Dzisiaj
zaproszę Was w wyjątkową podróż do Garczyna- miejscowości na pograniczu Kaszub i
Kociewia. Pierwsze wzmianki o osadzie pochodzą z XIII wieku, istniała
jednak prawdopodobnie znacznie wcześniej. Swoistym echem dawnej chwały grodu nad
Jeziorem Dużym jest piękna opowieść, która zachowała się w
podaniach. Postanowiłam Wam ją przypomnieć.
DUCH OBLUBIENICY RYCERZA
Młodzieniec
był rycerzem u boku księcia Świętopełka. Pewnego dnia, wracając z jednej z
wypraw, zapędził się ze swymi ludźmi aż do Garczyna. Zaskoczeni niespodziewaną
wizytą mieszkańcy, wybiegli w popłochu z domostw, nie wiedząc, czy uciekać, czy
też gości przyjąć z honorami. Kasztelana nie było w grodzie, więc nie mógł się
zająć niespodziewanymi
przybyszami.
Ci zaś zeskoczyli z koni i zaczęli rozglądać się dookoła z ciekawością.
–
Nuże! Jadła i napitki nam dajcie! – krzyknął rycerz. – Strudzeni jesteśmy, a
daleka przed nami droga!
Ludzie
spiesznie zaczęli przynosić im, co mieli w chatach. Niespodziewani goście nie
byli jednak wybredni. Zjedli trochę chleba i mięsiwa, popili wodą, pożartowali
z mieszkańcami i już mieli zbierać się do odjazdu, gdy rycerz dojrzał pewną
dziewczynę. Stała nieco na uboczu, przyglądając się im z ciekawością. Jej uroda
od razu przykuwała uwagę. Piękna twarz o błękitnych jak niebo oczach i długie,
złociste włosy zaplecione w warkocze sprawiały,
że nie sposób było odwrócić od niej wzroku.
–
Piękna! – zawołał jeden z towarzyszy rycerza.
Ten
nawet nie słyszał. Podszedł do dziewczyny i skłonił jej się nisko.
–
Dla jednego twego uśmiechu, pani, byłbym gotów przemierzać najdziksze knieje –
stwierdził, wpatrzony w nią niczym w obrazek.
Zawstydziła
się, opuściła wzrok, ale mimowolnie się uśmiechnęła. Młody rycerz i jej się
spodobał.
–
Kim jesteś, piękna pani?
–
Córką kasztelana – odparła cicho.
–
Wrócę. Przysięgam, że wrócę dla ciebie – dodał i odwrócił się gwałtownie.
Wsiadł
na konia i z towarzyszami pomknął dalej. Słowa dotrzymał. Odtąd bowiem starał
się jak najczęściej przyjeżdżać do Garczyna tylko po to, by spotkać się z
piękną dziewczyną. Kochali się miłością głęboką i szczerą, taką, która potrafi
pokonać wszystkie przeszkody, by doprowadzić dwoje ludzi do szczęścia. Rycerz
uzyskał w końcu przychylność ojca swej oblubienicy, zapadła decyzja o
zaślubinach. Oboje nie mogli doczekać się tego
szczęśliwego
dnia.
Młodzi
jednak zbytnio zawierzyli w swoje szczęście i w to, że miłość otworzy im bramy
do nowego życia. Na krótko przed weselem dziewczyna zachorowała i, mimo
usilnych starań medyków, zmarła. Posłaniec od razu wyruszył do grodu, w którym
mieszkał narzeczony. Rycerz, gdy tylko dowiedział się o śmierci ukochanej, porzucił
wszystko i wyruszył do Garczyna. Wolno zbliżał się do sali, w której na marach
spoczywała jego oblubienica. Serce biło mu niespokojnie, oczy były pełne łez, a
gardło zaciskały
bezgraniczny
ból i żałość. W końcu stanął przy otoczonym świecami podwyższeniu,
gdzie
wystawiono trumnę z ciałem dziewczyny. Przez chwilę stał wpatrzony w białą
suknię, nie mając odwagi spojrzeć na twarz dziewczyny. W końcu jednak podniósł
wzrok. Ku jego zdumieniu wyglądała tak, jakby tylko spała, jakby wystarczyło
tylko ją zbudzić, by powróciła do życia. Ból straszliwy ogarnął młodzieńca.
Osunął się na kolana.
Zebrani
uszanowali jego cierpienie. Wraz z ojcem dziewczyny zdecydowali, że ma prawo
pożegnać narzeczoną w samotności i wyszli na chwilę z sali. Tymczasem rycerz
podniósł się z wolna i szepnął:
–
Ty jesteś moją oblubienicą. Wstań!
I
stał się cud. Zmarła zamrugała oczami, usiadła i uśmiechnęła się do niego. W
milczeniu poprowadziła go do wielkiej sali pozostającej w półmroku, gdzie pod
ścianami stały białe posągi. Jednym z nich była figura biskupa. Dziewczyna go
objęła, a posąg ożył.
–
Czy chcesz wziąć tę pannę za swoją żonę? – zapytał, przyglądając się rycerzowi.
–
Tak – odpowiedział bez wahania.
–
Jesteś pewien?
–
Tak, wasza wielebność.
–
Zatem zaczekaj na waszych świadków.
Wolno
zbliżył się do stojących pod ścianami figur. Każdą z nich obejmował, a one
ożywały. Minęło trochę czasu zanim wszyscy powrócili do życia. Wówczas powrócił
do rycerza i jego oblubienicy. Dziewczyna uśmiechnęła się ponownie i z
czułością ujęła narzeczonego za rękę. Dotknięcie lodowatej dłoni wstrząsnęło
młodzieńcem.
–
To niemożliwe… – wyszeptał, uświadamiając sobie, że ona przecież wciąż jest
martwa.
Ta
chwila zwątpienia kosztowała go wiele. Wszystko wokół zawirowało i upadł na
ziemię. Kiedy odzyskał przytomność zobaczył, że leży w pyle drogi, przed bramą
do grodu. Choć wiedział, że zaczyna się pogrzeb ukochanej, nie odważył się
ponownie wejść do Garczyna. Rozumiał, że zawiódł, zwątpił w to, iż prawdziwa
miłość może pokonać nawet śmierć. Ze złamanym sercem powrócił do swojego grodu.
Miłość
panny okazała się jednak znacznie silniejsza i przywiązała jej duszę do ziemi.
Można
ją spotkać w księżycowe noce, gdy błąka się po Garczynie i okolicznych drogach
wciąż czekając na ukochanego rycerza. Nie dziwcie się więc, jeśli spotkacie
widmową postać wypatrującą kogoś w oddali. Z całą pewnością nie wyrządzi wam
krzywdy.
Więcej tajemniczych opowieści z
województwa pomorskiego w książce: „Duchy,
zjawy i ukryte skarby. Niesamowite miejsca województwa pomorskiego”.
Wszystkie historie zamieszczone w książce oparte są na dawnych podaniach i legendach, które warto zachować w pamięci dla przyszłych pokoleń. Wszak stanowią one część naszego dziedzictwa kulturowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz