Dawno,
dawno temu nad pięknym jeziorem wznosił się wspaniały zamek, w którym mieszkał
bogaty kunigas (książę, przywódca pruskiego grodu). Żyło mu
się spokojnie, miał dobrą żonę i gromadkę dzieci: dwunastu synów i trzy córki.
Najmłodsza z nich, Eglé była też najpiękniejsza. Często chodziła nad jezioro,
przeglądała się w jego przejrzystej toni, a rozczesując złociste włosy, nuciła
cicho. Nie wiedziała, że za każdym razem ktoś uważnie ją obserwował i coraz
bardziej miłował.
Pewnego letniego wieczoru
postanowiła wykąpać się w czystych wodach. Nagle, tuż przy niej wynurzył się
wielki, czarny wąż. Dziewczyna wystraszyła się i zaczęła płynąć w kierunku
brzegu. Daremna była to próba. Gad doścignął ją bez trudu i oplótł się wokół
niej. Ku zdumieniu dziewczyny przemówił ludzkim głosem:
-
Zostań moją żoną, piękna córko kunigasa, a pokażę ci kim jestem.
Eglé rozpłakała się, bo jakże mogła zostać
żoną węża? Bezskutecznie próbowała uwolnić się z uścisku.
-
Nie mogę. Wróć do swoich, tak jako i my między swemi żyjemy.- odpowiedziała
cicho.
-
Zostań moją żoną.- powtórzył, spoglądając na nią uważnie- Daj mi słowo, że to
uczynisz, a uczynię cię panią w swym królestwie.
-
Jakież to twoje królestwo?- pomyślała- Błota i głębiny jeziora. I ja miałabym
tam mieszkać?
Nie powiedziała jednak tego głośno z
obawy, że może się utopić lub zginąć w wężowym uścisku. Skinęła głową.
-
Dobrze. Zostanę twoją żoną.- odpowiedziała
-
Zatem czekać będę aż słowa dotrzymasz i przyjdziesz jako panna młoda nad brzeg
jeziora.- zasyczał wąż, zwolnił uścisk i zniknął w wodzie.
Eglé szybko wydostała się na brzeg i
co tchu pobiegła do zamku. Cała drżąca opowiedziała rodzicom swoją przygodę.
-
Zapomnij o tym, dziecinko.- uspokajała ją matka, obejmując czule- Człowiek nie
może poślubić węża. Może to ci się przyśniło?
-
Nie, mamo. To naprawdę się wydarzyło.
-
Cichaj ty. Znajdziemy rozwiązanie.
Minęły trzy dni. Eglé uspokoiła się
nieco i już zaczęła myśleć, że może rzeczywiście cała historia jej się tylko
wydawała. Rankiem otworzyła szeroko okno i spojrzała na zielone drzewa,
lazurową toń jeziora i niebieskie niebo. Po chwili jednak zamarła. Pod zamkiem
dostrzegła bowiem węże, które pełzły ze wszystkich stron pod zamek. Były
wszędzie: na trawie, kamieniach, drzewach, a niektóre wspinały się na wyniosłe
mury. Pobladła, przypominając sobie spotkanie i daną obietnicę.
-
Mamo, tato!- zawołała- Już po mnie, nieszczęsnej! Swaty przyszli, chcą mnie od
was zabrać!
-
Nie wychodź, siedź cicho.- odparła matka- Postaramy się coś zaradzić.