Niezaprzeczalnie
oskarżenia o stosowanie czarów oraz konszachty z diabłem padały przede
wszystkim pod adresem kobiet z niższych warstw społecznych. O wiele łatwiej
było rzucić na nie cień podejrzenia, obwinić o nieszczęścia, zesłanie nagłej
choroby, pomór bydła, czy nieurodzaj; łatwiej było uwięzić i osądzić, aż w
końcu skazać na śmierć przez spalenie. Poza tym… kto miałby stawać w ich
obronie lub świadczyć o niewinności, mając świadomość, że może go spotkać
podobny los? Nie mogły też liczyć na poparcie ludzi wpływowych – takich, którzy
byliby zdolni wstrzymać proces lub wykupić je od śmierci.
Jednakże wśród tak licznych oskarżeń
nie zabrakło kobiet wywodzących się ze
szlacheckich lub książęcych rodów. Oczywiście, w tym przypadku były to zwykle
efekty politycznych intryg i spisków, które miały na celu pogrążenie rodziny
lub konfiskatę majątku. Bywało również, że same ofiary stanowiły realne lub
tylko wyimaginowane zagrożenie dla rządzących. Jedynym wyróżnieniem, jakie
spotykało je przed śmiercią było ścięcie mieczem przed spaleniem na stosie.
Takich przypadków można by szukać wiele. Wystarczy jednak spojrzeć na nasze
rodzime Pomorze. Do najgłośniejszych przypadków oskarżenia o czary należą
cztery osoby pochodzące z zacnych rodów: Elżbieta von Dobschutz, Sydonia von
Borck oraz damy dworu księżnej Anny de Croy.
Elżbieta
von Dobschutz była piękną, inteligentną i doskonale wykształconą
szlachcianką. W 1578 roku wyszła za mąż za szczecineckiego starostę i
pomorskiego sołtysa: Melchiora von Dobschutz (Dobberschutz). Niestety, mąż
popadł w długi. Ażeby ratować rodzinę i majątek zaoferował swoje usługi
książętom pomorskim. W 1586 roku został mianowany gubernatorem i komornikiem
Szczecinka. Szybko zdobył przychylność księcia Jana Fryderyka, zaś jego żona
została zaufaną dwórką księżnej Erdmuthe z Brandemburgii. To wystarczyło, żeby
wzbudzić zazdrość wśród innych dostojników. Szczególnie zawzięci byli Piotr von
Kameke oraz Jakub von Kleist. Jako, że nie można było bezpośrednio uderzyć w Melchiora,
doprowadzono do oskarżenia jego żony o czary i doprowadzenie do niepłodności
księżnej. Oskarżenia padły
prawdopodobnie dwukrotnie: w 1584 roku i
w 1590 roku. Nie pomogła ucieczka do Krosna. Elżbieta została pojmana i
osadzona w więzieniu w Szczecinie. Zeznania torturowanych czarownic tylko
potwierdzały jej winę.
Sydonia
von Borck to chyba najbardziej znana pomorska „czarownica”. Przyszła na
świat w 1548 roku na zamku w Strzmielach zwanym „Wilczym Gniazdem”. Była
najmłodszym dzieckiem hrabiego Ottona von Borck i Anny von Schwiecheld. Jej
uroda i wykształcenie zachwycały wszystkich, z którymi się zetknęła. Przez
wiele lat pozostawała ulubienicą rodziny. Kiedy przybyła na dwór książąt
pomorskich w Wołogoszczy, została damą dworu księżnej Anny Saskiej. Nie można
się dziwić, że zakochał się w niej syn księcia Filipa, Ernest Ludwik, który
wręcz obiecał jej małżeństwo. Piękna hrabianka mogła mieć wrażenie, że świat
leży u jej stóp. Niestety, los okazał się przewrotny. Książę Ernest uległ
naciskom rodziców i w 1577 roku poślubił Zofię Jadwigę, córkę księcia
Brunszwiku. To wówczas miała rzekomo rzucić klątwę na ród Gryfitów. Tymczasem
na głowę Sydonii i jej siostry Doroty spadły zgoła inne kłopoty. Po śmierci
rodziców siostry musiały podjąć bezkompromisową walkę z bratem Ulrykiem o rodzinny
majątek. W międzyczasie dwukrotnie zostały bez dachu nad głową i pozostawione
same sobie. Wydawało się, że Sydonia odnalazła spokój w klasztorze w
Marianowie, ale próżne to były nadzieje. Skłócona z innymi mniszkami, coraz
bardziej odsuwała się od ludzi. Zajęła się zielarstwem i zwierzętami, a jej
powiernikiem stał się czarny kot. W 1619 roku oskarżono ją o czary i osadzono w
więzieniu na zamku Oderburg pod Szczecinem. Akt oskarżenia liczył 74 pozycje.
Scholastyka
i Runga były szlachciankami i dwórkami ostatniej przedstawicielki rodu
Gryfitów, księżnej Anny de Croy - córki księcia Bolesława XIII. Została ona
żoną Ernesta księcia de Croy i Aerschot, jednak jej mąż zmarł zaledwie po roku
małżeństwa. Anna wróciła na Pomorze i w Słupsku urządziła swoją wdowią
siedzibę. Obie dwórki przybyły oczywiście z nią i służyły jej wiernie. Księżna
darzyła je zaufaniem, co już nie podobało się niektórym dworzanom. Intrygi
mnożyły się, nie brakowało spisków. Kiedy w 1651 roku księżna niespodziewanie
zachorowała, Scholastykę i Rungę oskarżono o konszachty z diabłem i próbę
uśmiercenia Anny. Najwyraźniej przygotowano tak przekonujące dowody, że księżna
de Croy rozkazała zbadać sprawę. Sama nie chciała jednak brać udziału w
procesie i przekazała wszystko na ręce magistratu. W każdym razie nawet nie
stanęła w ich obronie.
O losach tych oraz innych kobiet oskarżonych
o czary przeczytacie w książce „Czarownice z Pomorza i Kujaw”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz