Fot. A. Koprowska- Głowacka |
W
dniach 13-27 października przebywałam na turnusie rehabilitacyjnym w Ustroniu
Morskim.
Czas
minął bardzo szybko, wpisany niejako w istny rytuał posiłków o określonej
porze, spacerów nad morzem i zabiegów. Dwa tygodnie przemknęło zatem niby sen
jaki złoty, pozostawiając setki wspomnień, garść znalezionego bursztynu i
nadziei na kolejne dni.
Przyznam
szczerze, że tego typu pobyt jest bardzo ważny. Nie chodzi tu wyłącznie o
zmianę środowiska i klimatu, ale przede wszystkim o zastosowane zabiegi. Z
czystym sumieniem mogę oświadczyć, że dało to wiele moim płucom i kręgosłupowi,
a i eSeMek otrzymał sporą dawkę pozytywnej energii. Mam nadzieję, iż dzięki
temu „wspólnie” przetrwamy najgorszy okres, a mianowicie późną jesień i zimę.
Na
początek może kilka słów o samej miejscowości. Ustronie Morskie (dawniej: Henkenhagen, Ostseebad Henkenhagen, Ustronie
Nadmorskie) to niewielka wieś nad Morzem Bałtyckim, położona w
województwie zachodniopomorskim. Do końca XIX wieku była to osada rybacka, dopiero
później, w czasach powstawania sanatoriów, powoli przekształciła się w
miejscowość wypoczynkową. Tę funkcję spełnia do dzisiejszego dnia.
Fot. A. Koprowska-Głowacka |
Ośrodek,
w którym przebywałam: „Cechsztyn” jest dwupiętrowym kompleksem sanatoryjno-
wczasowym z doskonałą bazą zabiegową, kompetentną obsługą i miłą, niemal
rodzinną atmosferą. Szczególne wyrazy uznania należą się Pani Iwonie- fizykoterapeutce i rehabilitantce. Jest to bowiem osoba o wielkim zaangażowaniu i
ogromnej wiedzy, które wykorzystuje na każdym kroku, by pomóc kuracjuszom w
odzyskaniu sił.
Niebagatelne
jest także to, iż ośrodek znajduje się bardzo blisko jednej z
najpiękniejszych plaż w naszym kraju. Wystarczy przejść przez ulicę, by znaleźć
się na nadmorskiej promenadzie.
Najbardziej
zabawne w tym wszystkim jest jednak to, że w tym krótkim czasie miałam trzy
pory roku: piękne, słoneczne lato w pierwszym tygodniu, gdy można było
spacerować w ubraniach z krótkim rękawem, a… znalazło się także kilka osób,
które postanowiły opalać się na plaży; złotą, polską jesień w drugim- taką
pełną kolorowych liści wirujących nad ziemią i babiego lata snującego się
pomiędzy drzewami oraz… zimę, która towarzyszyła mi podczas powrotu.
Podczas pobytu spotkałam się także z młodymi Czytelnikami. 23 października odwiedziłam ich w Gminnej Bibliotece Publicznej w Tymieniu. Czas minął nam na ciekawych rozmowach i czytaniu opowieści. Kilka słów na temat spotkania skreślę w kolejnej notce.
Mam
ogromną nadzieję, że dzięki tej rehabilitacji nie zabraknie mi sił podczas chłodnych miesięcy i
będę kontynuowała podjęte już wcześniej zamierzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz