stycznia 11, 2019

Sydonia von Borck – czarownica czy ofiara?, część 3

E.Burne-Jones,
Sidonia von Bork,1860

Część 3

 Pierwsze zarzuty
            W 1612 roku oskarżono ją po raz pierwszy. Trzy siostry zakonne zeznały, że Sydonia miała kontakty z miejscową zielarką, niejaką Wolde Albrechts, która uczyła ją praktyk magicznych. Nie było innych dowodów, więc nie można było jej aresztować. Był to jednak początek kolejnego koszmaru, z jakim miała zmierzyć się hrabianka von Borck.
            Sześć lat później zrobiło się głośno o klątwie, którą rzuciła na książęcy ród Gryfitów. Tym razem nie były to jednak plotki, lecz poważne zarzuty. Opowiadano, że nie mogła wybaczyć księciu Ernestowi i klątwę zamknęła na kłódkę, zaś klucz wyrzuciła do jeziora w Marianowie. Oskarżenie o śmierć pomorskich książąt niespodziewanie nabrało wymiaru politycznego.
            W lipcu 1619 roku doszło do głośnego sporu między  Sydonią, a niechętną jej Dorotą von Stettin. Eskalacja konfliktu nastąpiła akurat podczas mszy i obie kobiety aresztowano.
Dorota postanowiła wykorzystać sytuację i oskarżyła Sydonię o to, że zmuszała Wolde Albrechts do proszenia diabła o wyjawianie przyszłości oraz używania czarów. Takie oskarżenie wymagało dwóch świadków, więc namówiła inną siostrę – Annę von Apenburg do złożenia drugiego zeznania. Kiedy jednak sędziowie zapytali, czy obie kobiety powtórzą swoje zeznania pod przysięgą, Anna się wycofała.  

Oskarżenie o czary
28 lipca 1619 roku aresztowano Wolde Albrechts. Kobieta utrzymywała się głównie z wróżbiarstwa, ziołolecznictwa i żebractwa. Ze zgrozą mówiono o jej niemoralnym życiu, gdyż miała nieślubne dziecko. Już 18 sierpnia oskarżono Wolde o stosunki z diabłem, a 2 września zastosowano tortury. Nie można się dziwić, że nieszczęsna nie wytrzymała wymyślnych mąk i złożyła takie zeznania, jakich od niej oczekiwano. Potwierdziła, że Sydonia i jeszcze dwie kobiety razem z nią brały udział w rzucaniu czarów i za pośrednictwem diabła doprowadziły nawet do śmierci furtiana i pastora w Marianowie. To wystarczyło. 1 października Wolde Albrechts powtórzyła zeznania przed Trybunałem i w obecności Sydonii. Osiem dni później została spalona na stosie jako czarownica.
Sydonia doskonale zdawała sobie sprawę, że teraz kolej na nią. Wrogowie znaleźli sposób, by zamknąć jej usta na zawsze. Aresztowana w klasztorze, usiłowała odebrać sobie życie, by uniknąć upokorzeń i tortur. Niestety, próbę udaremniono. W listopadzie 1619 roku oficjalnie oskarżono ją o czary i osadzono w więzieniu na zamku Oderburg pod Szczecinem. Nawet nie miesiąc trwało zbieranie oskarżeń. Przedstawiono jej 74 zarzuty, wśród których najważniejsze z nich były:

- dokuczanie mieszkańcom Marianowa
- zabójstwo bratanka Otto von Borck
- zabójstwo księdza Dawida Ludecke
- zamordowanie księcia Filipa II
- zabójstwo przeoryszy Magdaleny von Petersdorf    
- zabójstwo furtiana Macieja Winterfeld
- zabójstwo dr Henryka Schwaldenberga
- paraliż szlachcianki Katarzyny Hanow, która mieszkała w klasztorze
- konszachty z wróżbitami
- wiedza na temat przyszłości
- kontakty seksualne z diabłem, którym był jej kot
- praktyki magiczne, np. psalm Judasza
- zajmowanie się praktykami trucicielskimi
- obcowanie ze złymi duchami
- korzystanie z czarów
Najpoważniejszym z zarzutów był jednak zamiar zniszczenia rodu Gryfitów. Łączył się bowiem z politycznym oskarżeniem i zdradę.

Oskarżenie i wyrok
Świadkami oskarżenia było ponad 50 osób. Oczywiście, nie zabrakło jej krewnych.
Sydonia osobiście odpowiadała na zarzuty. Wiedziała, że tym razem jest to walka o życie. Jej odpowiedzi były spokojne i rozsądne. Obrońca, Elias Pauli nie wierzył w zarzuty. Wspólnie udowodnili, iż rzekome ofiary mordów zmarły śmiercią naturalną; podważyli też zeznania Josta von Borck. Sydonia zachowywała zimną krew i śmiało patrzyła oskarżycielom w oczy.
Inteligentna kobieta doskonale wiedziała, że wszyscy czekają na jej najmniejsze potknięcie, a proces nie jest sprawiedliwy. Na każde pytanie zadane przez Trybunał, odpowiadała spokojnie i rozważnie, a swoją logiką wytrącała broń z rąk oskarżycieli. 
Obrońca Sydonii na 74 artykuły oskarżenia, przedstawił 250 artykułów obrony. Niestety, niczego tym nie zyskał. Było już wiadome, że Trybunał chciał mieć winowajcę bezpotomnej śmierci kolejnych książąt i nie zamierzali wypuścić z rąk ofiary, która sama wpadła w ich ręce. Do sędziów nie docierały żadne argumenty.
Sydonia nie przyznała się do popełnionych zbrodni, więc  28 czerwca 1620 roku sąd ławniczy w Magdeburgu nie tylko zatwierdził wyrok książęcy, ale również zezwolił na zastosowanie tortur. Miesiąc później, szczecińscy sędziowie skwapliwie zabrali się za „badanie” oskarżonej. Sydonia nie straciła jednak hartu ducha. Nawet nie jęknęła, gdy założono jej buty hiszpańskie i w żelaznym uścisku nogę wsunięto w ognisko. Nie przyznała się do popełnionych bezeceństw nawet wówczas, gdy posadzono ją na krześle Hackera z żelaznymi kolcami, które podgrzewano od dołu. Nie potwierdziła rzekomo popełnionych morderstw, choć zawieszono ją na ramie do miażdżenia nóg i obcęgami wyszarpywano kawałki ciała. Ile jednak mogła znieść siedemdziesięciodwuletnia kobieta? Kiedy cierpienie przekroczyło wszystkie granice, a ból odbierał przytomność, załamała się. Chciała już tylko spokoju. Przyznała się więc do wszystkiego, czego żądali sędziowie: że otruła jednego z książąt, rzuciła klątwę na ród Gryfitów i obcowała cieleśnie z wieloma diabłami. Wprawdzie zeznania odwołała po spowiedzi, lecz sędziowie nie zamierzali wypuścić ofiary ze swych rąk. 16 sierpnia powtórzono tortury i wymuszono powtórne zeznania.
            To przypieczętowało jej los. Trybunał wydał wyrok śmierci. Uznał ją winną śmierci dziewięciu osób.  Pochodziła ze szlacheckiego rodu, więc nie można jej było po prostu spalić jak zwykłą czarownicę. Zdecydowano, że zostanie ścięta, a dopiero później jej ciało strawi ogień stosu. Książę Franciszek miał prawo łaski z uwagi na wiek skazanej, ale z niego nie skorzystał. Kazał wykonać wyrok.
Według legendy w noc przed egzekucją książę Franciszek odwiedził Sydonię. Przez dłuższą chwilę patrzył na jej przenikliwe ciemnoniebieskie oczy, aż wreszcie poprosił o zdjęcie klątwy z jego rodziny. Kobieta doskonale zdawała sobie sprawę z absurdalności oskarżeń. Wiedziała też, że padła ofiarą politycznej rozgrywki swoich wrogów. Opowiadano jednak, iż stwierdziła, że klucz i kłódka, na którą zamknęła klątwę jest nie do wydobycia nawet przez Chima – jej czarnego kota.    
            19 sierpnia 1620 roku Sydonia stanęła na placu egzekucyjnym pod Szczecinem zwanym „Rabenstain” (kruczy kamień), nieopodal Bramy Młyńskiej. Słońce królowało na błękitnym niebie i to jego promienie zalśniły na katowskim mieczu, gdy uklękła, by poddać się wyrokowi. Jeden cios wystarczył, by zawsze wysoko uniesiona głowa dumnej szlachcianki spadła na przygotowane sukno. Jej ciało wrzucono na stos postawiony na dawnym cmentarzu biedoty. Niektóre źródła wskazują, że prochy wysypano do Odry, inne że pogrzebano na tym samym cmentarzu (obecnie ulica Sowińskiego)

            Klątwa nie straciła jednak swej mocy. Książę Franciszek zmarł ledwie trzy miesiące po jej egzekucji. Nie minęło zaś lat siedemnaście, a ostatni z dynastii Gryfitów – Bogusław XIV odszedł, nie pozostawiwszy po sobie potomka. Władzę nad Pomorzem przejęła dynastia Hohenzollernów.

Legenda „Białej Damy”
            Według legend Sydonia von Borck nie opuściła Szczecina. Można ją spotkać w księżycowe noce, gdy snuje się odziana w białą suknię wzdłuż murów miejskich lub po tarasie zamku książąt pomorskich. Nazywana jest szczecińską „Białą Damą”.


Na podstawie fragment książki:
Koprowska – Głowacka A.„Czarownice z Pomorza i Kujaw”, Gdynia 2010
Wykorzystana literatura:
Borcke W. D. von, Sidonia von Borcke. Die Hexe aus dem Kloster Marienfliess (1548–1620), Schwerin 2002
Bossowski J., Sądy Boże na Pomorzu, Poznań 1937
Fischer Hubertus, Klosterfrauen, Klosterhexen: Theodor Fontanes, Sidonie von Borcke im kulturellen Kontext, Neustadt 2005
Frankiewicz Bogdan, Sydonia, Glob 1984
Kochanowska J., Tajemnice Pomorza, Szczecin 2004
Kotla R., Legendy Marianowskie, Szczecin 1998
Kozłowski K., Podralski J., Gryfici. Książęta Pomorza Zachodniego, Szczecin, 1985
Nurnberger Helmuth,  Sidonie von Borcke, 1996
Podralski Jerzy, „Procesy czarownic na Pomorzu Zachodnim w XVI i XVII w”, Szczec. Inf. Arch. 10/1996, s. 43-48
Polaszek M., Procesy o czary w Polsce w wiekach XV-XVIII, Kraków 2008
Riemann H., “Geschichte der Stadt Greifenberg in Pommern”, Gryfice
Rymar, Rodowód książąt pomorskich, Szczecin 2005
Stojentin Max von, Stettin, Aus Pommerns Herzogstagen. Kulturgeschichtliche Bilder, Stettin 1900

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger