Johannes Brugman,Święta Ludwina |
Święta Ludwina- patronka chorych na SM
Wielu ludzi
zmagających się ze stwardnieniem rozsianym szuka pomocy w gronie świętych, którzy
są patronami chorych. Wśród nich niepodważalną rolę odgrywa święta Ludwina.
Kim jest święta Ludwina?
Ludwina – przyjaciółka
ludzi, patronka niepełnosprawnych, ich opiekunów, przewlekle chorych i
zmagających się ze stwardnieniem rozsianym (SM).
Święta Ludwina z Schiedam jest najprawdopodobniej jedną z pierwszych
potwierdzonych osób, które kilka wieków temu zachorowały na stwardnienie
rozsiane (SM). Wynika to między innymi z zapisków o jej stanie zdrowia i dość
dokładnych informacji zachowanych do naszych czasów.
Pierwsze objawy pojawiły się u niej w
wieku lat 15. Przez całe życie cierpiała na słabość kończyn dolnych, słabnący
wzrok, pogarszający się słuch i nawroty bólu.
Życie Ludwiny
Miasteczko Schiedam znajduje się w południowej Holandii, obecnie jest
częścią Rotterdamu. W latach 1230/1250 na rzece Schie zbudowano tamę, co nie
tylko osuszyło poldery, ale także doprowadziło do szybkiego rozwoju niewielkiej
osady. Już w 1275 roku Aleida van Avesnes (siostra hrabiego Holandii
Wilhelma II) nadała jej prawa miejskie.
Właśnie w tym mieście, 18 marca 1380 roku
w Niedzielę Palmową przyszła na świat Ludwina.
Pochodziła z biednej, wielodzietnej rodziny i miała 8 braci. Jej ojciec,
zubożały szlachcic Piotr był stróżem nocnym i z niewielkiego dochodu starał się
utrzymać liczną rodzinę. Najbardziej martwił się o jedyną córkę, której pragnął
zapewnić godziwą przyszłość. Ludwina dorastała, a że była jedną z
najpiękniejszych dziewcząt w Schiedam, nie brakło kandydatów do jej ręki.
Kiedy skończyła 12 lat ojciec znalazł
odpowiedniego kandydata na męża. Ludwina
nie chciała jednak nawet słyszeć o zamążpójściu. Dopiero wówczas, ze łzami
przyznała, że w wieku 7 lat złożyła Bogu ślub czystości. Jej niezachwiana wiara
i żarliwość, z jaką się modliła budziły wśród mieszkańców podziw. Nawet kiedy
matka wysyłała ją po zakupy wchodziła do kościoła, by się pomodlić. Nie była jednak
osobą kontemplującą wiarę w odosobnieniu, więc nie stroniła od przebywania
wśród ludzi. Zimą 1395 roku wraz z innymi ślizgała się po zamarzniętych
kanałach w Schiedam – była to jedna z ulubionych rozrywek mieszkańców Holandii.
Wówczas zdarzył się jednak wypadek, który położył się cieniem na jej
przyszłości.
Początki choroby
Ludwina niespodziewanie upadła i nie mogła podnieść
się o własnych siłach. Jej nogi odmówiły posłuszeństwa. To jednak nie koniec
nieszczęść. Podczas wypadku złamała żebro. Zaniesiono ją do domu i położono do łóżka.
Nikt nie spodziewał się, że wkrótce właśnie to łóżko stanie się miejscem jej
wszystkich cierpień. Medycyna nie była tak zaawansowana jak obecnie i wkrótce w
ranę, która powstała przy upadku wdała się gangrena, która stała się przyczyną
straszliwych boleści. Nie był to jednak jedyny problem. Mimo upływającego czasu
nie ustępował paraliż nóg, a wkrótce zaczęły pojawiać się kłopoty ze wzrokiem i
słuchem.
Ludwina nie
poddawała się. Próbowała podnieść się z łóżka i stanąć na nogach. Daremnie.
Zaczęła więc poruszać się na kolanach i rękach. Z czasem jednak zaczęło
brakować jej na to sił. Rodzice najęli do pomocy pewną kobietę, która jednak nie
okazała się zbyt pomocna. Zamiast wspierać dziewczynę, upokarzała ją i źle
traktowała.
Z początku Ludwina buntowała się przeciw cierpieniu. Było ono ponad jej siły.
Sprawiało, że nie mogła normalnie żyć, chodzić do kościoła i spotykać się z
ludźmi. Cztery ściany izby, w której znajdowało się jej łóżko doprowadzały ją
do rozpaczy. Bywały dni, że śmierć wydawała się jedynym wybawieniem i modliła
się o rychłe odejście do Pana. Dopiero ksiądz Jan Pot, który przychodził do
niej w odwiedziny sprawił, że zaczęła zastanawiać się nad sensem cierpienia. Minęło jednak sporo czasu zanim pogodziła się
z chorobą. Pociechę odnajdywała w komunii i kontemplowaniu męki Jezusa. Dobę
podzieliła na siedem części odpowiadającym siedmiu kanonicznym godzinom
modlitwy, a swoje cierpienie ofiarowywała za dusze grzeszników.
Sama, choć przykuta do łóżka niosła
nadzieję i pocieszenie innym: biednym i potrzebującym, chorym i słabym. Całe
dni spędzała na modlitwie. W sposób szczególny umiłowała Dziewicę Maryję i Jej
zawierzała swoje cierpienie. To pozwalało znosić pełne boleści życie z
godnością i oddaniem oraz zachować pogodę ducha. Wszystko, co otrzymywała od innych,
rozdawała potrzebującym. Uważała, że nie potrzebuje żadnych dóbr ziemskich.
Wizje i cierpienie Ludwiny
Życie
w czterech ścianach izby, modlitwy i kontemplacje sprawiły, że Ludwina coraz bardziej oddalała się od
życia ziemskiego. Coraz częściej zdarzały się dni, kiedy miewała wizje. W
towarzystwie Anioła Stróża odwiedziła Rzym, Ziemię Świętą, a nawet niebo,
piekło i czyściec. Nie wszyscy wierzyli w jej cudowne wizje. Niektórzy wręcz
zarzucali jej konszachty z diabłem. Pewien ksiądz z Schiedam uważał ją nawet za
czarownicę i mówił o tym głośno podczas kazań, oskarżając cierpiącą w
zamknięciu kobietę o wszelkie zło. Te słowa budziły jednak oburzenie większości
mieszkańców miasteczka. Nie bali się bronić Ludwiny. Konflikt jednak narastał
do tego stopnia, że pewnego dnia doszło do jego eskalacji. Parafianie oburzeni
oskarżeniami księdza wtargnęli na plebanię i doszczętnie ją zburzyli.
Tymczasem stan zdrowia Ludwiny pogarszał się coraz bardziej. Już
w ogóle nie opuszczała łóżka, nie była nawet w stanie podeprzeć się rękoma, by
usiąść. Jej ciało było sparaliżowane, poruszała jedynie głową i lewą ręką. Na
kilka lat przed śmiercią oślepła także na jedno oko. Wzmogły się także bóle i
zawroty głowy. Jednak im większe było cierpienie, z tym większą wiarą się
modliła.
Do tej choroby doszły jeszcze inne
schorzenia: gorączka, puchlina wodna oraz otwierające się wrzody. Mieszkańcy
podziwiali jej hart ducha, siłę i cierpliwość, z jaką znosiła chorobę. Wieść o
niezwykłej kobiecie rozeszła się po całej Holandii. Ludzie przybywali z
najdalszych zakątków, by odwiedzić ją i poprosić o modlitwę. Coraz głośniej
mówiono także o cudach, które zdarzały się w jej obecności: chorzy wracali do
zdrowia, słabi odzyskiwali siły.
Nawet władze w Schiedam liczyły się z jej
zdaniem. Kiedy pewien człowiek został skazany na śmierć przez powieszenie,
zaprotestowała i zaniechano wykonania wyroku.
Z czasem na ciele Ludwiny pojawiły się
stygmaty: krwawiące rany na dłoniach i stopach. Ból był tak wielki, że nie
mogła nawet spać.
Śmierć Ludwiny
Na kilka dni przed śmiercią ukazał się jej
Chrystus z koroną, w której brakowało kilku klejnotów. Powiedział: „Córko, potrzeba je jeszcze dopełnić”. Jakby
na potwierdzenie tych słów kilka dni później na dom napadli bandyci i rozkradli
wszystko, co jeszcze posiadała.
Ludwina zmarła
14 kwietnia 1434 roku. Żyła lat 54, z czego 38 spędziła unieruchomiona w łóżku.
Pogrzeb odbył się 17 kwietnia i pochowano ją na cmentarzu przy kościele św.
Jana. Zaraz po śmierci zaczęto mówić głośno o jej świętości. Rozpoczęły się
pielgrzymki, coraz częściej mówiono o cudach, jakie zdarzały się przy mogile. Rok
później nad jej grobem zbudowano kaplicę, a szczątki złożono w marmurowym
sarkofagu.
Relikwie Ludwiny
Podczas krwawej wojny
osiemdziesięcioletniej w latach 1568-1648, relikwie Ludwiny wywieziono do
Brukseli i złożono w kościele świętej Goduli, by uchronić je przed
zniszczeniem. Do Schiedam wróciły dopiero 14 czerwca 1871 roku. Jej kult
doczekał się wreszcie zatwierdzenia przez Stolicę Apostolską. W 1890 papież
Leon XIII kanonizował Dziewicę z Schiedam. Ludwina
stała się patronką przewlekle chorych, chorych na stwardnienie rozsiane,
niepełnosprawnych i ich opiekunów, przytułków, szkół oraz łyżwiarzy. Jest również
opiekunką rodzinnego miasta.
Obecnie jej relikwie znajdują się w
zbudowanym w latach 1878 –1881 kościele św. Lidwiny w Schiedam, który 18
czerwca 1990 roku został wyniesiony do miana bazyliki przez papieża Jana Pawła
II. Kościół, podobnie jak wcześniejsze miejsca pochówku wciąż jest celem wielu
pielgrzymek.
Przedstawienia świętej
Najczęściej jest przedstawiana jako kobieta
w średnim wieku z welonem lub koroną z róż na głowie, która leży w łóżku. W
ręku trzyma gałązkę różaną, lub krzyż. Czasami obok jest anioł wręczający jej
bukiet róż.
Na niektórych obrazach można także
dostrzec łyżwy – stanowią one symbol nie tylko jej upadku na lodzie i początku
cierpienia, ale przede wszystkim wyzwolenia duszy.
Obchody ku jej czci odbywają się w
zależności od tradycji: w drugą niedzielę po Wielkanocy, w dzień jej urodzin 18
marca, w dzień śmierci 14 kwietnia lub 14 czerwca.
Według opinii neurologa R. Medeara, Ludwina była jedną z pierwszych osób, u
których można zdiagnozować stwardnienie rozsiane – zachowały się bowiem
dokładne informacje o przebiegu jej choroby.
Strona bazyliki:
Literatura:
Claes
J., Claes A., Vincke K., Sanctus, meer dan 500 heiligen herkennen “,
Leuven, 2:00 27.02.2018
Ekkart
S., Lidwina, in: Biographisch- Bibliographisches Kirchenlexicon (BBKL) ,
Band 16, Herzberg 1999
Fros H, Sowa F., Księga imion i
świętych. T. 3, Kraków 1997
Huysmans
J.K., Saint Lydwine of Schiedam, 1923
Kemenade
K. van, Spapens P., 365 Heiligendagen, Eindhoven 1993
Medear
R., Does the history of multiple sclerosis go back as far as the 14th century?.
Acta Neurol, Scand. 60 (3), 1979
Poser
C., The dissemination of multiple sclerosis: Ann Neurol, 1994
Świątkiewicz W., Św. Ludwina, w:
Idziemy, 11.04.2010
Hej Ewa czy możesz mi potwierdzić, że immunomodulin obniża przeciwciała ANA I i II do 1:40 w po niecałym roku? Znalazłam wiele takich wypowiedzi w internecie. Co to za lek?
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale nie mam pojęcia o tym leku. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńwonderful publish, very informative. I wonder why the opposite specialists off this
OdpowiedzUsuńsector do not understand this. You must proceed your writing.
I'm sure, you have a huge readers' base already!