czerwca 14, 2019

Noc świętojańska - święto ognia i wody, światła i miłości

Wraz z latem ( w tym roku nawet z upałami) nadchodzi jedno z najpiękniejszych świąt, a mianowicie Wigilia świętego Jana, zwana często nocą świętojańską lub nocą kupały. Kojarzymy ten czas przede wszystkim z organizowanymi w wielu miejscowościach zabawami, puszczaniem wianków na wodzie ( Tu ważne- wianki powinny zostać puszczone na „żywej, płynącej wodzie”, czyli na rzekach, strumieniach itp., nie zaś na „martwej”, np. jeziorach czy stawach. W tym wypadku obrzęd nie miał znaczenia) i poszukiwaniem legendarnego kwiatu paproci.
Tymczasem noc świętojańska łączy w sobie naturę i magię oraz tradycje dawnych wierzeń, ledwie tylko ukryte pod nazwą Wigilii świętego Jana. Oto kilka informacji na ten temat:

Wigilia świętego Jana Wigilia świętego Jana, znana powszechnie jako noc świętojańska lub noc kupały, przypada z 21 na 22 lub z 23 na 24 czerwca. Jej obchody wiążą się z dawnym pogańskim świętem letniego przesilenia dnia z nocą. Jest to niezwykły i magiczny czas, kiedy światło zwycięża ciemność, dobro tryumfuje nad złem, a miłość rozkwita na świecie; jest to również święto oczyszczenia przez ogień i wodę. Dzięki tak bogatej symbolice zachowało się wiele magicznych tradycji. Od wieków obchodzono w tym czasie uświęcone tradycją rytuały, rzucano zaklęcia, uciekano się do czarów miłosnych. Wszak jest to święto magii, miłości, płodności i radości z nadchodzącego lata. Tej nocy nikt nie szedł spać. Tańczono wokół ognisk, radowano się i świętowano. We wszystkich rytuałach niezmiennie przeplatały się dwa żywioły: ogień i woda, które tej jednej nocy pozostawały w harmonii i służyły dobru ludzi. Jako zaś, że jest to noc niezwykła, magiczna, przepełniona światłem i miłością, nie mogło zabraknąć także wróżb – szczególnie tych dotyczących poszukiwań partnera i rychłego zamążpójścia.


Zakaz kąpieli
Do dziś istnieje zwyczaj, że nie należy kąpać się przed dniem świętego Jana (24 czerwca). Mawia się, iż to dlatego, iż święty Jan nie ochrzcił jeszcze wody. Tymczasem zakaz kąpieli wywodzi się z dawnej tradycji i wiary w rusałki i topielice. Uważano bowiem, że te istoty miały do tego czasu władzę nad wodami i osoba, która korzystając z pięknej pogody, postanowiłaby się wykąpać, musiałaby się liczyć ze śmiercią w odmętach. Zarówno topielice, jak i rusałki mogłyby bowiem upatrzoną ofiarę wciągnąć pod wodę. Kiedy wreszcie nadchodził ten upragniony dzień, należało wodę „ochrzcić”. Czyniono to, wrzucając do niej świeżo zerwane kwiaty i zanurzając się w niej na chwilę. Kąpiel w sobótkową noc miała zapewnić zdrowie i powodzenie.

Kwietne wróżby
Niezwykły był już ranek wigilii świętego Jana. Otóż wyznaczano dla każdego z domowników po jednym kwiecie czy ziole z tego samego gatunku. Służyły do tego najczęściej kwiaty złocienia, rojnika, rumianku, cząbru i przymiotna. Nie wykluczano jednak innych roślin, które dana osoba sobie upatrzyła. Wszystkie zatykano kolejno w ścianę chaty: za belki pułapu, kładziono na oknie, zawieszano na ścianach i podobnych miejscach. Nazajutrz rano wróżono z  wyglądu kwiatów. Jeśli roślina była nadal świeża, świadczyło to o szczęściu osoby, której była przypisana, zamążpójściu, wesołym i zdrowym życiu. Jeżeli natomiast kwiat zwiądł, należało spodziewać się nieszczęść, kłopotów, chorób lub nawet śmierci.

Sobótka
Jeszcze przed południem w wigilię świętego Jana czyszczono studnie, dzięki czemu woda miała nabyć właściwości magicznych i leczniczych. Na Pomorzu w wigilię świętego Jana na najwyższym punkcie w polu za wsią zapalano beczkę osmaloną smołą, zwaną sobótką. Umieszczano ją następnie wysoko na żerdzi – specjalnym drągu owiniętym słomą. Chłopcy biegali dookoła niej z kijami umazanymi w smole i kręcili nimi, by rozszerzyć ogień, tak żeby łuna niosła się jak najdalej po niebie aż do następnych osad. Niekiedy wesoło pokrzykiwali, trzaskali batami i przygrywali do tańca dziewczętom. Ognie te palone były dla czarownic, które zgodnie ze zwyczajem spotykały się w tę noc na sabatach i tańczyły. Wierzono, że właśnie tej najkrótszej nocy czarownice wylatują na miotłach przez komin, by ze swymi kumami i diabelskimi towarzyszami tańczyć o północy podczas wielkich sabatów. Co dziwne, choć często przebywały także wśród ludzi, to zazwyczaj nikt ich nie widział. No, może za wyjątkiem wybranych. Wokół beczek urządzano wesołe tańce i śpiewano swawolne pieśni. Młodzi bawili się, starsi zaś gawędzili. Zwyczajem było, iż na sobótkę wybierali się niemal wszyscy mieszkańcy danej miejscowości. Kiedy beczka wraz z żerdzią się wypalała i pozostawało z niej ognisko, skakano przez nie. Zwyczaj ten był elementem magii ognia – miał zapewnić szczęście i dostatek oraz ochronić od złego. Warto dodać, że do ogniska należało przynieść kilka rodzajów drewna i wrzucić suszonych ziół. Zabawa trwała zwykle aż do samego rana – śpiewano, tańczono i żartowano. Innym sposobem na rozpalenie sobótki było spuszczenie na jezioro łodzi z zatkniętym masztem, a na nim, w specjalnym koszu, zapalonych żagwi. Rybacy palili również ognie na zatoce lub morzu. W płycizny wbijali drągi z przymocowanymi beczkami wypełnionymi drewnem i smołą. Również w tym wypadku na brzegu odbywały się tańce i zabawy. Ogień świętojański uważano za święty i bardzo często zabierano go do domów. W niektórych regionach starano się tłumaczyć ten zwyczaj na sposób chrześcijański. Uważano więc, że sobótki palą się dlatego, że tak jak Bóg obdarzył ludzi słońcem, tak dobry gospodarz powinien oświecić swoje pola, a wówczas zło nie będzie miało dostępu do jego ziemi i inwentarza. Wierzono również, że jeżeli gospodarz jest człowiekiem złym i bezbożnym, czarownice podczas sobótki siedzą na pobliskiej górze i tylko czyhają na jego nieostrożność.
Wszystkie te obchody odprawiano najchętniej w miejscach, które niegdyś były uważane za święte.

Magia roślin
Szczególne znaczenie nabierały w tym czasie rośliny, które uważano za magiczne. Ozdabiano nimi nie tylko siebie, ale również zwierzęta i ptactwo domowe oraz budynki. Wierzono bowiem, że wigilia świętego Jana to czas, gdy złe moce mają nań największy wpływ. Ludzie zabezpieczali się więc w naturalny sposób, zatykając gałązki klonowe w domostwach, budynkach gospodarczych i łodziach. Ponadto zakopywano w ziemi owoce klonu, które uniemożliwiały czarownicom wejście do domów. Niezwykłą moc przypisywano również łopianowi, bylicy, dziurawcowi, osice i paprociom. Ludowe podanie głosiło, iż ścięta głowa świętego Jana spadła na między łopian a bylicę, wskutek czego rośliny te nabrały magicznej mocy. Zbierano te rośliny, by wykorzystać później do innych magicznych rytuałów oraz zabiegów medycznych. Łodygi zatykano na przykład za belkami w izbach i wkładano w poszycia dachów. Miało to na celu ochronienie domów przed chorobami i zarazami, które mogłyby przyjść z powietrza. Podobne znaczenie miała także osika. Przystrajano nią dom, by całemu gospodarstwu dobrze się wiodło i by wypędzić z zagrody wszelkie zło, które się tam czaiło. Dziurawiec zaś służył jako ochrona przeciwko czarom, odganiał zło i strzegł tych, którzy mieli go przy sobie. Często służył do okadzania domostw. Wieczorem, tuż po zachodzie słońca, liście łopianu kładziono na dachy domostw i zawieszano nad drzwiami. Miało to osłonić mieszkańców przed czarownicami, które tej nocy udawały się na sabat. Szczególną moc nabierała także bylica. Zerwana w wigilię świętego Jana i noszona przez cały rok przy sobie chroniła przed urokami. Wianek upleciony w owym czasie i noszony noc i dzień miał zapobiec bólom głowy przez kolejnych dwanaście miesięcy. Miał on jednak jeszcze jedną szczególną moc: otóż osoba, która miała go na głowie, zyskiwała dar rozpoznawania czarownic. Wielu opasywało się bylicą, by uchronić się od bólu krzyża. Zerwana o północy miała zaś przynieść szczęście we wszystkich grach losowych. Nawet kosiarz, który nazajutrz wychodził, by skosić trawę, przewieszał bylicę przez ramię lub opasywał się nią. W ten sposób chroniono się przed potencjalnymi czarami.

Magiczne kąpiele
Kobiety przygotowywały sobie tej nocy wyjątkową kąpiel z gałązkami osiki i różnymi ziołami. Dzięki temu zabiegowi miały uzyskać urodę, której nie oparłby się żaden mężczyzna.

Moc kwiatu paproci
Wierzono też, że właśnie wówczas, o północy, zakwita paproć, a ten, kto znajdzie jej kwiat, dostrzeże wszystkie ukryte pod ziemią skarby i dzięki temu stanie się bogatym człowiekiem. Dlatego tak wielu młodych szukało owej nocy magicznego kwiatu. Tymczasem we wcześniejszych zwyczajach kwiatu paproci szukały również panny, które chciały wyjść za mąż. Ażeby jednak móc go zdobyć i spełnić swoje najskrytsze marzenia, musiały rozebrać się, a idąc przez las, nie oglądać się za siebie ani nie rozmawiać. Niestety, chłopcy nie dawali im spokoju, często idąc za nimi, przyglądając się i zaczepiając. Jako że zwyczaj ten bliższy był dawnym, pogańskim obrzędom płodności, starano się go zmodyfikować i zaadaptować do nowej wiary.

Wróżby nocy świętojańskiej
Najpopularniejszą wróżbą tej nocy jest rzucanie wianków na wodę. Zwyczaj ten jest kultywowany po dziś dzień i niemal w każdej miejscowości odbywa się on choćby symbolicznie. Ba, w wielu miejscowościach coraz częściej organizowane są uroczyste obchody nocy świętojańskiej. Niegdyś panny przygotowywały wianki z kwiatów i magicznych ziół oraz umieszczały na nich zapalone świece. Następnie podczas zbiorowej ceremonii przepełnionej radością i niespokojnym biciem serc puszczały je na wodę. Tu warto wiedzieć, że woda musiała być koniecznie żywa, a więc pod uwagę brano jedynie rzeki i strumienie. W żadnym wypadku nie można było rzucać wianków na wodę stojącą, na przykład do jeziora lub stawu. W tym wypadku rytuał straciłby jakiekolwiek znaczenie. Następnie obserwowano, w jaki sposób porusza się wianek. Do najczęściej odczytywanych znaków należało: ◦ spokojne odpłynięcie wianka z nurtem rzeki – zwiastowało szczęście w miłości i rychłe zamążpójście. Taka panna mogła odetchnąć spokojnie i tylko wypatrywać przyszłego małżonka
◦ szybkie odpłyniecie wianka, porwanego przez nurt rzeki – dziewczyna mogła spodziewać się, że wybranek przybędzie z daleka
◦ pochwycenie wianka przez chłopca – rychłe wesele, najczęściej z danym chłopcem (często taki kandydat już czyhał w zaroślach, by pomóc szczęściu i sięgnąć po wianek upatrzonej dziewczyny)
◦ obracanie się wianka – zamążpójście w ciągu roku
◦ płynięcie wianka prosto lub niemal stanie w miejscu – pozostanie w panieńskim stanie jeszcze w tym roku
◦ zatonięcie lub zapalenie się wianka – dziewicza dola
◦ przepłynięcie wianka lub dwóch złączonych wianków do brzegu – małżeństwo w rodzinnej wsi i wzajemne sąsiedztwo właścicielek ◦ zaplątanie wianka w sitowia – kłopoty związane z zamążpójściem, ewentualnie nieszczęśliwe małżeństwo.

Ścinanie kani
Ten zwyczaj zachował się już wyłącznie na Kaszubach i to w formie symbolicznej. Ptak, którego współcześnie wykorzystuje się do przedstawienia, zrobiony jest z gliny lub słomy, czasem nawet zastępowany choćby i kwiatem. Kania była negatywnie postrzegana przez mieszkańców, bo polowała na pisklęta. Poza tym jej nawoływanie, przypominające słowa Pić! Pić!, traktowano jako zapowiedź suszy albo innej klęski. Dlatego też podczas nocy świętojańskiej kanię chwytano i rytualnie ścinano. Do końca nie jest wiadome, jaki był pierwotny rytuał i czemu miał służyć. Potocznie uważa się, iż stał się symbolicznym sposobem zrzucenia przewin za miniony rok. Wszak wszystkiemu co złe, winna była właśnie kania i jej pokusy. Dopiero po tym rytuale przystępowano do zabawy przy ogniu.

Wypędzanie bydła w dzień świętego Jana

Jeżeli ktoś w dzień świętego Jana (24 czerwca) przed świtaniem wypędzał bydło na łąkę, bardzo łatwo mógł zostać oskarżony o to, że zajmuje się czarami. Wszak najwyraźniej dopiero co wrócił z sabatu, który trwał całą noc. Dlatego też na Pomorzu starano się wypędzać bydło jak najpóźniej, by nie tylko uniknąć podejrzeń, ale i nie mieć szkody.

Na podstawie: A. Koprowska- Głowacka, „Magia ludowa z Pomorza i Kujaw”, Gdynia 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger