Nie
o tym jednak chciałam napisać.
Otóż
ubiegły weekend spędziłam na malowniczych Kaszubach, w miejscowości Ostrzyce.
Pobyt był niezapomniany, a towarzystwo wspaniałe. Odniosłam tam także małe zwycięstwo, które dodało mi sił do dalszej walki z chorobą.
Wśród wielu atrakcji niezapomniana była wyprawa na Wieżycę. Jest to porośnięte lasem bukowym wzgórze o wysokości 328,6 m n.p.m., na którego szczycie znajduje się platforma widokowa. Przyznaję, miałam wątpliwości czy dam radę wspiąć się na jej szczyt, jednak postanowiłam podjąć to wyzwanie i… osiągnęłam cel.
Wśród wielu atrakcji niezapomniana była wyprawa na Wieżycę. Jest to porośnięte lasem bukowym wzgórze o wysokości 328,6 m n.p.m., na którego szczycie znajduje się platforma widokowa. Przyznaję, miałam wątpliwości czy dam radę wspiąć się na jej szczyt, jednak postanowiłam podjąć to wyzwanie i… osiągnęłam cel.
Stanęłam
na szczycie wieży i mogłam podziwiać wspaniałe widoki.
Czasami
małe zwycięstwa nad dużymi ograniczeniami znaczą o wiele więcej, niż wielkie
sukcesy i spektakularne wyczyny. I z nich właśnie warto się cieszyć. Jak pisał
Antoine de Saint-Exupéry: „Są zwycięstwa, które podnoszą na duchu(…)”. To było właśnie jedno z takich zwycięstw.
Aniu.
OdpowiedzUsuńCzytam Twój tekst i mam łzy w oczach. Podziwiam, to nie jest małe, to jest ogromne zwycięstwo, bo nad sabą. Jesteś wspaniała i głęboko wierzę, że pokonasz chorobę, bo wszystko można zrobić siłą własnej psychiki. Dziękuję Ci za ten tekst, nawet nie wiesz, jak bardzo był mi potrzebny.
Grażyna Strumiłowska
Brawo, Brawo i jeszcze raz.....:*
OdpowiedzUsuńGrażyno, Reniu- bardzo Wam dziękuję za te słowa. Każde, nawet najmniejsze zwycięstwo nad sobą jest ogromnym sukcesem, bo pokazuje, że stać nas jeszcze na wiele. I w to nie możemy wątpić. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!