba. Wystarczyło
tylko się rozpłakać, a jednak.... oskarżonym było bardzo trudno przejść przez
tę próbę zwycięsko
Jak wyglądała próba łez?
Przy próbie
łez sędzia nakłaniał oskarżoną o czary, by zapłakała na dowód swojej
niewinności. Wydawać by się mogło, że nie będzie to problemem. Zrozpaczona kobieta
miała świadomość losu jaki ją czeka, więc płacz byłby naturalną reakcją.
Niestety. Większość oskarżonych kobiet była tak przerażona sytuacją, że nie potrafiły
zapłakać na polecenie władz. Świadczyło to tylko o jednym: sędzia miał przed
sobą czarownicę.
4. Próba wagi
Próba wagi podobnie jak próba wody
należała do najbardziej popularnych i najczęściej stosowanych. Uważano, że
każda czarownica jest lekka jak piórko i właśnie dzięki temu potrafi latać w powietrzu.
Żeby więc to sprawdzić, kierowano oskarżoną na wagę.
Jak wyglądała próba wagi?
Zanim
kobieta przeszła próbę wagi musiała
się rozebrać i rozpuścić włosy (o ile nie zdążono już jej ogolić). Było to
konieczne, by nie mogła ukryć żadnych ciężarów, które zafałszowałyby wynik.
Uważano też, że sam diabeł mógłby ukryć się we włosach swojej służki, żeby
obciążyć ją podczas ważenia. Następnie oskarżona wchodziła na wagę. Jeżeli ważyła mniej niż określała to specjalna norma
(wynosiła ona około 49,5 kg) świadczyło to o tym, że jest czarownicą.
Próba wagi była obciążona bardzo dużym
ryzykiem fałszerstwa. Zdarzało się, że urzędnicy specjalnie zaniżali wagę
oskarżonej, żeby móc postawić ją przed sądem.
Z tego powodu tak wielką popularnością
cieszyło się miasto Oudewater, gdzie
znajdowała się specjalna waga czarownic.
Kobiety mogły tam otrzymać certyfikat, który chronił je przed każdym
potencjalnym łowcą czarownic.
5. Próba igły
Próba igły bazowała na przeświadczeniu,
że każda czarownica nosi na swym ciele znamię diabła. Wierzono, że gdy ten brał
w posiadanie jej ciało i duszę zostawiał ślad, który nigdy nie krwawił.
Zadaniem urzędników było więc odnalezienie tego znamienia.
Jak wyglądała próba igły?
Zanim
wykonano próbę igły kobietę rozbierano i golono włosy na całym ciele. Następnie
dokładnie się jej przyglądano w celu znalezienia znamion. Kiedy już je
znaleziono, kat nakłuwał je igłą, by sprawdzić czy zaczną krwawić. Jeżeli krew
się nie pojawiała był to dowód na to, że ślad należy do diabła, a oskarżona
jest czarownicą.
Przysięga oczyszczająca
W
przypadku, gdy jakimś cudem kobieta przeszła zwycięsko przez zarządzone przez
sędziego próby i nic nie potwierdzało oskarżenia, składała tzw. przysięgę
oczyszczającą. To jednak nie wszystko. Jej słowa musiało potwierdzić sześciu
współprzysiężników. Dopiero wówczas zostawała zwolniona z więzienia.
Niestety,
nie było to gwarancją bezpieczeństwa. Uniewinniona kobieta musiała liczyć się z
tym, że jakaś inna oskarżona może powołać ją jako współuczestniczkę sabatów lub
wspólnych praktyk czarodziejskich. Wówczas wszystko zaczynało się od początku.
Literatura:
Baranowski B., Pożegnanie z diabłem i
czarownicą, Łódź 1966
Baranowski B., Procesy czarownic w Polsce
w XVII i XVIII w., Łódź 1952
Baranowski B., W kręgu upiorów i
wilkołaków, Łódź 1981
Baschwitz K., Czarownice. Dzieje procesów
o czary, Warszawa 1971
Koprowska- Głowacka A., Czarownice z
Pomorza i Kujaw, Gdynia 2011
Potkowski E.., Czary i czarownice.
Warszawa 1970,
Sójka- Zielińska K., Historia prawa, Warszawa 1993
Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za opinię. :)
UsuńObecnie pracuję nad nową książką, która dotyczy procesów o czary. Znajdą się w niej historie oskarżonych z dużo większego obszaru: od Szczecina aż po Królewiec.Pozdrawiam serdecznie.
Czy ta książka już powstała? Bardzo bym chciała ją przeczytać:)
UsuńTak, książka powstała. To "Czarownice z Pomorza I Prus".
UsuńUwielbiam średniowieczną historię czarownic! Dziękuję za dodanie tego pomocnego postaa
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mnie również fascynuje ta tematyka. Cieszę się, że mogłam być pomocna. Pozdrawiam.
Usuń