Luz Gabás, Czarownice z Pirenejów
Wydawnictwo: Muza SA
Miejsce i rok wydania: Warszawa
2016
ISBN: 978- 83- 287-0118-2
Liczba stron: 477
O książce:
Gorąca miłość, która przetrwała wieki
– nowa powieść autorki Palm na śniegu
Brianda z Lubicha jest jedyną spadkobierczynią potężnego rodu w Aragonii w XVI wieku. Kiedy ojciec zostaje zamordowany przez przeciwników politycznych, Brianda wie, że jej bezpieczny dotąd świat nigdy nie wróci. Ma u swego boku męża, którego kocha i któremu jest przeznaczona, jednak nawet on nie uchroni jej od zguby.
Wskutek knowań Brianda wraz z dwudziestoma trzema kobietami z sąsiedztwa zostaje oskarżona o uprawianie czarów i skazana na śmierć. Przed egzekucją przysięga wieczną miłość mężowi i rzuca klątwę na swego oprawcę.
Brianda z Lubicha jest jedyną spadkobierczynią potężnego rodu w Aragonii w XVI wieku. Kiedy ojciec zostaje zamordowany przez przeciwników politycznych, Brianda wie, że jej bezpieczny dotąd świat nigdy nie wróci. Ma u swego boku męża, którego kocha i któremu jest przeznaczona, jednak nawet on nie uchroni jej od zguby.
Wskutek knowań Brianda wraz z dwudziestoma trzema kobietami z sąsiedztwa zostaje oskarżona o uprawianie czarów i skazana na śmierć. Przed egzekucją przysięga wieczną miłość mężowi i rzuca klątwę na swego oprawcę.
Historia tego gorącego uczucia znajdzie swój nieoczekiwany finał dopiero teraz, po kilku stuleciach. Pewna młoda pani inżynier o imieniu Brianda dręczona sennymi koszmarami wraca w rodzinne strony w Pireneje, by odzyskać spokój ducha, a także szaleńczo zakochać się w tajemniczym cudzoziemcu i dopełnić przysięgi sprzed wieków.
No tak, w tytule znowu znalazły się
czarownice. Powinnam chyba zaprzestać pisania opinii tego typu książek, gdyż
ostatecznie zbierze się spory stosik z tym tematem w tle. No, ale skoro
sięgnęłam do tej pozycji, nie będę już jej odkładała na później. Książka
uśmiechała się do mnie przez długi czas. Coś korciło mnie, żeby po nią sięgnąć
i oczywiście nie oparłam się pokusie. Dodam jedno: nie żałuję, bo dawno nie
czytałam tak fascynującej i misternie utkanej opowieści, która łączy dwie
kobiety, dwa światy i jeden kuferek z wyrytym na wewnętrznej stronie wieka
motywem bukszpanu i kolcolistu.
Maria Luz Gabás Ariño urodziła się w
Monzón, w Hiszpanii, studiowała literaturę angielską na Uniwersytecie w
Saragossie, gdzie też została wykładowcą. W 2012 roku zadebiutowała jako
pisarka. Jej „Palmy na śniegu” odniosły tak wielki sukces, że na motywach
powieści nakręcono film. Kolejna książka, „Czarownice z Pirenejów” wskazuje na
tę samą zręczność i formę. Warto
tu wspomnieć, że do napisania tej książki zachęciły ją odnalezione dokumenty,
które zawierały informację o egzekucji kobiet, oskarżonych o rzekome uprawianie
czarów w 1592 roku, w pirenejskiej prowincji Huesca.
Głównymi bohaterkami są Briandy.
Świadomie piszę Briandy, gdyż są to dwie kobiety, które dzielą wieki, ale łączy
niewidzialna nić, która spleciona jest głównie z miłości i słów wypowiedzianych
wraz z ostatnim oddechem. Napiszę jednak najpierw o tej pierwszej Briandzie.
Jest to młoda, odnosząca sukcesy pani inżynier, która wiedzie życie, o jakim
wielu mogłoby pomarzyć. Wraz z ukochanym Estebanem mieszka w Madrycie, oboje
mają odpowiedzialną pracę, są doceniani i mogą tylko planować piękną przyszłość.
Brianda ma jednak coraz większe problemy z koszmarami, które nawiedzają ją od
kilku miesięcy. Do tego dochodzą problemy z publicznymi wystąpieniami, co nigdy
wcześniej się nie zdarzało. Po jednej z
takich sytuacji, szef wysyła ją na zaległy urlop. Lekarz uznaje to za wynik
stresu, zbyt nerwowego życia i przepisuje środki uspokajające. Na niewiele się
to zdaje. Ostatecznie Brianda postanawia wyjechać do Tiles, do domu siostry
matki Isoliny. Ma nadzieję, że pobyt z dala od zgiełku wielkiego miasta pomoże
jej się wyciszyć i odzyskać radość życia. Po drodze spotyka mieszkankę wsi,
niezwykle pozytywną osobę Neli, która zajmuje się renowacją kościółka. Niestety,
nadzieja na powrót do dawnego życia okazuje się trudniejszy niż Brianda
przypuszczała. W Tiles jej problemy jeszcze bardziej się nasilają, ale z
drugiej strony ma wrażenie, że należy do tej ziemi. Niezwykle silnym przeżyciem
jest odnalezienie starych grobów na cmentarzu, a wśród nich tego jednego z
napisem „Omnia mecum” – słowami, które tak często pojawiają się w jej koszmarach.
Druga Brianda żyje najpierw w snach
i urywanych wizjach bohaterki, by w dalszej części książki wysunąć się na plan
pierwszy. Jest to dziewczyna, żyjąca w XVI wieku, dziedziczka Lubicha. Jej ojciec
Johan zostaje zamordowany wskutek politycznych knowań. Tym samym cały świat
dziewczyny wali się w gruzy. Jest jedyną spadkobierczynią rodu i majątku, na
którym chce położyć rękę Jaymi z Cuyls, który żeni się z jej matką. Sama
Brianda jest żoną ukochanego Corso, lecz nie zamierza porzucić swego
dziedzictwa – zwłaszcza po śmierci matki. Nie rezygnuje nawet wówczas, gdy mąż
sugeruje jej, by wyjechali jak najszybciej i jak najdalej. Postanawia walczyć,
lecz nie wie, że Jaymi z Cuyls nie postąpi uczciwie i nie podda się wyrokom
sądu. Postanawia uciszyć Briandę na zawsze. Niezwykle skuteczna okazuje się
przy tym inkwizycja i ojciec Guillem, który straszy złem, które czyha na
słabość każdego mieszkańca ( a zwłaszcza mieszkanki). Prowadzi to do oskarżeń o
czary, procesów i egzekucji.
Obie Briandy łączy zaś coś więcej
poza imieniem i pochodzeniem z tych samych stron. O tym jednak współczesna bohaterka
dowiaduje się powoli. Pomaga jej w tym nowo poznana przyjaciółka Neli, odnalezione
tajemnicze papiery i pewien pierścień ze szmaragdem.
Nie
zdradzę Wam, co łączy dręczoną koszmarami Briandę z jej imienniczką straconą
jako czarownica 400 lat wcześniej
Nie
opowiem też o roli posępnego męża Isoliny, Colau, który jako jedyny zagłębia
się w archiwalne dokumenty związane z Tiles.
Nie
będę też pisała o tym, kim jest Neli, która od początku wspiera Briandę w jej
poszukiwaniach.
O,
została jeszcze jedna sprawa… Kuferek z wyrytym na wewnętrznej stronie wieka
motywem bukszpanu i kolcolistu.
O
tym wszystkim dowiecie się już z lektury.
Powieść „Czarownice z Pirenejów” to
książka, do której pewnie będę jeszcze wracała. Uprzedzam, że ona wciąga: kartka po kartce, coraz bardziej zagłębiamy się w świat wykreowany przez pisarkę, aż trudno nam wrócić na zawołanie do rzeczywistości. Luz Gabás wykreowała bohaterów,
którzy potrafią zaistnieć w wyobraźni. Są prawdziwi, pełni emocji, zmagający
się ze sobą i przeciwnościami, jakie los stawia na ich drodze. To tak, jakby
autorka przeniosła na nich słowa z książki: "Wielkie
namiętności pociągają za sobą nieprzewidziane skutki". Książkę czyta
się z prawdziwą przyjemnością i ostrzegam raz jeszcze – należy do tych, w trakcie których
mawiamy: „Dobrze, przeczytam jeszcze
tylko jeden rozdział”. Fabuła jest przemyślana i poprowadzona mistrzowsko – nie każdy
autor potrafiłby spleść losy dwóch kobiet, które dzieliło 400 lat i zrobić to
jeszcze w sposób tak zręczny. Chyba jako myśl przewodnią całej powieści powinnam
przytoczyć słowa Briandy z przeszłości: „Obiecuję,
że znów będę z Tobą, nawet jeśli miałabym wywrócić zaświaty do góry nogami.
Wrócę do ciebie.” Czy wróciła? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Polecam!
Polecam miłośnikom powieści historycznych, romansów oraz tych, którzy po prostu lubia naprawdę dobrą literaturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz