września 27, 2019

Szczecin i pomorska bogini Śmiertnica

Szczecin i pomorska bogini Śmiertnica
Szczecin jest niezwykły, pełen tajemnic i zjaw. Nieliczni, mogą spotkać błąkające się tam duchy pięknych księżniczek. Wśród nich pojawia się jednak jeszcze niezwykła istota, której imieniem nazwano jedną z dzielnic. To zapomniana pomorska bogini Śmiertnica, niegdyś strażniczka grobów i cmentarzysk. Teraz stała się tylko cieniem i wspomnieniem na zawsze zaklętym w dzielnicy miasta Szczecin..
Wspomina o niej jedno z podań, które odnalazłam i postanowiłam przywrócić do życia. Znalazło się ono w mojej ostatniej książce: „Duchy, zjawy i ukryte skarby. Niesamowite miejsca województwa zachodniopomorskiego”. 


KOWAL I BOGINI

Nieopodal rzeki Płoni znajdowała się niegdyś wieś o niezwykłej nazwie: Śmierdnica. Dawno, dawno temu znajdowało się tam cmentarzysko. Ciała zmarłych palono wówczas na pobliskich wzgórzach, a urny składano w dolinie. Po wiekach, chłopi niejeden raz natrafiali przy orce na zapomniane przez czas groby.
            O tych, którzy odeszli nie zapomniała tylko jedna osoba: pomorska bogini śmierci, blada i groźna Śmiertnica, wciąż strzegąca pola grobowego dawnych mieszkańców okolicy. Ludzie ze wsi wspominali ją czasem, ale zwykle szeptem i to tak, żeby nie usłyszał tego nikt niepowołany. Woleli nie kusić licha i nie przywoływać pogańskiej bogini, która wedle ich mniemania była złym demonem.
            Te wszystkie przesądy bawiły miejscowego kowala Bolemira. Słuchał ich czasem jak dobrej baśni, opowiadanej w dzieciństwie przez dziadka. Pewnego dnia usłyszał jak sąsiedzi rozprawiają na ten temat akurat nieopodal jego chaty.
- Ostatni raz widział ją stary Miłosz. – stwierdził jeden z nich – Opowiadał później, że jest wysoka i bardzo chuda. Ma białą twarz o długich włosach i czarnych oczach, która chwilami zmienia się w czaszkę z ciemnymi oczodołami. No i tak jak mówili nasi ojcowie, biedak nie doczekał już wiosny.
- Naprawdę zobaczył Śmiertnicę? – zdziwił się drugi, drapiąc się nieporadnie po głowie – Dawno się nie pokazywała.
- Może i pokazywała, tylko ludzie nie chcą o tym mówić. Zresztą… Większość jest już pewnie w grobach, a inni zastanawiają się, kiedy ich wezwie.
- Czy aby nie przesadzacie? – roześmiał się Bolemir, kładąc ręce za pas – Miłosz był stary. Można było spodziewać się jego śmierci. W ostatnich miesiącach ciężko chorował.
- Zachorował właśnie po tym spotkaniu. – odpowiedział z przejęciem sąsiad – Musimy uważać, żeby nie podzielić jego losu.
- A co, też widziałeś tę marę? – zadrwił.
- Marę? To nie żadna mara, tyko bogini naszych przodków. Nie odeszła, jak inne demony i wciąż czuwa nad tymi urnami, co to czasem zdarzy się je nam wykopać w polu.
- No nie. To już naprawdę jakieś zabobony. – machnął ręką kowal – Wracam do roboty, bo niczego mądrego tu nie usłyszę.
- Na twoim miejscu nie śmiałbym się z takich rzeczy. – odparł drugi – Skoro jest szatan, to dlaczego nie miałoby być demonów?
            Bolemir już nie słuchał. Ubawiony opowieścią wrócił do kuźni, która znajdowała się tuż obok jego chaty. Szybko zapomniał o tej rozmowie, zajęty pracą i liczną rodziną. Tak minęły dwie kolejne wiosny. Było już późne lato, kiedy wracał znad rzeki. Słońce zniknęło już z nieba i cały świat znalazł się w tym niezwykłym czasie zawieszenia pomiędzy odchodzącym dniem, a zbliżającą się nocą. Zmrok powoli obejmował ziemię we władanie. Kowal popatrzył na niebo.
- No, czas był najwyższy na powrót. Będę w domu akurat na wieczerzę. – stwierdził.

września 19, 2019

Dzisiaj to SM ma głos

Dzisiaj to SM ma głos
Kochani, przepraszam, ale mój organizm czasem odmawia posłuszeństwa. 

SM boleśnie przypomina o sobie i muszę ograniczać funkcjonowanie. 

Nasilona spastyczność, potworny ból, zmęczenie fizyczne oraz psychiczne, zburzenia czucia i inne dolegliwości z całej palety, jaką funduje stwardnienie rozsiane dają mi o sobie znać i to bardzo dotkliwie. Jakby tego było mało, odzywają się też inne dolegliwości, o których zbyt długo by opowiadać.

września 17, 2019

Przystań - wiersz

Przystań - wiersz
Czasami lubię odejść od prozy, by choć na chwilę zanurzyć się w ożywczym źródle poezji. 
 Jest to dla mnie wytchnienie oraz sposób na nabranie oddechu przed dalszą pracą wymagającą żelaznej logiki przy opisywaniu  bohaterów i ich historii.
W poezji można uciec od rzeczywistości, chwycić Pegaza za grzywę i posłuchać perlistego śmiechu Muz bawiących się wesoło na Olimpie.


PRZYSTAŃ

Czasami, kiedy życie pędzi jak szalone
Stajemy ot, bezradni na rozstajnych drogach.
I wówczas w zagubieniu znajdujemy myśli,
Co powiodą nas dalej po spokojnych wodach.

września 17, 2019

Zagubiona dusza w "Czwartym Wymiarze"

Zagubiona dusza w "Czwartym Wymiarze"
Z ogromną przyjemnością informuję, że we wrześniowym numerze „Czwartego Wymiaru” znajduje się moje opowiadanie, pt. „Zagubiona dusza”.
Poniżej cytuję fragment tej historii. Całość możecie przeczytać w miesięczniku.


ZAGUBIONA DUSZA

Mężczyzna nie mógł uwierzyć, że wojna już się zakończyła, a on wciąż chronił dom i gospodarstwo przed wrogami. Rosjanie mogli przecież nadejść w każdej chwili.

Tego lata przyjechała do bliskich, żeby po wielu, wielu latach spędzić z nimi weekend. Dzień był wypełniony spotkaniami i radosnymi pogawędkami o rodzinie. Nie zabrakło też krótkiej podróży po okolicy, gdyż w tej wsi była po raz pierwszy. Wieczorem, przy kolacji zaczęli rozmawiać o planach na przyszłość i konieczności kolejnych odwiedzin. Było tak przyjemnie i nastrojowo, że spać poszła bardzo późno.
To była piękna, letnia noc; jedna z tych, które pachną wilgotną ziemią i kwiatami z pobliskich łąk. Udała się do pokoju na poddaszu, który określano jako gościnny. Drewniane deski trzeszczały, kiedy po nich stąpała, w końcu dom miał już swoje lata. Pokój był jednak przytulny, a łóżko, na które opadła z prawdziwą przyjemnością – wygodne. Sen przyszedł szybko, jakby skrzydła Morfeusza delikatnie musnęły jej czoło. Tuż nad ranem coś ją jednak zbudziło. Czyjeś stąpanie po deskach? Szelest? A może jakieś ciężkie westchnienie?
Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger