Dzisiaj
powrócę myślami do książki „Czarownice z Pomorza i Kujaw”. Otóż wspominałam w
niej o słynnej w całej Europie wadze, dzięki której można było uzyskać swoisty „certyfikat
bezpieczeństwa” uznawany przez wszystkich łowców czarownic. Waga ta znajduje
się do dziś w holenderskim miasteczku Oudewater. Pisałam o niej kilka lat temu:
Warto
jednak wiedzieć, że to nie jest jedyna waga służąca do sprawdzania możliwych
konszachtów z mieszkańcami piekła. Otóż podobna waga, choć nie posiadająca
takiego znaczenia, znajduje się w… Serbii.
Na
Zamku Djunderskim w Kulpinie potencjalna czarownica jest najpierw ważona sama,
a następnie zostaje posadzona na miotle i zważona ponownie. Jeżeli na miotle
waży więcej niż bez niej, wszystko jest w porządku.
Oznacza to, że miotła jej nie unosi ani nie podtrzymuje, więc nie korzysta z
pomocy sił nieczystych.
Oczywiście i tutaj, po pomyślnym
przejściu próby wagi można otrzymać stosowany certyfikat.
Bardzo to interesujący temat.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Zgadzam się w pełni, gdyż sprawa ważenia potencjalnych czarownic jest dość mało znana.
UsuńPozdrawiam serdecznie.