tego
bloga prowadzę już od 5 lat. W tym czasie zmieniło się bardzo wiele. Moje życie
zatoczyło niejeden krąg; niejeden raz upadłam (i to w dosłownym znaczeniu, jak
na SMowca przystało); niejeden raz miałam wrażenie, że nie pozbieram się po
kolejnym rzucie czy pogorszeniu. A jednak za każdym razem potrafiłam podnieść
głowę i dostrzec tę jaśniejszą stronę życia. Nauczyłam się wiele. Nie waham się
otwarcie mówić o chorobie; nie ukrywam się w domu, gdy mam trudności w
poruszaniu (ba, oswoiłam nie tylko kule, ale i wózek inwalidzki, na który
siadam w razie potrzeby). Niepełnosprawność nie jest wyznacznikiem mojego
życia. Ona po prostu jest jego częścią.
Choroba zmieniła wiele w moim życiu.
To prawda. Straciłam dawną pracę, wielu znajomych, a nawet krewnych (niski
ukłon i podziękowanie dla tych, którzy zostali). Nie powiem, że było łatwo. Nie
obyło się bez łez. Jednak ostatecznie uznałam to za weryfikację. Weryfikację
tych, którzy mnie otaczali. Jednocześnie zyskałam bardzo wiele. Gdyby nie choroba,
pewnie nie pisałabym tego bloga i nie poznałabym Was. Za to gorąco dziękuję.