Hanna Malewska, Żelazna korona
Wydawnictwo: Mieczysław Fuksiewicz i S-ka 1948
Stron: tom I- 280, tom II- 303
O książce:
Autorka, odtwarzając z wielką historyczną erudycją bogatą i ciekawą epokę historyczną, ukazującą nam świat i ludzi ówczesnych z plastyką prawdziwej artystki, potrafiła oprócz tego przesycić swoją książkę tym czymś osobistym, co robi zawsze książkę bliską i ciepłą. Pisząc ją, patrzyła nie tylko w historyczne dokumenty, nie tylko we własną wizję, ale także i we własną duszę. W swoją historyczną książkę włożyła nie tylko to, co wiedziała jako historyczka, nie tylko to, co oglądała jako artystka, ale także to, co przemyślała i odczuła jako człowiek. (Zofia Starowieyska- Morstinowa, Twórczość, luty 1947)
Jest taka książka, która od lat znajduje się na mojej półce i mimo
upływającego czasu wciąż do niej powracam- to „Żelazna korona” Hanny
Malewskiej.
Książka nieco zapomniana, a przecież warta tego, by wspomnieć o niej w
kilku choćby słowach.
Tytuł od razu przywołuje w pamięci diadem ze złotych płytek zdobnych
klejnotami i połączonych żelazem. Stąd nazwa… Ta niezwykła korona
powstała prawdopodobnie w VIII lub IX wieku i była własnością córki Ludwika
Pobożnego- Gizeli. W czasach późniejszych powstała legenda jakoby owa
żelazna obręcz łącząca złote płyty była wykuta z gwoździa z krzyża świętego.
Służyła wielokrotnie do koronacji władców rzymsko- niemieckich.
Takim też władcą był bohater powieści Malewskiej- Karol V Habsburg nazywany
często „ostatnim rycerzem Europy”.
Nie każdy lubi fabularyzowane biografie, ja sięgam do nich z wielką
przyjemnością. Warto bowiem przyjrzeć się ludziom, którzy żyli w dawnych czasach;
spróbować choć przez chwilę popatrzeć na świat ich oczyma; zrozumieć, co było
dla nich ważne i jakie idee skłaniały ich do czynów- wszystko to zaś za
pośrednictwem autora, który surową materię historycznej biografii ubarwi
pięknem języka, okrasi magią wykreowanego świata. Przypomina to nieco załamanie
światła w pryzmacie. W jednej chwili bowiem postać, która mignęła nam tylko
gdzieś na kartach historii nabiera barw, staje się nam bliska i fascynująca.
Tak jest w przypadku Karola z Gandawy, późniejszego cesarza Karola V. Na
kartach „Żelaznej korony”- poznajemy władcę, w którego włościach słońce nigdy
nie zachodziło; człowieka rządzącego niemal całą Europą; pana Indii Zachodnich,
a jednocześnie człowieka z krwi i kości: odważnego aż do brawury, chwilami
porywczego, miotanego wątpliwościami, mądrego i konsekwentnego w
osiąganiu celów. Autorka sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Dzięki niej
przemierzamy pola bitew, zaglądamy do pałaców, przeżywamy duchowe rozterki i
namiętności.
Nie ma tu bohaterów jednoznacznie dobrych ani bezgranicznie złych.
Bohaterowie powieści to ludzie z całą paletą ich zalet i przywar; ludzie
uwikłani w sieć zdarzeń, która oplata ich coraz bardziej. Karol- postać
najważniejsza w tej powieści- jawi się nam zaś nie tylko jako potężny cesarz,
przed którym zgina kolano niemal cała Europa, lecz także jako zwykły człowiek
traktujący władzę jako odpowiedzialność i obowiązek. Warto tu zacytować jego
własne słowa: „Jeden dzień samotności daje mi więcej rozkoszy, niż mi jej
dały wszystkie tryumfy”. Nie jest to tylko przekorne zdanie rzucone przez
potężnego władcę. Karol bowiem jest gotów zrezygnować z władzy, gdy tylko uzna,
że może zdjąć z ramion ów ciężar, przekazać koronę i odpocząć.
Warto jednak dodać, że dla osoby, która nie zetknęła się wcześniej z ową
epoką i choć pobieżnie nie zapoznała z ówczesną sytuacją, może to być trudna
lektura. Nie jest to bowiem książka w stylu lekkiego historycznego romansu. To
książka, w której polityka i wojna, życie i śmierć przeplatają się pospołu
tworząc barwny obraz Europy Renesansu: Europy w dobie walki o dominację między
Habsburgami a Walezjuszami, Europy wstrząsanej buntami i reformacją; Europy
zmagającej się z rosnącą potęgą turecką i sięgającej daleko aż do Indii
Zachodnich.
Mogłabym pisać jeszcze wiele o wydarzeniach, które sprawiają, że od
powieści trudno oderwać się choćby na chwilę. Mogłabym przedstawić tu wybrane
postaci dodające kolorytu, budzące różne emocje. Nie uczynię jednak tego. Nie
taka jest moja rola.
„Oto chwila”- te słowa wyszeptał Karol z Gandawy zanim
oddał duszę Bogu, przyciskając do serca krucyfiks, który wiele lat wcześniej, w
chwili śmierci trzymała w rękach jego żona Izabela.
Oto chwila, w której wychodzimy z tego niezwykłego świata nakreślonego przez
Autorkę i wracamy do rzeczywistości.
Karol Habsburg wciąż jednak żyje w naszej pamięci- taki, jakim go
przedstawiła, zaś jego motto: "PLUS ULTRA" (wciąż dalej)
dodaje nam sił i zachęca do sięgania po wymarzone cele.
Jeżeli chcecie zagłębić się w świat wykreowany przez Hannę Malewską i poznać bliżej Karola z Gandawy, sięgnijcie po „Żelazną koronę”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz