lipca 27, 2016

Rzeczywistość ON

Akurat dzisiaj po raz kolejny przyszło mi doświadczyć tego, co przypada większości osób niepełnosprawnych. Niedawno pisała o tym koleżanka z SM. Pozwolę sobie powtórzyć jej słowa, czyli 3 razy TAK:
TAK- lubię ładnie wyglądać,
TAK- lubię dbać o siebie,
TAK- jestem osobą niepełnosprawną.

            Nikt nie pomyśli, że większość z nas stara się najlepiej wyglądać właśnie wówczas, kiedy czuje się najgorzej; kiedy brakuje sił i trzeba zmagać się z ciężarem choroby. W ten sposób udowadniamy przede wszystkim sobie, iż damy radę i możemy jeszcze wyglądać choć po części jak zdrowi ludzie.

Nie wyrokujcie więc po wyglądzie, bo za wyglądem kryje się często cierpienie. Nie osądzajcie po uśmiechu, bo za uśmiechem czai się smutek.

            Jestem nieuleczalnie chora na stwardnienie rozsiane (SM) oraz kilka współistniejących chorób. Codziennie walczę z niedowładem czterokończynowym, który skutecznie potrafi odebrać siłę w rękach i nogach. Kiedy się budzę, sprawdzam, czy mogę jeszcze poruszać kończynami, czy widzę, mówię i funkcjonuję.

            Dla mnie i innych chorych każdy dzień jest cudem, ale i na każdym dniu kładzie się cieniem strach przed tym, co w każdej chwili może nam odebrać choroba: pozostałą sprawność, częściową niezależność, życie?

Można przywyknąć do życia z bólem, ale do życia z lękiem przed nieznanym- nie sposób. To jak życie z wyrokiem, który jest tylko odkładany na później. Dlaczego więc nie mamy cieszyć się tymi chwilami, gdy możemy jeszcze coś zrobić; stać się częścią społeczeństwa, a nawet… zwrócić na siebie uwagę? Czy jako osoby niepełnosprawne mamy zostać wykluczeni na margines? A może niektórzy najchętniej zamknęliby nas w czterech ścianach mieszkań, żeby nie pokazywać „kalectwa”, w dodatku bezczelnie zadbanego? A może ktoś chce się z nami zamienić?

Z pozdrowieniami
Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger