Jak wiecie mieszkam w Chełmnie, które nazywane jest niekiedy Perłą Pomorza. Ostatnio nazwa ta jest coraz częściej zastępowana mianem Miasta Zakochanych. Zastanawiacie się zapewne skąd wzięło się takie określenie? Otóż znajdują się tutaj relikwie patrona zakochanych, świętego Walentego.
Chełmno to jednak nie tylko bogata historia i wspaniałe gotyckie budowle; nie tylko relikwie w kościele Farnym. Niewielu wie, iż jest to także miasto tajemnic, które warto poznać i przepięknych legend o miłości.
Jedną z nich postanowiłam Wam przedstawić.
Są takie noce w roku, gdy pośród
ciemności nocy można dostrzec dwie widmowe postaci pojawiające się na rynku. Ci
nieszczęśliwi kochankowie powracają bowiem tam, gdzie po raz pierwszy dane im
było się poznać i gdzie zrodził się plan ucieczki, która miała im przynieść
szczęście… Niestety, śmierć wyciągnęła po nich swe zimne ramiona… Opowieść ta
przekazywana z pokolenia na pokolenie została wreszcie spisana w XIX wieku.
KOCHANKOWIE Z CHEŁMNA
Działo się to w czasach, gdy Chełmno
należało do Ligi Hanzeatyckiej- związku miast handlowych Europy Północnej. W
miejscu, gdzie obecnie znajdują się dwie kamienice: Rynek 5 i 6 stał niegdyś
wspaniały Dom Artusa. Krzyżowały się tam drogi kupców i bankierów; spotkać tam można
było przedstawicieli różnych narodów. Wielu przybywało do miasta z nadzieją, że
w zamożnym Chełmnie ułożą sobie życie i spędzą je dostatnio.
Pośród
takich wędrowców był pewien Anglik- człowiek odważny i gotowy walczyć o swe
ideały. Z tegoż właśnie powodu musiał niegdyś opuścić swój kraj ojczysty, a że
nie należał do ludzi, co swoje niepowodzenia opłakują, postanowił ułożyć sobie
życie na nowo. Jego wybór padł tedy na zamożne Chełmno.
I właśnie w tym niezwykłym mieście
spotkał dziewczę o wielkiej urodzie i mądrości. Kiedy patrzył w jej błękitne
niczym Wisła oczy, świat cały istnieć przestawał, a serce wyrywało się ku niej.
Rychło też dowiedział się, iż jest ona córką jednego z kupców, który z całą pewnością nie będzie
życzliwym okiem patrzył na cudzoziemca bez majątku i z niepewną przyszłością.
Miłość jednak nie takie przeszkody jest zdolna pokonać. Anglik podobał się
bowiem dziewczynie i wielką radość jej sprawiały tajemne spotkania, na których
padało wiele słów o wiecznej miłości, wiele zaklęć i przysiąg, że nawet śmierć
ich nie zdoła rozdzielić.
Jako
zaś, że czas mijał, a młodzi pragnęli życie spędzić wspólnie, tajne schadzki
pośród ogrodów i miejskich zaułków przestały im wystarczać. Zaczęli więc
szeptać o ucieczce z Chełmna i tajemnym ślubie. Od pomysłu do jego realizacji nie
było daleko. Dziewczę zdradziło ukochanemu, iż z Domu Artusa biegnie korytarz
podziemny, który kończy się poza murami- hen daleko, aż pod wsią Grubno.
Postanowili więc umknąć tamtędy i w najbliższej miejscowości ubłagać księdza o
to, by im ślubu udzielił przez wzgląd na ich miłość gorącą.
Decyzja
zapadła. Pewnej nocy dziewczę wymknęło się ze swego domu. Ukochany czekał już
na nią na rynku i sobie tylko znanym sposobem weszli do Domu Artusa, a tam ze
świecami w dłoniach zanurzyli się w ciemny korytarz. Serca ich biły
niespokojnie, lecz z wiarą, iż już niedługo będą mogli spędzić wspólnie życie…
Nie wiedzieli jednak, że ktoś spostrzegł parę kochanków i zawiadomił
odpowiednich ludzi. Ruszył pościg.
Ciężkie
kroki straży rozbrzmiewały echem w podziemiach; echem, które po stokroć
odbijało się w sercach uciekinierów. Wiedzieli już, że nie umkną. Ich marzenie
o szczęśliwym życiu rozprysło się na tysiące kawałków. Nie chcieli wszelako żyć
dalej z dala od siebie, skazani na wieczną tęsknotę. Ujęli się za ręce i po raz
ostatni spojrzeli sobie w oczy. W owej chwili zdecydowali, że razem oddadzą się
w ramiona śmierci, odbierając sobie życie. Gdy pościg ich dogonił, zastał już
tylko martwe ciała nieszczęsnych kochanków…
Tam
też zostali pochowani- samobójcom nie należał się pochówek w poświęconej ziemi.
Pogrzebano ich jednak razem, we wspólnej mogile, a wejście do korytarza
zamurowano na długie lata.
Ciała
nieszczęsnych kochanków spoczywają więc nadal we wspólnej mogile, zaś ich duchy
do dziś błąkają się po podziemnych korytarzach, strzegąc swej tajemnicy. Kilka
razy w roku wychodzą z ukrycia i wówczas można spotkać ich widmowe postaci. Spacerują
po rynku- zawsze razem, trzymając się czule za ręce i patrząc sobie w oczy.
Anna
Koprowska- Głowacka, Duchy, zjawy i ukryte skarby. Niesamowite miejsca województwa
kujawsko-pomorskiego, Gdynia 2011
(Książka wyróżniona w konkursie wydawnictw
literatury pomorskiej na XII Kościerskich Targach Książki Kaszubskiej i
Pomorskiej "Costerina 2011")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz