W Wilnie, na Starym Mieście wznosi
się wzgórze określane przez Litwinów mianem Pilies
kalnas. Jest to Góra Zamkowa, nazywana również Górą Giedymina. Niegdyś
wznosił się tu zamek górny, poświadczony w źródłach w 1323 roku, a częściowo
zniszczony w 1661 roku, podczas wojny polsko – rosyjskiej. Z jej szczytu
roztacza się piękny widok na miasto, zwłaszcza o zachodzie słońca. W dole widać
morze domów, gmachów, zaułków, krętych uliczek, kościołów i wież leżących w
malowniczym zagłębieniu kilku wzgórz.
Z górą wiąże się
legenda o pięknej królewnie, która do dziś mieszka w jej podziemiach i czasami
pokazuje się wybranym. Bynajmniej, nie potrzeba jej modlitwy za udręczoną
duszę, ani też wybawienia przez dzielnego młodzieńca. Królewna po prostu tu
znalazła swoje miejsce na ziemi, a jakim sposobem pozyskała nieśmiertelność? O
tym milczą wszystkie źródła. Jeżeli ktoś ją spotka, będzie może miał okazję, by
zadać to pytanie.
W górze zamkowej na terenie Wilna
znajdują się ogromne skarby – być może pozostałość po dawnym skarbcu zamkowym.
Mieszka tam również piękna królewna, która traktuje podziemia jako swoje
domostwo.
Dawno
temu, pewien bednarz, który przechodził obok góry z nowymi obręczami na beczki spotkał
śliczną panienkę. Ubrana była w długą, czerwoną suknię, zaś jasne włosy miała
zaplecione i upięte wokół głowy. Uśmiechnęła się do bednarza.
-
Potrzebuję takich obręczy do obicia kubłów. Czy mogłabym liczyć na twoją pomoc,
panie? – zapytała.
-
Choćby i zaraz! – odpowiedział bednarz, zachwycony jej urodą.
-
Poszedłbyś zatem do mojego mieszkania i zajął się tym osobiście?
-
Tak, niech panienka prowadzi!
Poszła
przodem, zaś on poprawił sobie obręcze i śmiało ruszył za nią. Szli prosto ku
szczytowi góry, co zaczęło zastanawiać bednarza. Nie było tam przecież żadnego
domu, gdzie mogłaby mieszkać tajemnicza dziewczyna. Jakież było jego
zdziwienie, gdy w pewnym momencie zniknęła porastające wzgórze trawa i w tym
miejscu pojawiły się żelazne drzwi, które otworzyły się ukazując długi i ciemny
loch. Strach zjeżył mu włosy na głowie, gdy okazało się, że ma zejść po
schodach w nieprzeniknioną ciemność.
-
Nie lękaj się. – uspokoiła go panienka – Nie stanie ci się nic złego.
Potrzebuję tylko twojej pomocy.
Westchnął ciężko, raz jeszcze
spojrzał na zachodzące słońce tak, jakby nie miał już go więcej oglądać i
zstąpił do podziemi. Na samym końcu długiego korytarza ujrzał wiele kubłów
wypełnionych złotem i srebrem.
-
To właśnie te kubły. Proszę, byś obił je obręczami. – stwierdziła spokojnym
głosem.
Dopiero teraz ta, którą wziął za
córkę jakiegoś zamożnego kupca, ukazała mu się w całej swej krasie. Czerwona
suknia zalśniła od złotych haftów, a na jej głowie pojawiła się zdobna
klejnotami korona. Zrozumiał, że ma przed sobą legendarną wileńską królewnę. Pokłonił
się i już bez słowa zabrał do pracy. Gdy wszystkie obręcze zostały zamocowane
na kubłach, królewna napełniła jego czapkę złotem i wyprowadziła z podziemi.
-
Dziękuję. – usłyszał jeszcze, zanim żelazne drzwi nie zamknęły się i nie
zniknęły.
Bednarz
wrócił do domu i opowiedział o dziwnej przygodzie. Na dowód swych słów pokazał
czapkę wypełnioną po brzegi złotem. Od tego czasu żył godnie i uczciwie.
Jeszcze na starość wracał wspomnieniami do tego dnia, gdy spotkał tajemniczą
królewnę.
-
Cokolwiek wam będą mówili – opowiadał wnukom – Wiedzcie, że ona naprawdę
istnieje. Widziałem ją na własne oczy. Jest piękniejsza od jakiejkolwiek
kobiety, która chodzi po tej ziemi.
*
Nieco inna historia przydarzyła się pewnemu
młodzieńcowi, który kończył właśnie lata terminowania u rzemieślnika. Nie raz i
nie dwa, słyszał opowieści o tajemniczej królewnie, która żyje w podziemiach
Góry Zamkowej i strzeże wielkich skarbów. Z początku traktował te opowieści jak
baśnie, które powtarza się z pokolenia na pokolenie i zbywał je uśmiechem. Z
biegiem czasu jednak zaczął sobie wyobrażać niezwykłą istotę, która była najwyraźniej
nieśmiertelna i mogła żyć w ciemnościach. Wyobraźnia zaczęła płatać mu żarty,
gdyż zamiast jakiejś poczwary przystosowanej do takiego życia, coraz częściej
widział oczyma wyobraźni piękną, złotowłosą królewnę o błękitnych jak Wilia
oczach. Nie minęło wiele czasu, a zakochał się w nierealnej postaci i nie było
dnia, by o niej nie myślał. Rozważał nawet, jakby ją spotkać i wyznać swe
uczucia. Gotów był nawet rzucić wszystko i zamieszkać pod górą, gdyby tylko
zechciała mu się ukazać i zaprowadzić do swego mrocznego mieszkania.
Los potrafi sprawiać niespodzianki. Pewnego
razu, gdy młodzieniec wędrował samotnie po górze, spotkał wyśnioną piękność. Była
taka, jak to sobie wyobrażał. Uśmiechnęła się do niego, a gdy już ochłonął ze
zdumienia i chciał powiedzieć o swych uczuciach, uniosła rękę.
-
Znam twoje myśli. Nie musisz nic mówić. – szepnęła.
Zaprowadziła go w głąb góry i
przeprowadziła obok stosów złota i srebra. Nawet nie spojrzał na piętrzące się
skarby, wpatrzony w jej postać. To przekonało ją, że nie zależy mu na
bogactwie. Pozwoliła mu zostać przez całą noc, a o świcie odprowadziła do wyjścia.
-
Czy spotkam cię jeszcze? – zapytał.
Nie odpowiedziała. Jej uśmiech był jednak
tak promienny, jak słońce, które wschodziło nad Wilnem. Tego też dnia,
wieczorem poszedł w to samo miejsce z nadzieją, że spotka ją ponownie. Tak też
się stało. Historia powtórzyła się przez kilka dni i nocy.
Majster zaczął łajać młodzieńca,
który spóźniał się i przez cały czas był zamyślony, zamiast wkładać całe serce
w wykonywaną przez siebie pracę. Gdy nie skutkowały ostrzeżenia, zagroził w końcu,
że jeśli chłopak się nie otrząśnie, sięgnie po bat i w ten sposób wybije mu z
głowy mrzonki. Nie zmusił go jednak do wyznania, gdzie spędzał noce.
Młodzieniec zwierzył się tylko najbliższemu
przyjacielowi. Ten nie uwierzył do końca w jego opowieść, ale uznał, że kompan
noce spędza po prostu u ukochanej i nie chce zdradzić jej imienia. Nie nalegał
więc i po prostu przyjął jego wersję jako metaforę. Nazajutrz majster, u
którego obaj terminowali od rana chodził wściekły wokół warsztatu, i na
przemian mruczał do siebie, pomstował i głośno przeklinał. Okazało się, że
chłopak nie stawił się do pracy. Mijały godziny, a on nie przychodził. Nie
pojawił się też w kolejne dni. Najwyraźniej po tych wydarzeniach nie wrócił już
do świata żywych i na zawsze pozostał w głębi góry, u boku wymarzonej królewny
z legend.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz