„Czarownice z Pomorza i Kujaw” są wprawdzie
pozycją fabularyzowaną, jednak opartą na autentycznych procesach o czary.
Najczęstszym wyrokiem, jaki wówczas zapadał było spalenie na stosie. Dużo
rzadziej orzekano chłostę czy wyświecenie (wygnanie). Uniewinnienie było zaś
prawie niemożliwe. Kobiety bardzo często umierały jeszcze w trakcie tortur.
Żałuję, że nie mogłam każdej opowieści przedstawić w szerszym kontekście, gdyż
brakowało źródeł, na podstawie których mogłabym napisać beletrystyczną wersję
wydarzeń i przybliżyć Wam nieszczęsne bohaterki - ofiary nienawiści, zazdrości lub gniewu. Stąd niektóre historie bardziej przypominają krótkie wzmianki, niż opowieści. Gdybym mogła, chętnie przywróciłabym im wszystkim nie tylko imiona, ale także prawdę o ich życiu.
Nie
o tym jednak chciałam napisać. Otóż wśród oskarżonych o czary znalazły się
kobiety z mojego rodzinnego miasta. W końcu Chełmno niczym nie różniło się od ówczesnych miejscowości. Może niektórym do tej pory wydaje się to
niemożliwe, ale dowody na procesy są niezbite. Wśród nich są miejskie księgi
kamlarskie (rachunkowe), które to potwierdzają. Podam tu tylko krótkie fragmenty z ksiąg:
„Mistrzowi dałem do palenia czarownic
KKam 1638-1640/79, Eoden, gdy miano męczyć czarownicę ze Starogrodu dałem
cieśli, co sporządzał bal w więzieniu do męczenia Mistrzowi Kkam1655-1656/48,
(…)Sprawcy, iż narzekał z RRU dodałem do tracenia czarownic Kkam 1638-1640/70,
(…)
Z tego, co udało mi się ustalić,
śmierć pod zarzutem uprawiania czarów poniosło w Chełmnie pewnie ponad
dwadzieścia kobiet. Niestety, nie znam ich imion i nazwisk, a szkoda. Zaginęła
pamięć o ich losach, zanim stanęły przed
sądem, by tłumaczyć się z absurdalnych oskarżeń. Ostatecznie po długich
przesłuchaniach i torturach czekała je śmierć na stosie, który ustawiano poza
murami miasta.
Statystyka nie jest zbyt optymistyczna, a są tu wymienione tylko te, do których udało mi się dotrzeć:
-
17.08.1638 spalono dziewięć kobiet
-
11.12.1638 spalono kobietę nieznaną z imienia
- wiosna
1639 spalono kilka kobiet (nie znam liczby)
- 1661
spalono kobietę nieznaną z imienia
-
29.05.1684 spalono młodą kobietę (pewnie dziewczynę) nieznaną z imienia
-
20.06.1684 spalono niejaką Szperkową
-
?.09.1684 spalono kilka kobiet ( nie znam liczby)
Mamy
tutaj tylko krótki spis wyroków, ale pamiętajmy, że pod każdą datą kryją się
niewyobrażalne tragedie i mnóstwo cierpienia niewinnych osób.
Chciałabym
wspomnieć jeszcze o jednej sprawie. Otóż co godne odnotowania, Chełmno miało
własnego kata i nie musiało „wypożyczać” go z innych miast. Jak zaś nazywano
przedstawiciela tego niewdzięcznego zawodu? Otóż w źródłach funkcjonują różne
nazwy. Są to głównie określenia: mistrz, kat, sprawca, egzekutor oraz parobek
mistrzowy, knecht, hecel (hycel).
Podobne
zdarzenia miały miejsce również w innych miastach. W przyszłych postach
postaram się przedstawić Wam kilka najbardziej dramatycznych procesów o czary.
Procesów, które odbyły się właśnie tu, na Pomorzu.
Literatura:
Koprowska- Głowacka A., czarownice z Pomorza i
Kujaw, Gdynia 2010
Wróbel A., O nazwach zawodów chełmińskich
rzemieślników XVI – XVIII wieku, w: Polszczyzna regionalna Pomorza 5, 1993
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz