czerwca 03, 2019

Elżbieta Dobschutz ze Szczecina– ofiara polowań na czarownice

Powinnam zacząć od odpowiedzi na pytanie kogo uważano za czarownicę? Otóż według Heinricha Kramera i Jakoba Sprengera autorów „Malleus Maleficarum” („Młota na czarownice”), legendarnego już podręcznika dla łowców czarownic, który napisano w 1486 roku, czarownicą mogła być zarówno kobieta zajmująca się zielarstwem lub medycyną, jak i pobożna mniszka. Podejrzana była również akuszerka pomagająca przyjść na świat dzieciom, kobieta zbyt wykształcona lub olśniewająca urodą. Każdą z nich można było podejrzewać o uprawianie czarów i o konszachty z diabłem. 

Czarownice pojawiły się po raz pierwszy w sądowym dokumencie procesu w Lucernie w 1419 r. – była to jednak mglista zapowiedź tego, co może się wydarzyć. W 1484 roku papież Innocenty VIII swą bullą „Summi desiderantes affectibus” ostro potępił czarownice i nakazał karać je jak najsurowiej. Ten, kto wątpił w istnienie czarownic był potępiany i mógł sam liczyć się z oskarżeniem. Trzy lata później został napisany słynny „Młot na czarownice”. Dzieło to przekonywało o zagrożeniach jakie niosą ze sobą osoby pozostające w zmowie z diabłem. Do 1520 roku książka doczekała się aż 14 wydań, a sam Kramer jako inkwizytor przyczynił się do skazania ok. 200 kobiet. „Malleus Maleficarum” został wydany i w Polsce. Był to rok 1614. Stanisław Zając, który dzieło przetłumaczył pisał we wstępie:
„Rozumiałem być za rzecz potrzebną i pożyteczną opisać zwierzchowny postępek i sposoby, których zażywają czarownice w odprawowaniu swej bezbożności... mając nadzieję, że za tą pracą moją ludziom się oczy na te zbrodnie otworzą i urzędy do odprawowania powinności swojej się pobudzą”.
W Polsce procesy czarownic zaczęły się dosyć późno. Największe nasilenie tego zjawiska przypada na wiek XVII i XVIII, choć pierwsze odbywały się już w wieku XV.

            Chociaż oskarżenia o czary najczęściej dotykały osób z niższych warstw społecznych, zdarzały się wyjątki, kiedy za czarownicę uznawano szlachciankę. Taką osobą była niejaka Elżbieta Dobschutz ze Szczecina.
     
        
Elżbieta von Dobbershutz przyszła na świat w Strącznie. Jak na owe czasy była niezwykła – inteligentna, dumna i urodziwa. Szybko zaczęła zwracać uwagę mężczyzn, którzy radzi byli zawrzeć związek małżeński z dobrze urodzoną i zamożną panną. Ostatecznie w 1578 roku poślubiła szczecineckiego starostę i pomorskiego sołtysa Melchiora von Dobschutz (Dobberschutz). Szanowana i podziwiana, nie spodziewała się żadnych kłopotów, a tym bardziej oskarżenia o czary. Jednak oskarżenie Elżbiety o praktykowanie czarów było najwyraźniej polityczną intrygą. 

Melchior lubił zbytkowne życie, więc jego nieruchomości szybko zaczęły popadać w długi. Na szczęście nie był to człowiek, który chował głowę w piasek i udawał, że nie ma problemu. Czekanie na łaskawy los nie należało do jego natury. Postanowił odzyskać stracone pieniądze.  Zaoferował swoje usługi książętom pomorskim. Nie odmówili. Szybko okazało się , że jest doskonałym administratorem. W 1586 roku został gubernatorem i komornikiem Szczecinka. Zyskał przychylność księcia, co wywołało gniew i zazdrość wielu dworzan. Elżbieta znalazła się blisko żony księcia Jana Fryderyka, zyskując jej zaufanie i przyjaźń. Kiedy księżna poroniła, Elżbieta osobiście przygotowała jej specjalny napar na zbicie gorączki. 

Dwór jednak huczał od plotek i intryg. Zaczęły się szerzyć opowieści na temat zdradzieckich knowań gubernatora i jego niepochlebnych słów pod adresem księcia. Za owymi intrygami stali Jakub von Kleist i Piotr von Kamecke. W roku 1590 Melchior niespodziewanie popadł w niełaskę i został wygnany z Pomorza. Choć utracił stanowisko, nie popadł w rozpacz. Wiedział, że sytuacja na dworze może zmienić się w każdej chwili. Zamieszkał z żoną w swoim majątku ciesząc się bogactwem i zachowując nadzieję, iż książę przejrzy wszystkie intrygi dworzan, a prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw. 

Rzeczywistość okazała się jednak inna. Melchior von Dobschutz był wciąż groźny –
Na dworze zdawano sobie sprawę, że może odzyskać dawne przywileje. Celem Jakuba von Kleist i Piotra von Kamecke było więc zniszczenie byłego gubernatora. Najprostszym sposobem było oskarżenie jego dumnej żony o czary i w ten sposób podważenie pozycji jej męża. Jakub von Kleist nie spodziewał się jednak, że plotki o magicznych praktykach dawnej dwórki księżnej trafią na tak podatny grunt. Sama Elżbieta miała na dworze wrogów, więc szybko doszedł do tego jeszcze zarzut rzucenia klątwy. Księżna Erdmuta przypomniała sobie ów napar, który otrzymała od Elżbiety po tym, jak poroniła. Na dworze zawrzało. Zaczęto opowiadać, że był to magiczny napój, który odebrał księżnej zdolność rodzenia dzieci.  

Jeszcze w roku 1590 Elżbieta von Dobschutz została oskarżona o czary, stosowanie praktyk magicznych i o rzucenie klątwy na żonę księcia Jana Fryderyka, która nie mogła urodzić oczekiwanego dziedzica. Wraz z oskarżeniem pojawiła się konfiskata dóbr Melchiora.

 Zaskoczona tym oskarżeniem Elżbieta zdołała wprawdzie uciec, lecz została pojmana w Krośnie nad Odrą i 17 grudnia 1590 roku osadzona w więzieniu w Szczecinie. Inne rzekome czarownice poddawane w tym czasie torturom, po sugestiach sędziów potwierdzały, że była współuczestniczkę sabatów. To wystarczyło do potwierdzenia oskarżeń. Elżbietę poddano torturom, by wymusić zeznania.   Jeszcze w tym samym roku został na nią wydany wyrok – kara śmierci.
            Melchior nie chciał dopuścić do wykonania wyroku. Wiedział, że żona jest niewinna i padła ofiarą spisku skierowanego przeciwko niemu. Niewiele myśląc zwrócił się o pomoc do elektora brandenburskiego. Książę Jan Jerzy docenił jego starania i oddanie się na jego służbę. Odznaczył nawet Melchiora von Dobschutz orderem św. Jana oraz nadał mu komandorię w Krośnie nad Odrą. 

            Tymczasem Elżbieta siedziała w więzieniu, czekając na wykonanie wyroku. Niestety, nie doczekała się ratunku ze strony męża. Rok później, 17 grudnia 1591 roku, w zimny, wietrzny poranek  została poprowadzona na górę wisielczą, gdzie już czekał kat i sędziowie.  Jako, że wywodziła się ze szlacheckiego rodu, nie można jej było spalić żywcem. Nieszczęsna została ścięta, a jej zwłoki spalono na stosie.


Na podstawie: A. Koprowska- Głowacka, czarownice z Pomorza i Kujaw, Gdynia 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger