Szczęśliwie
wróciłam do Chełmna po turnusie rehabilitacyjnym w ORW „Włókniarz” w Ustce. Jest to miejsce, dokąd jeżdżę z prawdziwą
przyjemnością. Przyczynia się do tego zarówno wspaniały Personel, który zapewnia
gościom prawdziwie rodzinną atmosferę, jak i sam ośrodek. Człowiek może poczuć się tam niemal jak w domu. Tu
chylę głowę także przed rehabilitantami, dla których jestem „twardym orzechem do zgryzienia”. No cóż, przy
takiej spastyczności, jaką mam, muszą się nieźle namęczyć. Całe szczęście, jestem
tam w dobrych rękach, a zlecone zabiegi zawsze przynoszą ulgę. Dodatkowym
bonusem jest mikroklimat Ustki, który ułatwia oddychanie, co dla mnie ma
ogromne znaczenie.
Poza
tym… okazało się, że nawet w Ustce można znaleźć moje książki. Wystarczy
zajrzeć do Lokalnej Organizacji Turystycznej.
Mam
ogromną nadzieję, że będę miała teraz siłę, by skończyć kolejne książki. Jak
wiecie, „Legendy z Kociewia i Borów
Tucholskich” ukażą się już wkrótce- obiecuję kolejny konkurs.
„Legendy z Ustki i okolic”- nie byłabym
sobą, gdybym pozostawiła miasteczko, do którego wracam z taką przyjemnością bez
jakiejkolwiek publikacji.
„Magia ludowa Pomorza i Kujaw”-
tytuł wprawdzie sugeruje północną Polskę, lecz większość magicznych praktyk
była ( i pozostaje) niemal taka sama na terenie całego kraju. Różnice mogą
tkwić jedynie w detalach. Poza tym… wiele z tych praktyk kultywujemy zupełnie
nieświadomie po dziś dzień. Przekonacie się o tym sami.
„Duchy, zjawy i ukryte skarby.
Niesamowite miejsca województwa zachodnio- pomorskiego”-
będzie to trzecia część cyklu poświęconego najbardziej nawiedzonym i
tajemniczym miejscom na mapie naszego kraju, tym razem Pomorza Zachodniego. I
tutaj nie zabraknie groźnych duchów, zaklętych księżniczek oraz zakopanych
skarbów.
Tak,
wiem. Niektórzy zapytają co z powieścią, o której nie tylko wspominałam, ale i
zamieściłam tutaj jej fragmenty. Nie zapomniałam o niej. Obiecuję, że jak tylko
będę miała siły i czas, pochylę się nad tekstem i przybliżę Wam czasy, gdy Imperium
Zachodu obracało się w ruinę, a mimo to na jego gruzach wciąż toczyła się krwawa
walka o władzę. "Wilczyca" pozostaje cały czas w moich myślach.
Podobnie
nie zapomniałam również o „Baśniach z Kresów”, wszak i tam sięgają moje korzenie.
Wszystko
ma swoją kolej, o ile tylko sił i czasu nie zabraknie. Plany są, cele
wyznaczone, więc nie mam wyboru, muszę przezwyciężyć słabości i wziąć się do
pracy. Wszak nie przypadkiem powtarzam sobie „PLUS ULTRA”.
Wciąż dalej… na przekór trudnościom,
chorobom i słabości-
Dopóki cel przed nami, łatwiej przetrwać
wszystkie przeciwności.
Być może ktoś powie, że zbyt wiele
planuję. Odpowiem słowami Karola Bunscha: „Mierzy się ponad cel, by trafić do
celu”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz