Polowanie na czarownice wciąż budzi emocje
Polowania na czarownice w Polsce wciąż intrygują, a jednocześnie budzą kontrowersje. Jeszcze nie tak dawno forsowano teorię, jakoby u nas stosy były „sporadyczne”, bo byliśmy krajem tolerancyjnym. Otóż nie. Jeszcze w XVIII wieku Serafin Gamalski pisał niemal ze zgrozą:
„Nie słychać po inszych państwach i nacjach o tak gęstych ekscesach i nagłych, a raczej bezprawnych egzekucjach, nasza tylko w tym nieszczęśliwa Polska, w której wkrótce borów i lasów na stosy nie stanie, a podobno tym prędzej po miastach, miasteczkach i wsiach ludzi nie będzie na podniesienie tych pożarów”.
Stosy płonęły od morza aż po samiuśkie Tatry i to od XV do XVIII wieku, choć samosądy na rzekomych czarownicach wykonywano także w wieku XIX. Na szczęście temat ten ożył i nikt już raczej nie twierdzi, że „nas nie dotyczył”. Czy wyciągniemy jakąś naukę z przeszłości? Nie wiem. Warto jednak pamiętać, do czego prowadzą fanatyzm, nienawiść, zawiść i okrucieństwo.
Polowania na czarownice w Polsce – nowa książka
W 2010 roku napisałam „Czarownice z Pomorza i Kujaw”. Uznałam jednak, że pora na aktualizację tej pozycji i w tym roku ukaże się odmieniona wersja tej książki. Polowania na czarownice w Polsce to temat zbyt poważny, by ograniczyć się do krótkiej książki. Tym razem będzie więc to ponad 300 – stronicowa monografia z biografiami kobiet, dzieci i mężczyzn oskarżonych o czary. Zmieniło się również terytorium, gdyż skupiłam się na terenach Pomorza i Prus (Królewskich i Książęcych).
W nowej wersji pojawia się wiele zupełnie nowych historii, których akcje dzieją się w Niemczech (Pomorze Przednie), na Pomorzu, Warmii, Mazurach i w Rosji (okręg kaliningradzki). Za przykład niech posłużą tu miejscowości, np.: Grimmen, Szczecin, Szczecinek, Darłowo, Ustka, Gdańsk, Debrzno, Toruń, Grudziądz, Świecie, Warlubie, Gać, Nowe, Elbląg, Iława, Nidzica, Węgorzewo, Bartoszyce, Kaliningrad, Polessk, Mamonowo i wiele, wiele innych. To jednak nie koniec niespodzianek. Całość została całkowicie przeredagowana. Wciąż jednak jest to pozycja bardziej popularna niż naukowa.
Historie prawdziwe
Polowania na czarownice w Polsce przerażają. Każda z tych opowieści, choć przedstawiona w formie zbeletryzowanej, jest oparta na faktach i ma potwierdzenie w źródłach historycznych. Niektóre wręcz sprawiają, że przeciera się oczy ze zdumienia. Nie chcę zdradzać szczegółów, jednak uprzedzam, że pojawią się historie, które zaskoczą, a nawet wzbudzą grozę. Oto kilka przykładów:
- opowieść o fałszywym proroku, który uważał, że prowadzą go anioły
- historia 12 – letniej dziewczynki spalonej na stosie za czary, której największą zbrodnią była… zbyt bogata wyobraźnia
- chore fantazje szlacheckiej rodziny, która urządzała po wsiach sądy nad czarownicami, a jako katów zatrudniała miejscowych… rzeźników
- dramat matki oskarżonej o czary przez własnego syna
- tragiczny los młodej kobiety, która urodziła zdeformowane dziecko i spłonęła wraz z nim na stosie
- dzieje szlachcianki, która straciła życie jako czarownica, bo książęcy doradca chciał się pozbyć jej męża. Efektem tej sprawy były zaś kolejne procesy, bo ów doradca stał się jednym z najbardziej znanych łowców czarownic na Pomorzu i miał na sumieniu co najmniej 50 ofiar.
To zaledwie kilka przykładów. Inne historie mogą wywołać jeszcze większe zdumienie i jednocześnie pokazują do czego jest zdolny człowiek owładnięty nienawiścią, fanatyzmem i okrucieństwem.
Na końcu książki znajduje się bibliografia, która obejmuje źródła polskie i niemieckie. Z pewnością okaże się przydatna, gdy zechcecie samodzielnie szukać informacji na temat procesów o czary w Polsce.
Cytat za: Gamalski S., Przestrogi duchowne sędziom, inwestygatorom i instygatorom czarownic, Poznań 1742.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz