listopada 22, 2018

Luz Gabás, Czarownice z Pirenejów

Luz Gabás, Czarownice z Pirenejów
Wydawnictwo: Muza SA
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2016
ISBN: 978- 83- 287-0118-2
Liczba stron: 477

O książce:
Gorąca miłość, która przetrwała wieki – nowa powieść autorki Palm na śniegu

Brianda z Lubicha jest jedyną spadkobierczynią potężnego rodu w Aragonii w XVI wieku. Kiedy ojciec zostaje zamordowany przez przeciwników politycznych, Brianda wie, że jej bezpieczny dotąd świat nigdy nie wróci. Ma u swego boku męża, którego kocha i któremu jest przeznaczona, jednak nawet on nie uchroni jej od zguby.

Wskutek knowań Brianda wraz z dwudziestoma trzema kobietami z sąsiedztwa zostaje oskarżona o uprawianie czarów i skazana na śmierć. Przed egzekucją przysięga wieczną miłość mężowi i rzuca klątwę na swego oprawcę.

Historia tego gorącego uczucia znajdzie swój nieoczekiwany finał dopiero teraz, po kilku stuleciach. Pewna młoda pani inżynier o imieniu Brianda dręczona sennymi koszmarami wraca w rodzinne strony w Pireneje, by odzyskać spokój ducha, a także szaleńczo zakochać się w tajemniczym cudzoziemcu i dopełnić przysięgi sprzed wieków.

            No tak, w tytule znowu znalazły się czarownice. Powinnam chyba zaprzestać pisania opinii tego typu książek, gdyż ostatecznie zbierze się spory stosik z tym tematem w tle. No, ale skoro sięgnęłam do tej pozycji, nie będę już jej odkładała na później. Książka uśmiechała się do mnie przez długi czas. Coś korciło mnie, żeby po nią sięgnąć i oczywiście nie oparłam się pokusie. Dodam jedno: nie żałuję, bo dawno nie czytałam tak fascynującej i misternie utkanej opowieści, która łączy dwie kobiety, dwa światy i jeden kuferek z wyrytym na wewnętrznej stronie wieka motywem bukszpanu i kolcolistu.

            Maria Luz Gabás Ariño urodziła się w Monzón, w Hiszpanii, studiowała literaturę angielską na Uniwersytecie w Saragossie, gdzie też została wykładowcą. W 2012 roku zadebiutowała jako pisarka. Jej „Palmy na śniegu” odniosły tak wielki sukces, że na motywach powieści nakręcono film. Kolejna książka, „Czarownice z Pirenejów” wskazuje na tę samą zręczność i formę.             Warto tu wspomnieć, że do napisania tej książki zachęciły ją odnalezione dokumenty, które zawierały informację o egzekucji kobiet, oskarżonych o rzekome uprawianie czarów w 1592 roku, w pirenejskiej prowincji Huesca.

            Głównymi bohaterkami są Briandy. Świadomie piszę Briandy, gdyż są to dwie kobiety, które dzielą wieki, ale łączy niewidzialna nić, która spleciona jest głównie z miłości i słów wypowiedzianych wraz z ostatnim oddechem. Napiszę jednak najpierw o tej pierwszej Briandzie. Jest to młoda, odnosząca sukcesy pani inżynier, która wiedzie życie, o jakim wielu mogłoby pomarzyć. Wraz z ukochanym Estebanem mieszka w Madrycie, oboje mają odpowiedzialną pracę, są doceniani i mogą tylko planować piękną przyszłość. Brianda ma jednak coraz większe problemy z koszmarami, które nawiedzają ją od kilku miesięcy. Do tego dochodzą problemy z publicznymi wystąpieniami, co nigdy wcześniej   się nie zdarzało. Po jednej z takich sytuacji, szef wysyła ją na zaległy urlop. Lekarz uznaje to za wynik stresu, zbyt nerwowego życia i przepisuje środki uspokajające. Na niewiele się to zdaje. Ostatecznie Brianda postanawia wyjechać do Tiles, do domu siostry matki Isoliny. Ma nadzieję, że pobyt z dala od zgiełku wielkiego miasta pomoże jej się wyciszyć i odzyskać radość życia. Po drodze spotyka mieszkankę wsi, niezwykle pozytywną osobę Neli, która zajmuje się renowacją kościółka. Niestety, nadzieja na powrót do dawnego życia okazuje się trudniejszy niż Brianda przypuszczała. W Tiles jej problemy jeszcze bardziej się nasilają, ale z drugiej strony ma wrażenie, że należy do tej ziemi. Niezwykle silnym przeżyciem jest odnalezienie starych grobów na cmentarzu, a wśród nich tego jednego z napisem „Omnia mecum” – słowami, które tak często pojawiają się w jej koszmarach.
            Druga Brianda żyje najpierw w snach i urywanych wizjach bohaterki, by w dalszej części książki wysunąć się na plan pierwszy. Jest to dziewczyna, żyjąca w XVI wieku, dziedziczka Lubicha. Jej ojciec Johan zostaje zamordowany wskutek politycznych knowań. Tym samym cały świat dziewczyny wali się w gruzy. Jest jedyną spadkobierczynią rodu i majątku, na którym chce położyć rękę Jaymi z Cuyls, który żeni się z jej matką. Sama Brianda jest żoną ukochanego Corso, lecz nie zamierza porzucić swego dziedzictwa – zwłaszcza po śmierci matki. Nie rezygnuje nawet wówczas, gdy mąż sugeruje jej, by wyjechali jak najszybciej i jak najdalej. Postanawia walczyć, lecz nie wie, że Jaymi z Cuyls nie postąpi uczciwie i nie podda się wyrokom sądu. Postanawia uciszyć Briandę na zawsze. Niezwykle skuteczna okazuje się przy tym inkwizycja i ojciec Guillem, który straszy złem, które czyha na słabość każdego mieszkańca ( a zwłaszcza mieszkanki). Prowadzi to do oskarżeń o czary, procesów i egzekucji.
            Obie Briandy łączy zaś coś więcej poza imieniem i pochodzeniem z tych samych stron. O tym jednak współczesna bohaterka dowiaduje się powoli. Pomaga jej w tym nowo poznana przyjaciółka Neli, odnalezione tajemnicze papiery i pewien pierścień ze szmaragdem.
Nie zdradzę Wam, co łączy dręczoną koszmarami Briandę z jej imienniczką straconą jako czarownica 400 lat wcześniej
Nie opowiem też o roli posępnego męża Isoliny, Colau, który jako jedyny zagłębia się w archiwalne dokumenty związane z Tiles.
Nie będę też pisała o tym, kim jest Neli, która od początku wspiera Briandę w jej poszukiwaniach.
O, została jeszcze jedna sprawa… Kuferek z wyrytym na wewnętrznej stronie wieka motywem bukszpanu i kolcolistu. 
O tym wszystkim dowiecie się już z lektury.

           
            Powieść „Czarownice z Pirenejów” to książka, do której pewnie będę jeszcze wracała. Uprzedzam, że ona wciąga: kartka po kartce, coraz bardziej zagłębiamy się w świat wykreowany przez pisarkę, aż trudno nam wrócić na zawołanie do rzeczywistości. Luz Gabás wykreowała bohaterów, którzy potrafią zaistnieć w wyobraźni. Są prawdziwi, pełni emocji, zmagający się ze sobą i przeciwnościami, jakie los stawia na ich drodze. To tak, jakby autorka przeniosła na nich słowa z książki: "Wielkie namiętności pociągają za sobą nieprzewidziane skutki". Książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością i ostrzegam raz jeszcze – należy do tych, w trakcie których mawiamy: „Dobrze, przeczytam jeszcze tylko jeden rozdział”. Fabuła jest przemyślana i poprowadzona mistrzowsko – nie każdy autor potrafiłby spleść losy dwóch kobiet, które dzieliło 400 lat i zrobić to jeszcze w sposób tak zręczny. Chyba jako myśl przewodnią całej powieści powinnam przytoczyć słowa Briandy z przeszłości: „Obiecuję, że znów będę z Tobą, nawet jeśli miałabym wywrócić zaświaty do góry nogami. Wrócę do ciebie.” Czy wróciła? Tego musicie dowiedzieć się sami. 

Polecam! 
Polecam miłośnikom powieści historycznych, romansów oraz tych, którzy po prostu lubia naprawdę dobrą literaturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger