Obraz: Loulou Nash z Pixabay |
13 magicznych praktyk, które mogły zaprowadzić na stos
Bardzo się cieszę, że książka „Czarownice
z Pomorza i Kujaw” zainteresowała Was na tyle, że ponownie trafiła do
księgarń. Tematy czarów, czarownic i procesów o czary od wieków fascynowały i
wywoływały skrajne reakcje: od ślepego poparcia tego typu poczynań (możecie nie
wierzyć, ale na studiach spotkałam osobę, która uważała procesy o czary za…
doskonały sposób na oczyszczenie świata ze zła), poprzez zainteresowanie czysto
naukowe, aż po fascynację magią i czarami. W tym poście przedstawię Wam rzekome
praktyki, których dopuszczały się osoby oskarżane o czary. Tak, to właśnie one
najczęściej powtarzają się w aktach procesowych.
Akta procesowe pełne fantazji
Procesy o czary rozpoczęły się na terenie ziem polskich dość późno.
Choć pierwsze sprawy pojawiły się już w XV wieku, to największe nasilenie
nastąpiło pomiędzy XVII a XVIII wiekiem.
Żeby proces się rozpoczął
musiały paść konkretne oskarżenia. Oczywiście winowajcę oskarżano o czary,
jednak były konkretne praktyki, które mogły bardzo szybko zaprowadzić na stos.
Zgodnie z ogólnie przyjętą definicją czary
były związane z siłami nadprzyrodzonymi. Potencjalna czarownica lub czarownik
mieli taką moc, że za pomocą słów, gestów lub rytuałów panowali nad nimi i
wykorzystywali do swoich celów. Nieważne, czy wykorzystywano je do leczenia,
wzbudzania miłości, zdobywania szczęścia i bogactwa, czy też zsyłania chorób
lub śmierci – wszystkie mogły posłużyć do oskarżenia o czary. Wystarczyło
podejrzenie, by delikwent stanął przed sądem. Wśród wyobrażeń magicznych
praktyk były zaś takie, które stanowiły niemal pewną „przepustkę” na stos.
13 magicznych praktyk, które najczęściej pojawiają się w aktach procesowych
1. Zsyłanie chorób i zabijanie ludzi
Były to czasy, kiedy nie istniała służba zdrowia w takiej formie, do jakiej
jesteśmy przyzwyczajeni. Wiele kobiet zajmowało się medycyną ludową. Doskonale
znały właściwości ziół i z powodzeniem stosowały je do leczenia. Często łączyły
ziołolecznictwo z „zamawianiem choroby”, czyli modlitwą o rychły powrót
człowieka do zdrowia. Powtarzający się w wielu przekazach wizerunek kobiety
pochylającej się nad magicznym kotłem, to w rzeczywistości nic innego jak widok
wiedźmy – zielarki przygotowującej napar z ziół.
Niestety, wyobraźnia niemal odruchowo podsuwa w tym momencie obraz
czarownicy. Ówcześni ludzie uważali zaś, że skoro taka osoba leczy, to z
pewnością potrafi również zsyłać najróżniejsze dolegliwości, a nawet zabijać. Zsyłanie chorób lub śmierci było bardzo
częstym oskarżeniem. Do chorób, które uważano za efekt rzuconej przez
czarownicę klątwy należały m.in. rwanie w kościach, paraliże, bóle, migreny,
niepłodność, utrata wzroku lub słuchu, zadawanie kołtuna i wiele innych. Winą
czarownicy była także czyjaś niespodziewana śmierć.
2. Czary mleczne
Czary mleczne należały do najbardziej popularnych i wielokrotnie pojawiają się w
dokumentach procesowych. Polegały one na odbieraniu krowom mleka. Czarownica,
która chciała się na kimś zemścić lub po prostu na polecenie swojego diabła
musiała popełnić zły uczynek pozbawiała sąsiadów mleka, które było podstawą
ówczesnej diety.
W jaki sposób to czyniła? Są
dokładne opisy tego procederu. Czarownica
zakradała się do obory i doiła krowę. Od tego czasu mleko należało już
wyłącznie do niej. W związku z tym, gdy w jakiejś miejscowości krowy dawały
mniej mleka niż dotąd oznaczało jedno: mieszka tu czarownica. Oburzeni
mieszkańcy zaczynali więc polowanie na winowajczynię, którą zwykle okazywała
się… nielubiana sąsiadka. Nieważne, czy miała z tym coś wspólnego. Podczas „badania”
(tak nazywano tortury) zwykle przyznawała się do każdej zbrodni.
Często stosowano środki zaradcze i okadzano krowy ziołami, by nie padły
ofiarą potencjalnych czarownic. Idąc jednak tropem szukania we wszystkim
magicznych praktyk i to mogłoby stać się podstawą do oskarżenia.
3. Zsyłanie chorób i zabijanie bydła
Zsyłanie chorób i
zabijanie bydła to kolejna z praktyk, które mogły szybko
doprowadzić przed sąd. Choroby i śmierć zwierząt gospodarskich były bardzo częste,
jednak ludzie woleli oskarżać o nie czarownice. Kiedy więc w jakimś
gospodarstwie niespodziewanie pojawiała się choroba lub pomór bydła, świadczyło
to o magicznych praktykach. Ba, nawet pojedyncze przypadki śmierci zwierząt
były podejrzane. To wystarczyło, by szukać wśród mieszkańców rzekomej
czarownicy, która upatrzyła sobie danego gospodarza.
W tym przypadku ludzie również uciekali się do magicznych praktyk. Żeby
odgonić czarownice od budynków gospodarczych wieszali na ścianach bukiety ziół
lub na przybijali na drzwiach podkowę.
4. Zemsta
Zemsta to powód równie stary jak świat. Konflikty zdarzały się
zawsze i w każdym miejscu na świecie. Czasem były to zwykłe sąsiedzkie kłótnie,
innym razem dochodziło nawet do wróżdy (prawa do krwawej zemsty za zabójstwo
lub obrazę krewnego). Wiele osób uciekało się jednak do bardziej wyrafinowanych
sposobów zemsty i decydowało się na zastosowanie czarów.
Praktyki magiczne mające na
celu pomszczenie domniemanej krzywdy były bardzo częste. Taka zemsta mogła przybrać różne oblicza: od
podania usmażonej ropuchy na talerzu, poprzez zostawienie woreczka z ziołami i
kośćmi zwierzęcia lub mrowiska pod progiem domu, aż po klątwę rzuconą przy
użyciu magicznych przedmiotów i specjalnych rytuałów. Pomysłów na tego typu czary
nigdy nie brakowało. Wszystkie jednak mogły skończyć się tragicznie dla osoby,
którą przyłapano na próbie dokonania zemsty.
5. Czary miłosne
Czary miłosne nawet dziś są bardzo popularnymi praktykami
magicznymi. Ich celem było zdobycie uczucia albo wręcz pełnej uległości
wybranej osoby. Najczęściej korzystały z nich dziewczęta bez pamięci zakochane
w obiekcie swoich westchnień, jednak zdarzali się też chłopcy gotowi na
wszystko, by zdobyć upatrzoną wybrankę.
Do czarów miłosnych stosowano
zwykle zioła. Wśród nich najbardziej popularne były: lubczyk lub cykoria. Inną
metodą było np. zalepienie w bryłce wosku włosów ukochanej osoby i wrzucanie
jej w ogień z odpowiednim zaklęciem, spalanie nici z odzienia, dodawanie do
napoju własnej krwi (niekiedy pochodzącej z menstruacji) i wiele, wiele innych sposobów.
Czary miłosne były traktowane jako groźny proceder i ścigane z mocy
prawa. Ich celem było wszak odebranie drugiej osobie wolnej woli.
6. Pakt z diabłem
Pakt z diabłem to kluczowy element oskarżenia o czary. Według
oskarżycieli każda czarownica zawierała umowę z diabłem, który odtąd był na jej
każde wezwanie. W tym pakcie oddawała mu swoją duszę, zobowiązywała się czynić
zło i – jak to wynika z wielu dokumentów – często otrzymywała od niego nowe
imię. W zamian za to otrzymywała moc czynienia czarów, umiejętność latania na
miotle oraz własnego diabła lub nawet kilku na usługi. Do tego dochodziły inne atrakcje, a mianowicie
rozwiązłe biesiady na Łysych Górach dokąd zlatywały się czarownice ze
wszystkich stron kraju, by bawić się i tańczyć w towarzystwie diabłów.
Osobę, która zawarła taki
pakt rozpoznawano podczas badania poprzez odnalezienie na jej ciele znaków –
znamion, jakie pozostawiał diabeł. Z tego też powodu potencjalna czarownica
była w pierwszej kolejności golona. Sędziowie musieli dokładnie przyjrzeć się,
czy nie ma diabelskich znaków.
7. Przekazywanie diabła
Do
jednej z ciekawszych praktyk magicznych należało przekazywanie diabła.
Wiele czarownic opowiadało, że miały nie jednego a kilku diabłów, którym
nadawały imiona. Mogły też umyślnie przekazać jednego, dwóch, a nawet trzech
innej kobiecie. Tego typu zeznania pojawiały się najczęściej podczas
powoływania innych czarownic przez już oskarżoną.
W
jaki sposób można było otrzymać takiego diabła? Sposobów było wiele. Do
najprostszych należało podanie go w beli materiału, zwiniętej chuście albo we
wrzecionie. Nawet jeżeli dana kobieta nie miała pojęcia, że otrzymała taki
niechciany podarek zostawała wezwana jako oskarżona o czary.
8. Obcowanie z diabłem
Kolejny zarzut, który bardzo
często przewija się przez akta spraw związanych z procesami o czary to…
obcowanie z diabłem. Trzeba przyznać, że sędziowie, którzy nadzorowali badanie
oskarżonych mieli naprawdę wielką wyobraźnię wymuszając „właściwe” zeznania od
umęczonych kobiet.
Według tych skrupulatnie
opisanych zeznań diabeł zjawiał się zawsze na wezwanie czarownicy, gdy był
potrzebny do pracy w gospodarstwie. To jednak mało. Był on również jej
kochankiem i wielokrotnie z nią obcował. Co ciekawe czynił to nawet wówczas,
gdy obok spał mąż. Oczywiście za sprawą czarów nigdy niczego nie widział ani
nie słyszał. Kobiety opowiadały, że diabeł wprawdzie przybierał postać ludzką,
jednak można go było rozpoznać po jednym szczególe: jego przyrodzenie było
zimne jak lód.
Wniosek jest taki, że nawet opowiadanie o fantazjach mogło być uznane za
dowód na to, że jest się czarownicą.
9. Podmienianie noworodków
Ten argument padał zazwyczaj
w przypadku, gdy oskarżona o czary była akuszerką. Co prawda był to bardzo
potrzebny fach w czasach, gdy porody stanowiły ogromne niebezpieczeństwo
zarówno dla rodzącej jak i dla dziecka, ale jednocześnie należał do najbardziej
ryzykownych. Akuszerki należały do grona najczęściej oskarżanych o czary. Po
pierwsze miały do czynienia z krwią, co już czyniło je podejrzanymi – wszak
wierzono, że krew może zostać wykorzystana do sporządzania różnych napojów. Po
drugie akuszerki podejrzewano o podmienianie
noworodków oraz oddawanie ich we władzę diabła.
Odbieranie dzieci stanowiło
więc bardzo ryzykowne zajęcie i wszystkie akuszerki mogły czuć na plecach
oddech sąsiadów, którzy tylko patrzyli, czy aby nie dostrzegą w ich działaniach
jakichś podejrzanych praktyk. Poza tym śmiertelność zarówno noworodków jak i
kobiet rodzących była bardzo wysoka, więc nigdy nie brakowało ludzi, którzy w
ten sposób mogli zemścić się na winnej śmierci dziecka lub żony.
10. Zjadanie niemowląt
Podmienianie noworodków to
jedna sprawa, ale domniemane czarownice oskarżano również o… zjadanie niemowląt. Według dokumentów tuż
przed sabatami kobiety porywały małe dzieci, zabijały je i przyrządzały z nich
specjalne potrawy, którymi raczono się podczas biesiad. Miały one stanowić nie
lada przysmak, ale co ważniejsze dla diabła, dusze niemowląt trafiały w jego
szpony.
11. Wywoływanie klęsk żywiołowych
Czarownice były
odpowiedzialne również za wywoływanie
klęsk żywiołowych. Gdy na jakimś terenie pojawiły się niespodziewane
nawałnice, powodzie, wichury, burze albo gradobicia winne były służebnice
diabła. Wierzono, że kontrolują pogodę i ściągają kataklizmy. Ich cel był
oczywisty – chodziło o zniszczenie plonów sąsiadów. W związku z tym, że klęska
żywiołowa dotyczyła całej gminy, a nie poszczególnych jednostek, czary związane
z pogodą były ścigane z jeszcze większą surowością.
Anomalie pogodowe, które
występowały już przed wiekami tylko podgrzewały atmosferę polowania na czarownice.
Oskarżano je więc o wywoływanie deszczu i gradu albo suszy. W jaki sposób to
czyniły? W aktach są różne opowieści, wszystkie to „dobrowolne” zeznania
oskarżonych. Niektóre wrzucały głowę trupa do wody, inne trzymały zakopany
gliniany garniec wypełniony wodą, piaskiem i dżdżownicami albo przyrządzały
specjalne wywary mające ściągnąć odpowiednią pogodę.
12. Wywoływanie pożarów
W czasach, gdy większość
budynków była drewniana i nie istniały wyspecjalizowane jednostki, pożary były
bardzo częste. Bywało, że płomienie ogarniały wsie, dzielnice miast, a nawet
całe miasta. Oczywiście nie doszukiwano się wyłącznie naturalnych przyczyn tych
dramatycznych wydarzeń. Łatwiej było poszukać winnych. Zwykle padało na
czarownice, które dzięki swoim mocom sprawiały, że ogień rozprzestrzeniał się
coraz dalej zajmując dom po domu i niwecząc dobytek życia mieszkańców.
Po każdej tego typu tragedii
rozpoczynało się więc polowanie na potencjalną czarownicę, która mogła wywołać pożar i sprowadzić na daną
miejscowość klęskę żywiołową.
13. Sprowadzanie epidemii
Epidemie zdarzały się od wieków. Raz na jakiś czas przez Europę
przelewała się fala zachorowań na choroby zakaźne. Były to głównie: dżuma, ospa
prawdziwa i cholera. Nikt nie znał wówczas przyczyn nagłych zachorowań i
gwałtownych śmierci. Bywało zaś, że śmierć zbierała żniwo dziesiątkując miasta
i doprowadzając do wymarcia całych wiosek. Starano się więc szukać winnych. Oczywiście
można było zrzucić winę na społeczeństwo uznając, że być może Bóg ukarał dany
region za zbyt opieszałe podejście do przykazań lub małe zaangażowanie w życie
Kościoła. O wiele prostsze było jednak poszukanie konkretnych osób
odpowiedzialnych za nieszczęścia. I tu znowu wina spadała na czarownice.
Uważano, że czarownice mogą
zsyłać choroby i śmierć, więc nietrudno było oskarżyć je również o epidemie,
które dziesiątkowały całe społeczności. Niejedna oskarżona poddana badaniom „dobrowolnie”
przyznawała się do zesłania na swoją miejscowość plagi wrzodów, gorączki i
innych niewyjaśnionych zgonów.
Jest to tylko 13 spośród najczęściej
powtarzających się oskarżeń w dokumentach procesów o czary. Jeżeli ktoś
zainteresuje się tą tematyką z pewnością odnajdzie znacznie więcej przykładów
różnorodnych magicznych praktyk, które zamieszczano w aktach sądowych. W
niektórych wypadkach rzeczywistość wykracza poza wyobraźnię
W kolejnej
części: proces o czary według CCC.
Literatura:
Baranowski B., Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII w., Łódź 1952
Baranowski B., W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981
Baschwitz K., Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1971
Bugaj Roman, Nauki tajemne w dawnej Polsce, Wrocław 1986
Czary i czarownictwo na Pomorzu. Materiały konferencji naukowej, która
odbyła się w dniach 17-18 maja 2007r. w Marianowie, pod red. A. Majewskiej
Koprowska- Głowacka A., Czarownice z Pomorza i Kujaw, Gdańsk 2011
Łuczak A., Czary i czarownice - wczoraj i dziś", Wrocław 1971
Potkowski E.., Czary i czarownice. Warszawa 1970,
Wijaczka J., Magia i czary:, Toruń 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz