marca 18, 2020

Inkowie- Dzieci Słońca

Inkowie- Dzieci Słońca
Mitologia Inków
Obraz Logga Wiggle z Pixabay
Inkowie –  Dzieci Słońca

            Już dawno wspominałam o powieści, nad którą rozpoczęłam prace wiele lat temu. Zebrałam mnóstwo materiałów źródłowych, opracowałam spis bohaterów i obszerne fragmenty tekstu. Później, gdy zajęłam się legendami, wszystkie notatki odłożyłam na bok. W międzyczasie doszła choroba, jaką jest stwardnienie rozsiane oraz kolejne pozycje oparte na legendach. Niedawno jednak „odkopałam” swoje papiery, grube notatniki i kartki z całymi rozdziałami. Niektóre teksty były jeszcze pisane na starej i ciężkiej maszynie do pisania marki Olympia. Jednak nie o tym chciałabym teraz napisać.

Akcja powieści dzieje się w czasach konkwisty, podczas podboju Peru przez Hiszpanów. Nie będę zdradzała fabuły, chcę jednak przybliżyć Wam jedną z legend o pochodzeniu Inków- Dzieci Słońca. Znajdzie się ona w tekście fabuły.
Co ją wyróżnia?
         Otóż jest to legenda nieco mniej znana od tej, według której dzieci niebiańskiej pary wyszły z jaskini Pacari- Tampu nad jeziorem Titicaca.
Mniej znana, więc tym bardziej godna przypomnienia.

Dzieci Słońca


Tayta Intu (Ojciec Słońce) i Mama Quilla (Matka Księżyc) byli stwórcami świata pełnego wspaniałych roślin, dzikich zwierząt i ludzi. Nie byli jednak do końca zadowoleni z efektów swego dzieła. Każdego dnia Tayta Intu przyglądał się z troską smutnemu, marnemu losowi ludzi, którzy żyli i umierali nie widząc sensu istnienia. Byli bezradni, zagubieni pośród piękna przyrody, nie czuli radości z każdego nadchodzącego poranka i błękitu nieba, nie dostrzegali jasnego i dobrotliwego oblicza Intu ani srebrzystej, zatroskanej twarzy Quilli. Snuli się bez celu po ciele Pachamamy (Matki Ziemi) ślepi i głusi na dary, jakich im nie skąpili ich twórcy. Niejeden raz Mama Quilla płakała nad ich losem łzami, które spadając na ziemię przemieniały się w srebro. 

marca 18, 2020

Legendy i podania a bajka ludowa

Legendy i podania a bajka ludowa

Obraz Christine Engelhardt z Pixabay


Legendy i podania

Obiecałam, że w następnym poście na temat regionalizmu i folkloru napiszę czym różnią się od siebie legendy i podania. Z pozoru są podobne, czasami nawet utożsamiane ze sobą. W rzeczywistości jednak wyrosły na nieco innym gruncie- podobnym, a jednak źródłowo odmiennym. Zarówno podania jak i legendy możemy jednak zaliczyć do tej samej grupy, jaką jest bajka ludowa (fr. Conte populaire, niem. Volksmärchen), która była przekazywana ustnie od wieków albo i od tysiącleci, z pokolenia na pokolenie.  

Co je jednak odróżnia od baśni?
Przede wszystkim fabuła.
Bajka opiera się na wymyślonej fabule. To jest jej główny trzon. Jej serce. Tymczasem podania i legendy zawierają w sobie element zaczerpnięty z rzeczywistości: z historii, która się wydarzyła oraz nawiązują do konkretnych postaci lub miejsc.

Co je łączy?
Uniwersalne prawdy, które przekazują wspólne wartości oraz elementy danych kręgów wyobrażeń: historycznych, religijnych i innych. Zwróćmy uwagę na przysłowia związane z bajkami i legendami:
„W każdej bajce jest prawda na dnie”
„W każdej legendzie jest ziarnko prawdy”

Oba przysłowia podkreślają, że niezależnie od fabuły zawsze można doszukać się jakiegoś elementu autentycznego. To przysłowiowe ziarno prawdy może być echem zapomnianej już wieki temu bitwy; zarazy, która przetoczyła się przez dany obszar, czy władcy, którego imię już dawno odeszło w zapomnienie.

         Powrócę jednak do podań i legend. Nie ma narodu, który nie posiadałby opowieści nawiązujących do ważnych wydarzeń, nazw miejscowości albo postaci historycznych- niekiedy na wpół legendarnych. Są one integralną częścią każdego, nawet najmniejszego społeczeństwa; odzwierciedleniem ludowego pojmowania historii. Czym jednak właściwie różnią się legendy od podań? Tak naprawdę rzadko kiedy zastanawiamy się nad ich genezą. Zostawiamy te dywagacje etnografom i muzealnikom, jednak czasami warto wiedzieć coś więcej, niż utarte frazy wyczytane mimochodem z podręcznika.

marca 06, 2020

Legendy krzyżackie polecane dzieciom, młodzieży i regionalistom

Legendy krzyżackie polecane dzieciom, młodzieży i regionalistom
Legendy krzyżackie dla uczniów i nauczycieli

         Wielu mieszkańców Pomorza słyszało pod swoim adresem stwierdzenie: „Ty Krzyżaku”- czy to powód do obrazy? Dla niektórych pewnie tak, ale zamiast strzelać przysłowiowego "focha” można po prostu uśmiechnąć się i spojrzeć na wszystko przez pryzmat historii. Nie sposób zaprzeczyć, że w 1226 roku Konrad Mazowiecki zaprosił rycerzy Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, by… rozprawili się z Prusami, których zbrojne wyprawy zagrażały bezpieczeństwu jego księstwa. No cóż, zakonnicy mieli pokonać pogańskich Prusów, a tymczasem założyli własne państwo, które przetrwało aż do 1525 roku.
I historię tego państwa uczniowie poznają na lekcjach historii.

Dlaczego napisałam „Legendy krzyżackie”?
         Odpowiedź zaczyna się w ostatnim zdaniu wstępu do tego postu. Przez 7 lat pracowałam jako nauczycielka i często zadawałam sobie pytanie: W jaki sposób uczyć dzieci o „Krzyżakach”? Historia Zakonu Krzyżackiego kojarzyła się głównie z datami, faktami, postaciami historycznymi i wojnami. A takie nagromadzenie informacji skutecznie zniechęca młodzież do nauki. Niewiele lepszą zachętą była też książka Henryka Sienkiewicza pt. „Krzyżacy”, gdyż uczniowie nigdy i chętnie nie sięgali po lektury. 
Już wówczas myślałam o tym, że przydałaby się jakaś lekka pozycja książkowa, która opisywałaby wydarzenia z dziejów Zakonu w sposób przystępny, a jednocześnie przemycała najważniejsze wydarzenia historyczne. Pisząc krótko: przydałaby się książka o rycerzach. Dzieci i młodzież lubią przecież opowieści o dzielnych rycerzach i pięknych księżniczkach, to się nie zmienia od dziesiątek lat. Tak więc powstała koncepcja książki „Legendy krzyżackie”. Nie da się ukryć, że rycerzy jest w niej pod dostatkiem, jednak zamiast księżniczek są piękne i dzielne panny, które wielokrotnie potrafiły zmienić bieg historii: stawić opór z bronią w rękach, a nawet… rozkochać w sobie zakonników. W tle tych niemal baśniowych opowieści przewijają się jednak autentyczne wydarzenia historyczne. W takim wydaniu historia Krzyżaków nie brzmi już tak strasznie i nawet nazwiska wielkich mistrzów są prostsze do zapamiętania. 

marca 06, 2020

Legendy Ustki i Ziemi Słupskiej

Legendy Ustki i Ziemi Słupskiej
Ustka jest miastem, do którego wracam z ogromną przyjemnością. Po raz pierwszy trafiłam tutaj ponad sześć lat temu, gdy przyjechałam na turnus rehabilitacyjny i… zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Piękna plaża, urocze miasteczko oraz życzliwi ludzie- to wszystko sprawiło, że z radością wracam do Ustki, kiedy tylko mam taką możliwość.

„Legendy Ustki i Ziemi Słupskiej”- opowieści nie tylko dla dzieci
         Moje przyjazdy do Ustki sprawiły, że zainteresowałam się zarówno historią miasta, jak i okolicy. Postanowiłam ostatecznie zebrać podania i legendy z tych stron, żeby tak piękne miasto miało nie tylko przewodniki, ale także książkę z tego typu opowieściami. Dzięki poszukiwaniom w źródłach niemieckojęzycznych oraz po przekopaniu wielu fragmentarycznych materiałów etnograficznych udało mi się zebrać ponad 40 legend z regionu. Wśród „Legend Ustki i Ziemi Słupskiej” nie zabrakło także bardziej współczesnych opowieści o usteckiej syrence i rybaku Mistralu.

marca 02, 2020

Rzeka śmierci istnieje!

Rzeka śmierci istnieje!

Zdjęcie: Sindre Strom z Pexels


Rzeka śmierci istnieje naprawdę!

Rzeka śmierci, nazwana również Rio de Aguas Calientes, Las Mayantuyacu lub Shanay- Timpishka (rzeka ugotowana gorącem słońca) pojawia się często w źródłach doby konkwisty. Jest to okres bardzo mi bliski, gdyż podbój Ameryki przez Hiszpanów zawsze mnie intrygował. Ba, mam nawet mnóstwo materiałów i notatek na powieść, której akcja dzieje się podczas podboju Peru przez braci Pizarro. Tak, tak- przez braci, gdyż mało kto wie, że oprócz Francisca byli jeszcze Hernando, Juan i Gonzalo.  

Ten post jednak nie ma dotyczyć samej konkwisty, a pewnej tajemniczej rzeki.
Czym właściwie jest rzeka śmierci?
Legendą, czy rzeczywistością?
Niesamowitą baśnią, czy przerażającą prawdą?
         Po wiekach można wreszcie jednoznacznie stwierdzić, że nie jest to kolejna fantazja hiszpańskich zdobywców lecz prawda.

Skąd wzięła się historia o rzece śmierci?
         Rzeka śmierci pojawia się w opowieściach i relacjach hiszpańskich zdobywców, misjonarzy, podróżników oraz tubylców. Pisano o niej wielokrotnie. Według opisów była to rzeka tak gorąca, że gotowała wszystko, co tylko wpadło do jej nurtu.
         Można byłoby stwierdzić, że to kolejna fantastyczna opowieść Hiszpanów, podobnie jak mityczne El Dorado i Paititi, legendarna fontanna wiecznej młodości Juana Ponce de Léona, wojownicze Amazonki z dżungli, czy gigantyczne węże pożerające mężczyzn. Otóż tym razem nie jest to efekt wyobraźni zdobywców, czy też fragment wierzeń Inków.
Rzeka śmierci istnieje naprawdę!

Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger