Błudowo
to wieś w powiecie elbląskim, w gminie Młynary. Zaledwie kilometr od niej
znajduje się wzgórze, na którym wznosiła się niegdyś pruska osada. Związane
jest z nią piękne podanie o zaklętej pannie.
Na północ od wsi Błudowo znajdują
się pozostałości po dawnej, pruskiej osadzie. Do dziś ostały się fragmenty
fosy, a wzgórze nazywane jest „pogańskimi szańcami”. Podobno niegdyś wznosił
się tam wspaniały, warowny gród, który przyćmiewał potęgą inne okoliczne osady.
Co się z nim stało? Różne krążyły niegdyś o tym opowieści.
Jedni
mawiali, że został zniszczony podczas niezliczonych wojen; inni, że zapadł się
pod ziemię na skutek zaklęcia rzuconego przez złego czarownika, który zapragnął
pojąć za żonę córkę tamtejszego władcy. Dziewczyna nawet słyszeć nie chciała o
tym małżeństwie, więc ojciec odprawił czarodzieja. Urażony rzucił zaklęcie na
gród, który w ciągu jednej tylko nocy zapadł się pod ziemię, a wraz z nim mieszkańcy
i ich cały dobytek. Pozostało tylko wzgórze, które rychło zarosło gęstymi
krzewami i fragmenty dawnej fosy otaczającej warownię. Stąd i wzięła się
późniejsza nazwa, mieszkańcy bowiem nie zapomnieli o dawnej świetności tego
miejsca.
Tymczasem
piękna panna z pruskiej osady nie zaznała spokoju. Odrzuciwszy względy
czarodzieja, naraziła się na dodatkową pomstę. Od owego czasu pojawia się
bowiem na wzgórzu i cierpliwie czeka na męża, który wybawi ją od złego
zaklęcia. Może to uczynić tylko kawaler, który nie zna strachu w sercu i w noc
pełni księżyca uda się na błudowskie wzgórze, by tam zaczekać na jej przybycie.
Dawno temu znalazł się już taki
śmiałek. Był młody, pewny siebie i wierzył, że nic nie zdoła go powstrzymać
przed ocaleniem pięknej dziewczyny. Rówieśnicy żartowali z niego twierdząc, że
wierzy w baśnie opowiadane przez starych ludzi. On jednak wzruszał tylko
ramionami.
-
Pójdę, sprawdzę i sam się przekonam. Jako, że północ jest godziną duchów, będę
tam na nią czekał.
-
Północ?- uśmiechnęła się pewna kobieta, o której mawiano, że zna się na
tajemnych sztuczkach- O północy nic się nie dzieje. To nie ten czas, nie ta
godzina. Czekaj chwili, gdy poczujesz najcichsze bicie serca ziemi, wtedy masz
szansę coś ujrzeć.
Nie uwierzył, jednak z niecierpliwością
zaczął wyglądać pełni. Nocą, kiedy księżyc świecił w całej swej okazałości,
udał się więc na wzgórze i usiadł na kamieniu. Czas dłużył mu się
niemiłosiernie. Minęła północ i nic się nie wydarzyło. Wokół panowała cisza i
żaden cień nie zamajaczył w okolicy.
-
Chyba mieli rację.- burknął do siebie- To tylko stare opowiastki.
Tymczasem nastał ów niezwykły czas
przed świtem, kiedy to cały świat na kilka chwil wstrzymuje oddech, a wszystkie
cienie wyłaniają się zza zasłony dzielącej życie i śmierć. Wówczas zza drzew
wyłoniła się jasna postać. Była to piękna dziewczyna o długich, złocistych
włosach sięgających ziemi i przyozdobionych barwną wstążką, ubrana w białą,
powłóczystą suknię. Stanęła nieopodal, przyglądając się młodzieńcowi.
Zerwał się z miejsca zdumiony, ale i
przejęty tym widokiem. Wiedział, że ma przed sobą tajemniczą pannę- tę, na
którą czekał tak długo. Zdjął kapelusz i skłonił się nisko.
-
Witam cię, pani.
-
To ja cię witam, miły chłopcze.- uśmiechnęła się- Nieczęsto ktoś tutaj
przychodzi.
-
Może lękają się złych duchów.- zażartował. W jednej chwili pożałował jednak
tych słów, bowiem twarz panny posmutniała nagle. Dodał więc szybko- Ja za to
niczego się nie lękam i chcę pomóc.
-
Jesteś na to gotowy?- zapytała, przyglądając mu się uważnie.
Dopiero teraz dostrzegł, że miała
oczy błękitne jak niebo w pogodny dzień. Gorliwie skinął głową.
-
Powiedz mi tylko, pani, co mam zrobić?
-
Wystarczy, że przeniesiesz mnie po trzykroć wokół waszej świątyni. Dawno temu
znajdował się tam bowiem święty gaj, w którym zanoszono modły i składano
ofiary. Jeżeli znajdę się na tej poświęconej ziemi, a ty przez ten czas nie
obejrzysz się za siebie, będę ocalona. Jesteś gotów, by spełnić to zadanie?
Uśmiechnął się i spojrzał na nią z
taką pewnością, że nadzieja pojawiła się na jej twarzy.
-
Nawet teraz. Uratuję cię od tego przeklętego czaru.
-
Wierzę, że zdołasz tego dokonać.- odpowiedziała cicho.
-
Będziesz wolna, nim świt nastanie.- zapewnił.
Bez wahania wziął dziewczynę na
ręce. Zaskoczony spostrzegł, że była lekka niczym piórko. Już chciał dodać, iż
nie będzie to trudne zadanie, lecz przypomniał sobie o ostrzeżeniu. Bez słowa
ruszył więc ścieżką w dół, w stronę kościoła.
Pierwsze dwa okrążenia minęły bez
żadnych niepokojących zdarzeń. Młodzieniec odetchnął zadowolony i ruszył po raz
trzeci wokół kościoła. Nagle, gdzieś za sobą usłyszał szelest i odgłos ciężkich
kroków. Pomny ostrzeżeń szedł jednak dalej, nie zważając na nic i nie oglądając
się za sobie. Nie drgnął nawet wówczas, gdy tuż za nim rozległ się potworny
łoskot i jakiś iście szatański śmiech. Już był blisko ukończenia zadania, gdy
nagle tak nieszczęśliwie zahaczył o gałąź, że kapelusz spadł z jego głowy. Instynktownie
odwrócił się za siebie, by go podnieść. W tym samym momencie panna rozpłakała
się żałośnie i zniknęła. Na próżno rozglądał się dookoła i nawoływał. Wiedział,
że nie dotrzymał danego słowa i nie sprostał zadaniu. Kilkukrotnie chodził
jeszcze na wzgórze z nadzieją, iż dana mu będzie kolejna szansa, lecz
dziewczyna nigdy więcej mu się nie ukazała.
Zaklęcie nie zostało zdjęte. Panna z
pruskiej osady czeka więc nadal na swego wybawcę. Kto wie, może znajdzie się
śmiałek, który zdoła ją wybawić.
Więcej podań i legend znajdziecie w książce "Legendy z Żuław i Dolnego Powiśla", Gdynia 2014 .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz