Ostatnie
dwa tygodnie spędziłam na turnusie rehabilitacyjnym w pięknej Ustce. Nie byłoby
to możliwe, gdyby nie wspaniali ludzie, których los postawił na mojej drodze.
To dzięki nim mogłam skorzystać z dobrodziejstw zabiegów oraz radować oczy
widokiem naszego cudnego morza.
Cóż, rehabilitacja jest
najskuteczniejszym, dostępnym dla mnie sposobem na zmniejszenie spastyczności,
a tym samym bólu kończyn oraz wzmocnienie mięśni. Nie mam możliwości
skorzystania z leku, którego cena jest niebotyczna, więc robię wszystko, żeby nadal
funkcjonować i działać. Dzięki staraniom fantastycznych pań z ośrodka
„Włókniarz” jestem w stanie walczyć z czterokończynowym niedowładem. Mimo
sztywności i bólu nadal staję na nogach, które zwykle przypominają dwa ciężkie słupy
(możecie wyobrazić sobie, że do Waszych nóg przyczepiono cegły i musicie
poruszać się z takim obciążeniem). Mam nadzieję, że dzięki rehabilitacji wózek,
na którym już siedziałam, będzie jeszcze długo stał w piwnicy. Może brzmi to
dziwnie, pisane przez osobę świadomą tego, że choroba jest nieuleczalna, ale
właśnie ta nadzieja dodaje mi sił, by wciąż iść do przodu i snuć plany na
przyszłość.
Wrócę
jednak do turnusu. Wprawdzie pojechałam nad morze w październiku, ale pogoda
okazała się niezmiernie łaskawa. W ciągu dwóch tygodni było tylko kilka dni
wietrznych, deszczowych i sztormowych. Morze pokazało wówczas swoją moc.
Oczywiście nie mogłam oprzeć się pokusie i musiałam nacieszyć oczy potęgą żywiołu.
Wzburzone morze, fale przelewające się przez molo i ciemne, sunące nisko nad
ziemią chmury robiły wielkie wrażenie. Większość dni była jednak niemal letnia.
Niebo było błękitne, morze przypominało spokojne jezioro, a słońce zachęcało do
wypoczynku. Wielu ludzi po prostu rozkładało leżaki i siadało na plaży. Nie
brakowało też miłośników kąpieli.
Dwa
tygodnie minęły bardzo szybko. Rehabilitacja wzmocniła mnie i wierzę, że pełna
nowych pomysłów wrócę do pisania. Już wkrótce do Waszych rąk trafią dwie książki, a mianowicie "Baśnie i legendy z dawnych Kresów" oraz zupełnie inna, nowa odsłona "Legend chełmińskich". Na swoją kolej czekają również "Duchy, zjawy i ukryte skarby. Niesamowite miejsca województwa zachodniopomorskiego". Wszystkie trzy książki ukażą się nakładem Wydawnictwa Region.
Tymczasem zamierzam odejść nieco od pisania legend. W chwili obecnej pasja starożytnika kłóci się nieco z pracą regionalisty i muszę rozwiązać dylemat, nad którą powieścią się pochylić: nad "Granicami Nawii", czy też "Wilczycą. Bransoletą przeznaczenia".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz