Marco
Salvador, Longobard
Wydawnictwo:
Mozaika 2004
ISBN:
978-83-608-9433-0
Stron: 360
O książce:
VII wiek
naszej ery. Rotari jest synem księcia Bresci. Jest wspaniały, buntowniczy,
pewny siebie. W jego żyłach płynie królewska krew. Ale w Italii podzielonej
między Longobardów i Bizantyjczyków na drodze do korony czyha wiele zasadzek, a
Rotari ma tylko jednego przyjaciela, na którego może liczyć: jest nim Stiliano,
który wypędzony z Cividate za rozwiązłe prowadzenie się, zostaje najpierw
nauczycielem, a następnie nieodłącznym towarzyszem swego pana. Wspólnie
stawiają czoła podstępom, pełnym przygód podróżom, zemstom, intrygom oraz
zdradom.
Książka wpadła w moje ręce przypadkiem. Tak, właśnie
przypadkiem, bo szukałam zupełnie innej pozycji. Przyciągnęła mnie jednak i
zaintrygowała. Książki, których akcja dzieje się w średniowieczu mają bowiem
swój niepowtarzalny klimat. Już sama epoka stanowi wyzwanie dla autora, zaś
tutaj mamy jeszcze piękną Italię, która po upadku Cesarstwa Rzymskiego rozpadła
się na zwalczające się między sobą księstwa. Jak zatem mogłam przejść obok?
Jest to
powieść piękna, wnikliwa, pełna barwnych opisów i historycznych szczegółów.
Dzięki niej poznać możemy zwyczaje Longobardów, zwiedzić kilka ówczesnych krain
i nieomal dotknąć atmosfery z VII wieku. Warto przy tym pamiętać, że dla
autora: Marca Salvadora, historia jest zarówno zawodem jak i pasją- zwłaszcza
historia średniowiecza, a „Longobard”
to jego pierwsza powieść historyczna. Naukowy ton przebrzmiewa niekiedy przez
karty książki, ale szczegółowe tło historyczne sprawia, iż czyta się ją z
prawdziwym zainteresowaniem. Czy jest to atutem powieści, czy też wadą- na to
pytanie każdy musi sobie sam odpowiedzieć. Jedni wolą książki, w których
historia jest wyłącznie tłem wydarzeń i maską nałożoną na fabułę; inni zaś
cenią szczegółowość i detale zgodne z historyczną rzeczywistością. Mogę
tylko podkreślić, że doskonale przybliża nam w ten sposób epokę.
Nie jest to może książka porywająca biegiem wydarzeń,
które następują po sobie niczym w kalejdoskopie, a dialogi płyną niczym
wezbrana rzeka. Ma jednak swój klimat, a barwne opisy i ciekawa, wciągająca
fabuła sprawiają, że czyta się ją z ogromną przyjemnością.
A fabuła?- zapytacie. Oczywiście, nie zdradzę Wam
treści, bo jakaż byłaby wówczas przyjemność czytania? Napiszę krótko.
Z jednej strony mamy Longobardów, którzy dążą do
przejęcia władzy, z drugiej Bizantyjczyków przeświadczonych o tym, że jako
spadkobiercy Cesarstwa mają prawo do tej ziemi… Pomiędzy nimi zaś znajduje się główny
bohater, syn księcia Bresci- Rotari, który musi przetrwać w świecie, gdzie
liczą się wyłącznie władza i złoto, a ludzkie życie nie ma wielkiego znaczenia.
Królewska krew płynąca w jego żyłach staje się zaś jego przekleństwem. Czy
przeżyje? Czy zdobędzie pozycję, na jaką zasługuje? Tego dowiecie się z powieści.
Mnie książka urzekła- właśnie owym barwnym
przedstawieniem historii i tradycji Longobardów.
Warto
przeczytać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz