Istniał kiedyś zwyczaj (może
jest jeszcze w niektórych miejscach), że na pierwsze urodziny dziecka
kładziono przed nim kilka przedmiotów, np. różaniec lub krzyżyk, monetę, książkę oraz kieliszek albo pucharek. W zależności od tego, po co dziecko wyciągnęło
rączkę, przepowiadano jego przyszłość. Ta wróżba była wszak odpowiedzią na pytanie o przeznaczenia "pociechy".
* moneta – oznaczała bogate życie
* krzyżyk lub różaniec – powołanie
do stanu duchownego
* książka lub coś do pisania –
kariera naukowa bądź literacka
* kieliszek lub pucharek –
skłonność do nałogów i szukania rozkoszy
W
następnych latach pilnie obserwowano, czy dziecko rzeczywiście kieruje się w
stronę, jaką wybrało podczas pierwszych urodzin. Z tego, co powiedziała mi mama
chwyciłam książkę i różaniec. Cóż, była wprawdzie chwila, kiedy myślałam o
życiu zakonnym, jednak ostatecznie zwyciężyła słabość do słowa pisanego.
Piszę
właściwie od dzieciństwa. Na początku były to krótkie opowiadanka i wiersze. W
szkole średniej zaczęłam tworzyć bardziej skomplikowane fabuły i bohaterów osadzonych
w trudnych okolicznościach. Oczywiście, akcja zazwyczaj toczyła się w
przeszłości, gdyż od „podstawówki” zafascynowana byłam historią. Po każdym
rozdziale koleżanki prosiły o kolejny i tak pisałam „mini powieści”. Od tego
czasu minęło prawie ćwierć wieku. Po tamtych „mini powieściach” nie pozostał
nawet ślad. Wciąż jednak mam w szafie notatki i fragmenty do powieści, które przygotowywałam
jeszcze na studiach. Jednak zamiast skupić się na nich, poświęciłam swój czas
na pracę z dziećmi i młodzieżą. Wydawać by się mogło, że myśl o pisaniu pozostanie
tylko wspomnieniem. Mimo braku czasu, niekiedy pisywałam wiersze lub
opowiadania – ot tak, do „przysłowiowej szuflady”.
Dawno
temu chiński filozof Lao Tsy stwierdził: „Tylko
ten, kto zna swój cel, znajdzie do niego drogę.” Tak właśnie było ze mną. „Coś”
mnie tknęło, by spróbować swoich sił w konkursie literackim. Napisałam
opowiadanie „Południca” i wysłałam, nie licząc na jakikolwiek sukces. Okazało
się, że zostałam jedną z laureatek. Krótko później zaczęła się zaś moja droga literacka,
którą nadal podążam. Nie zniweczyła tego nawet nieuleczalna choroba, którą u
mnie wykryto. Los jednak chciał, że nie skupiłam się wyłącznie na historii, ale
głównie na regionalizmie i dziejach naszych „małych ojczyzn”. Zdobyłam kilka
nagród i wyróżnień, które sobie niezwykle cenię. W międzyczasie powstał też poradnik
tworzenia mapy marzeń, a moje wiersze trafiły do antologii poetyckich.
Te
książki, które przedstawiam na zdjęciu to mój dotychczasowy dorobek. W
najbliższym półroczu pojawią się jeszcze dwie. Obecnie pracuję nad powieścią z
pogranicza fantasy i historii, w której znaczną rolę odegrają postaci ze
słowiańskich wierzeń. W planie są jeszcze dwie książki związane z legendami. Na razie moje notatki z czasów studenckich wciąż czekają na
swoją kolej.
Ten
post powstał zaś z myślą o tych, którzy myślą o pisaniu. Uwierzcie, marzenia z
czasów młodości mogą się spełnić. Pewna mądrość ludowa przekazuje najważniejszą
z prawd:
„Życie to prezent,
przyjmij go. Życie to okazja. Złap ją. Życie to zagadka, rozwiąż ją.”
Życzę
Wam powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz