września 28, 2020

Jak rozpoznać czarownicę?

Jak rozpoznać czarownicę?

Jak rozpoznać czarownicę
Gordon Johnson z Pixabay

 Jak rozpoznać czarownicę?

To pytanie nurtowało naszych przodków, którzy bali się czarów, magicznych praktyk i diabelskich sztuczek. W okresie polowań na czarownice starano się więc zwracać uwagę na wszystko, co mogło świadczyć o kontaktach kobiety z mocami piekielnymi.

 

Czarownica współcześnie

 

Czarownica budziła i w wielu przypadkach nadal budzi negatywne skojarzenia. Wyobraźnia podsuwa nam najczęściej obraz starszej kobiety z wydatnym nosem i brodawką, która mieszka w chatce na odludziu. Jej atrybutami są miotła, długi i spiczasty kapelusz oraz czarny kot. Jest to jednak wyobrażenie wyniesione przez nas z bajek i baśni, daleki od rzeczywistości. 

 

Elementy zapożyczone:

 

- brodawka – to echo przeświadczenia, że diabeł pozostawia czarownicy swój znak. Niegdyś na ciele potencjalnej czarownicy szukano znamion (stąd próba igły). Brodawka to ślad po tych poszukiwaniach i… dodaje „złej” czarownicy jeszcze bardziej odrażającego wyglądu.

- spiczasty kapelusz – jest zaczerpnięty z tradycji irlandzkiej i przeniesiony do kultury popularnej

- czarny kot – to prawda, że czarownice posiadały chowańce. Były to oswojone zwierzęta, bardzo często koty, które pomagały czarownicy w magii. W średniowieczu właściciel oswojonego zwierzęcia mógł być czarownikiem. Czarny kot prawdopodobnie wziął się z przesądu, że przynosi nieszczęście. W rzeczywistości ulubienicami czarownic były koty rude lub pręgowane.  

         Jak się okazuje, czarownica wyglądała zupełnie normalnie. Mogła więc to być sąsiadka, znajoma, a nawet kobieta siedząca obok w kościele.

 

W jaki sposób rozpoznawano czarownicę?

 

września 26, 2020

Stacy Schiff, Kleopatra. Biografia

Stacy Schiff, Kleopatra. Biografia

 

Recenzja
Stacy Schiff

Kleopatra. Biografia

Warszawa 2013

Wydawnictwo: W.A.B.

ISBN: 9788328008113

Stron: 358

 

Opis:

Bogini. Najbardziej wpływowa i najbardziej pociągająca kobieta swoich czasów. Kochanka Juliusza Cezara i Marka Antoniusza. Żona - kolejno - swoich dwóch braci i morderczyni jednego z nich. Matka. Samobójczyni.
Życie Kleopatry VII, ostatniej królowej hellenistycznego Egiptu, obfitowało w wydarzenia, które na zawsze uczyniły ją inspiracją dla twórców. Dzięki temu pamięć o niej pozostała wiecznie żywa, ale też uległa zniekształceniu - prawdziwa Kleopatra zniknęła gdzieś pod warstwami farby, inkaustu, taśmy filmowej.

Stacy Schiff w swojej książce odczarowuje Kleopatrę, zdejmując z niej, warstwa po warstwie, ów szlachetny kulturowy osad, oddzielając fakty od fikcji. Buduje przy tym obraz antycznego świata, bo osadza swoją bohaterkę pośród ludzi z krwi i kości, na tle ówczesnych realiów. Przy okazji portretuje również jej dwóch sławnych kochanków, a wraz z nimi przybliża polityczną zawieruchę w ówczesnym imperium rzymskim.

Jednak to nie polityka i nie wodzowie są głównymi bohaterami, ale ona - kobieta, o której Blaise Pascal powiedział, że nawet kształtem nosa wpłynęła na kształt świata.

 

         Zacznę nietypowo, słowami Carlosa Luisa Zafóna: „Póki nas ktoś pamięta, wciąż żyjemy”. To zdanie idealnie oddaje postać niezapomnianej i wyjątkowej królowej Egiptu, Kleopatry. Choć od jej śmierci minęło ponad 2000 lat, jest wciąż obecna w świadomości ludzi. Powstały o niej setki książek, rozpraw, przedstawień teatralnych i filmów. Dla wielu na zawsze będzie miała twarz Elizabeth Taylor. W wyobrażeniach stała się ikoną, uosobieniem femme fatale, królową i kochanką. Gdzieś w cień została zaś zepchnięta jej prawdziwa natura, osobowość i kobiecość. Stacy Schiff postanowiła dotrzeć do prawdziwej Kleopatry; tej fascynującej władczyni, która potrafiła w sposób mistrzowski poruszać się w skomplikowanym i pełnym intryg świecie, a jednocześnie pozostać człowiekiem.

 

Cienie przeszłości

         Doskonale pamiętam, jak zaczęła się moja miłość do historii. Najpierw były „Mity Greków i Rzymian”, zaś później… dwie książki profesora Aleksandra Krawczuka: „Kleopatra” i „Gajusz Juliusz Cezar”. To właśnie te dwie biografie sprawiły, że I wiek p.n.e. do dziś jest jednym z moich ulubionych okresów w historii, a ich bohaterowie wciąż pozostają mi bliscy. Nie pominę więc żadnej publikacji na ten temat. Zresztą... magisterium pisałam z antyku, więc jestem typowym starożytnikiem.

„Kleopatra” Stacy Schiff to zatem dla mnie lektura obowiązkowa.

 

Kim była Kleopatra?

         Kleopatra VII (w rzeczywistości VI) Filopator ur. 69 rok p.n.e., zm. 12 sierpnia 30 roku p.n.e. w Aleksandrii, była ostatnią królową Egiptu. Pochodziła z grecko – macedońskiej dynastii Ptolomeuszy, jednak doskonale rozumiała mentalność mieszkańców Egiptu. Była doskonale wykształcona: znała 9 języków. Polityka, dyplomacja i gospodarka nie miały przed nią tajemnic. Egiptem rządziła samodzielnie i robiła wszystko, by zachować niezależność kraju.

Na tronie zasiadła w wieku niespełna 18 lat wraz z 10 – letnim rodzonym bratem i jednocześnie mężem Ptolomeuszem XIII. Na skutek intryg musiała opuścić kraj, jednak nie zamierzała rezygnować z korony. Doskonale wiedziała, że aby pewnie stanąć na nogach musi zyskać poparcie Rzymu, a właściwie człowieka, który zwyciężył w krwawej wojnie domowej: Juliusza Cezara. Sprytna, inteligentna i gotowa na wszystko osiągnęła swój cel. Ba, urodziła Cezarowi syna, Cezariona i w jego imieniu rządziła Egiptem. Dla Rzymian stała się wrogiem nr 1. Większość z nich postrzegała ją jako większe zagrożenie niż widok potężnej armii na granicach. Po śmierci Cezara związała się z Markiem Antoniuszem, któremu urodziła troje dzieci. Czy ich kochała? To pozostanie tajemnicą samej królowej. Jest pewne, że potrafiła wykorzystywać swoją pozycję, by chronić Egipt przed zakusami Rzymu. Większość ludzi postrzega więc Kleopatrę przez pryzmat tych romansów, a zapomina o jej inteligencji i wielkości jako władczyni. Tymczasem władała przez 22 lata i z chylącego się ku upadkowi królestwa stworzyła kraj, który kusił i zachwycał. Gdyby nie ona, świat z pewnością wyglądałby inaczej. Inaczej też potoczyłyby się dzieje Rzymu. Można śmiało powiedzieć, że odcisnęła ślad na całej historii i to bynajmniej nie przez wizerunek, jaki stworzyli jej wrogowie. Jej dzieje to fascynująca podróż w czasie.

września 17, 2020

Czarownica na stos - egzekucja

Czarownica na stos - egzekucja

Egzekucja
Czarownica, Mario Hofer -Pixabay

 Takie słowa padają najczęściej, gdy zadaję pytanie jaki los czekał czarownicę. To prawda. Najczęstszym wyrokiem było spalenie na stosie. Można by zapytać dlaczego? W końcu wystarczyłoby przecież samo skazanie na śmierć. Otóż nie. Czarownica musiała zapłacić nie tylko za stosowanie magii, ale przede wszystkim za swój pakt z diabłem. Ogień miał ją oczyścić. Wróćmy jednak do egzekucji.

 

Od ostrzeżeń do prawomocnych decyzji

W Starym Testamencie, w Księdze Wyjścia padają słynne słowa: „Nie pozwolisz żyć czarownicy”. Choć wydają się tak oczywiste jako uzasadnienie późniejszych procesów, wbrew pozorom wcale nie są tak proste do interpretacji. Chrześcijaństwo zderzyło się z magią już na samym początku. Była ona częścią codziennego życia. Stosowali ją zarówno niewolnicy jak i królowie, kapłani i magowie, artyści i politycy. Służyła do rozmaitych celów: od leczenia, poprzez zdobywanie bogactw i miłości, aż po szkodzenie innym. Ojcowie Kościoła, biskupi i misjonarze od początku przestrzegali przed kobietami rzucającymi czary i przepowiadającymi przyszłość oraz przed ludźmi zajmującymi się alchemią lub astrologią. Nie wiązało się to jednak od razu z wysyłaniem kogokolwiek na stos. Według profesora historii Alaina Boureau początki sądowego rozstrzygania problemu magii zaczynają się w XIV wieku, za czasów papieża Jana XXII. Za jego rządów wyszły pierwsze bulle wymierzone w świat astrologów, alchemików, czarownic i czarowników. Później było już tylko gorzej; szczególnie, gdy czary zostały oficjalnie uznane jako przestępstwo ścigane prawem.

W XVII wieku wszystko było już dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Czarownica, która w przebiegu procesu, prób, jakim została poddana i badania (tortur) została uznana za winną, najczęściej zostawała skazana na śmierć na stosie.

 

W oczekiwaniu na stos

         Czarownica zostawała powiadomiona o terminie egzekucji zwykle na kilka dni przed jej wykonaniem. W ten sposób dawano jej czas, by mogła przygotować się do śmierci. Jedynymi osobami, które mogły ją wówczas odwiedzić byli duchowni oraz najbliższa rodzina. Liczono na skruchę, wyrzuty sumienia oraz błaganie o zmiłowanie dla duszy.

W dzień egzekucji, w obecności sędziego i ławników jeszcze raz odczytywano jej wyrok. Nie było szansy na litość. Należało to tylko do suchej procedury.

 

Egzekucja zamieniona w rytuał

Wykonanie wyroku wiązało się z określonym rytuałem – wszak publiczna egzekucja na oczach mieszkańców stanowiła zarówno okazanie władzy, jak i odstraszenie potencjalnych następców.

września 17, 2020

Papież, który bał się czarów

Papież, który bał się czarów

 

papież
Domena publiczna

Zajmując się procesami o czary zastanawiałam się, co tak naprawdę  było przysłowiową iskrą, która rozpętała to szaleństwo. Oczywiście, miałam w pamięci słowa z „Księgi Wyjścia” Starego Testamentu: „Nie pozwolisz żyć czarownicy”. (Wj 22,17). To jednak był tylko punkt wyjścia; podobnie jak wielowiekowe ostrzeżenia ojców kościoła i biskupów, którzy grzmieli na tych, którzy zajmowali się magią, astrologią, a nawet ziołolecznictwem.

Jak się okazuje jednym z ludzi, którzy bezpośrednio przyłożyli rękę do zaostrzania kursu przeciwko czarownicom był papież, który sam bał się czarów i nawet oskarżył jednego z kardynałów o próbę zabicia go za pomocą magii.

 

Kim był przyszły papież?

Był to papież Jan XXII (7.08.1316 – 4.12.1334), a właściwie Jacques Duése, urodzony ok. 1244 roku w Cahors. Pochodził z bogatej, mieszczańskiej rodziny. Jako młody człowiek studiował prawo i teologię w Cahors oraz w Montpellier. Został duchownym. Najpierw był proboszczem  kościoła św. Andrzeja w Cahors, a w 1289 roku wyjechał do Neapolu. Tam został doradcą króla Neapolu Karola Roberta. Dzięki jego protekcji awansował: najpierw na biskupa Fréjus, a później Awionionu. W 1311 roku w Vienne uczestniczył w pracach soboru. Brał też udział w procesie przeciwko templariuszom. Być może to klątwa rzucona przez ostatniego Wielkiego Mistrza Jacquesa de Molay tak bardzo zapadła mu w pamięć, że później bał się czarów i magii?


Na piotrowym tronie

         Po śmierci papieża Klemensa V przez dwa lata nie było następcy. Skłóceni kardynałowie nie potrafili dokonać wyboru. Ostatecznie, po interwencji króla Francji Filipa V na konklawe w Lyonie (1316r.) wybrano 72 – letniego biskupa Jacquesa Duése, który przyjął imię Jana XXII. Chciał przenieść się z Awinionu do Rzymu, ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu. Jako papież dokonał wielu reform w administracji i diecezjach, dał jednak również wyraz swoim lękom.

września 11, 2020

Pisarka w czasach pandemii

Pisarka w czasach pandemii

 

Pisarka w czasie pandemii nie ma łatwo. W dodatku, gdy jest jeszcze osobą niepełnosprawną. Przez te miesiące, kiedy królowało hasło: „Zostań w domu” choroba postępowała i to w sposób znacznie szybszy niż ktokolwiek by przypuszczał. Cóż się jednak dziwić, skoro neurologa ostatni raz widziałam w styczniu, a rehabilitację mogłam rozpocząć dopiero w lipcu? Wyjazd na turnus rehabilitacyjny również przepadł i w tym roku już na niego nie pojadę.

Cały świat stanął. Na pierwszym planie był (i jest) koronawirus. Odnoszę wrażenie, że zapomniano o innych chorobach, które wymagają medycznej opieki. Tymczasem choruję na postępującą postać stwardnienia rozsianego i bez rehabilitacji moja niepełnosprawność tylko się pogłębia.

Można by powiedzieć, że... zaczęłam od początku. Całe szczęście, nadal chodzę. Zawdzięczam to jednak wyłącznie swojemu uporowi i wsparciu mamy. Prawda jest jednak taka, że widmo wózka już majaczyło na horyzoncie i bynajmniej nie był to „ostry cień mgły”. Bezwład, który dopadł lewą stronę ciała omal nie wykluczył mnie z funkcjonowania. Na szczęście dałam radę i powoli wracam do formy. Zobaczymy, co powie pani neurolog. Prywatną wizytę mam dopiero 28 września. Ot, szybciej się nie dało. O państwowej nawet nie marzę.

Zamrożenie gospodarki odbiło się także na kulturze. Przesunęły się prace nad książkami, zostały zawieszone spotkania autorskie. Znalazłam się w stanie zawieszenia z podpisanymi umowami i niepewnością jutra. Nawet wręczenie medalu i dyplomu w uznaniu zasług dla kultury Pomorza i Kujaw odbyło się w warunkach dalekich od jakichkolwiek standardów. Niestety, nie mogłam uczestniczyć w skromnej gali, która odbyła się w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy w reżimie sanitarnym, więc medal otrzymałam później… w ogródku na rynku. Wprawdzie napisałam prośbę do władz, by Prezes mógł to zrobić w godniejszych warunkach, ale odpowiedzi nie dostałam żadnej. No cóż. Akurat takie podejście już mnie tu nie dziwi.

Mogę jednak napisać, że mimo pandemii coś zaczyna się dziać. Wskazują na to ostatnie dwa miesiące, czyli sierpień i wrzesień. To prawdziwe światełko nadziei w tunelu bezradności. Dwie korekty to zapowiedź dwóch nowych książek, które ukażą się w bliskiej przyszłości. Obie są napisane w baśniowych klimatach; obie łączy jeden żywioł: woda.  Żywioł święty, oczyszczający ze złych energii, odradzający  ducha i ciało oraz symbolizujący bezmiar możliwości. 

września 07, 2020

13 powodów dlaczego warto czytać

13 powodów dlaczego warto czytać

 

dlaczego warto czytać

Czytelnictwo w Polsce niestety nie należy do zbyt wysokich.  Według Raportu Biblioteki Narodowej w 2019 roku 39% Polaków deklarowało przeczytanie jednej książki. To i tak lekki wzrost w porównaniu do roku 2018, kiedy to wskaźnik odnotował 37%. Mimo to stan czytelnictwa niepokoi. Zaledwie 10% czyta więcej niż 7 książek na rok. Można to tłumaczyć nowymi technologiami, adaptacjami filmowymi, brakiem czasu i… preteksty można by mnożyć. Tymczasem warto poszukać korzyści wynikających z czytania. Są one zaś o wiele ważniejsze i mają na nas ogromny wpływ na ciało, umysł i duszę.

 

13 powodów dlaczego warto czytać książki

         Zapewne znalazłoby się znacznie więcej korzyści wynikających z czytania książek, jednak skupię się na tych najważniejszych.

 

1. Czytanie poszerza wiedzę

Osoby, które z przyjemnością sięgają po lekturę mają większą wiedzę. Każda przeczytana książka to źródło informacji na różne tematy: od psychologii i komunikacji, poprzez historię, religioznawstwo i socjologię, aż po biznes i nauki ścisłe. Nie bez powodu mówi się o niektórych ludziach, że są oczytani. Odnajdują się w każdym środowisku i potrafią rozmawiać na każdy temat. Z oczytanymi na pewno nikt się nie nudzi.

 

2. Czytanie wzbogaca słownictwo

Czytanie książek sprawia, że przyswajamy sobie nowe słowa oraz uczymy się formułowania myśli. Mało tego, sięgając po klasyków poznajemy znaczenie tych, które już uległy zapomnieniu. Różnorodna literatura wzbogaca także znajomość słów z wielu dziedzin.

 

3. Czytanie uczy pisania

Czytanie uczy pisania. Może brzmi to paradoksalnie, ale tak właśnie jest. Dzięki książkom można nauczyć się poprawnie pisać, konstruować zdania, pogłębić wiedzę z gramatyki i ortografii, a wreszcie rozwinąć własny styl.

 

4. Czytanie rozwija wyobraźnię

Czytanie zmusza nas do wyobrażania sobie światów i sytuacji kreowanych przez autorów. Dzięki temu stymulowana jest prawa półkula mózgu, która odpowiada za wyobraźnię. Wraz z bohaterami książek odwiedzamy różne kraje i fantastyczne światy, przeżywamy różne przygody, wczuwamy się w cudze emocje. Nie ruszając się z kanapy czy fotela spotykamy innych ludzi, poznajemy nowe i nieznane miejsca oraz kultury, które często pragniemy później zobaczyć w rzeczywistości. Nasza wyobraźnia z liter tworzy prawdziwe obrazy.

 

września 06, 2020

Brwi i rzęsy w medycynie chińskiej

Brwi i rzęsy w medycynie chińskiej

 

medycyna chińska

Każda z nas chce mieć piękne brwi i rzęsy. Tymczasem ich stan bardzo często odzwierciedla to, co dzieje się w naszym organizmie. Najlepiej potrafi to dostrzec  medycyna chińska, która w sposób doskonały łączy wygląd twarzy, brwi, rzęs, języka, dłoni, stóp itd. z kondycją naszego ciała, stanem zdrowia, a nawet z cechami charakteru. My nie zwracamy na to uwagi chyba, że włosy zaczynają wypadać, rzęsy się przerzedzają, na twarzy  pojawiają się wypryski, a na dłoniach  lub stopach dziwne zmiany. Nawet wówczas jednak nie patrzymy przez pryzmat medyczny lecz bardziej… kosmetyczny i szukamy sposobów, żeby wrócić do dobrej kondycji.

         Tymczasem lekarze chińskiej medycyny widzą znacznie więcej. Są też domowe sposoby, by zaradzić ewentualnym problemom. 

 

Stan brwi i rzęs a nasza kondycja

- gładkie, lśniące, miękkie i ciemne świadczą o dobrej kondycji fizycznej, właściwym odżywianiu i dużych możliwościach,

- gęste, lśniące, twarde i ciemne lub wręcz krzaczaste oznaczają nadmiar białka zwierzęcego i soli, a przez to sugerują przyjrzenie się pracy nerek i układu krążenia,

- gęste i jasne zdradzają dietę bogatą w ryby, owoce morza, tłusty ser lub produkty konserwowane i ostrzegają przed możliwymi problemami z układem pokarmowym,

- cienkie i ciemne wskazują na mało zrównoważoną dietę z przewagą słodkich lub słonych produktów, co może w przyszłości skutkować kamieniami w nerkach, chorobami śledziony oraz schorzeniami na tle nerwowym,

- bardzo cienkie i jasne, a przy tym łamiące się wskazują na brak w diecie produktów zbożowych i warzyw oraz potraw gotowanych, co może przysporzyć choroby jelit i nerek,

- jasne, rzadkie, łamliwe i matowe zdradzają skłonność do słodyczy i przetworzonych produktów, to zaś prowadzi do cukrzycy i wrzodów.

 

Domowe sposoby na wzmocnienie brwi i rzęs

         Jerzy Mostowski w książce „Chwila dla urody, czyli starochińskie metody pielęgnacji ciała” pisał o sposobach wzmocnienia brwi i rzęs. Oto kilka przykładów:

 

Herbata z pokrzywy

2 – 3 razy w tygodniu dobrze jest pić ciepłą herbatę z pokrzywy: łyżeczkę suszonej pokrzywy zalać szklanką wrzątku, na 15 minut odstawić pod przykryciem, przecedzić, a następnie wypić. Metoda ta wzmacnia również włosy na głowie.

 

Kawa zbożowa z mlekiem i dodatkami

3 łyżeczki kawy zbożowej lub naturalnej należy zalać litrem mleka lub wody, dodać szczyptę cynamonu i gałki muszkatołowej, zagotować i trzymać przez 5 minut na małym ogniu. Następnie przecedzić i dodać odrobinę miodu. Pić na ciepło 3 razy w tygodniu.

 

Dieta na wzmocnienie brwi i rzęs

Warto jeść pieczywo razowe lub typu graham, płatki pszenne i żytnie, kasze oraz kiełki zbóż.

3 – 4 razy w tygodniu przegryźć seler, pietruszkę, pory, ziarno słonecznika i orzechy

2 razy w tygodniu sięgnąć po chudą baraninę, ryby, owoce morza i inne potrawy. Dobrze przyprawić je kminkiem i goździkami.

Odpowiednie dla zdrowia jest jedzenie dwa razy dziennie potraw gotowanych.

Co ograniczyć?

Należy ograniczyć spożywanie cukru, zimnych, ciężkostrawnych potraw, słodyczy, lodów i gazowanych napojów.

        

         Po takiej kuracji brwi i rzęsy powinny odzyskać naturalny blask, gęstość i imponować swoim zdrowym wyglądem.

września 04, 2020

Jarzębina - nie tylko drzewo czarownic

Jarzębina - nie tylko drzewo czarownic

 

Obraz: Monika Schroder z Pixabay

 

Drzewo czarownic – jarzębina

 

 

Są takie drzewa, które w wielu krajach Europy nazywa się drzewami czarownic. Ludzie do dziś wierzą w ich moc i wykorzystują je w codziennej, ludowej magii.  Jednym z nich jest jarzębina, którą do dziś często sadzi się blisko domów lub w ogrodach albo wiesza na drzwiach splecione w wieniec gałązki.

 

Legenda o jarzębinie

         Dawno, dawno temu owoce jarzębiny były bardzo słodkie i w smaku przypominały miód. Ludzie byli zachwyceni i zajadali się nimi bez opamiętania. Niestety, nikt nie myślał, że drzewo też może potrzebować pomocy. Pewnego roku nadeszła straszliwa susza. Źródła wyschły, ziemia popękała, wszystkie drzewa i krzewy opuszczały gałęzie z nadzieją oczekując deszczu. Jarzębina miała nadzieję, iż ktoś o niej pomyśli i podleje jej korzenie wodą z rzeki. Niestety… Ludzie przychodzili, zrywali zeschnięte owoce i odchodzili. Jakimś cudem przetrwała, choć smutek i gorycz, jakie odczuwała nieco zepsuły jej smak. Nie był to jednak koniec nieszczęść. Po upalnym lecie przyszła jesień, a później zima. Śnieg okrył świat białym puchem, a mróz skuł wszystko lodem. Jarzębina drżała z zimna, lecz nie znalazł się nikt, kto okryłby jej pień słomą. Drzewo postanowiło tym razem nie darować ludziom i zemścić się tak, jak tylko potrafiło. Od tego czasu owoce stały się gorzkie, a zjedzenie surowych kulek grozi biegunką i wymiotami.

 

Magia jarzębiny

         Pozornie największy urok jarzębiny tkwi w czerwonych owocach, z których dziewczęta robiły korale lub wplatały je w warkocze. Tymczasem drzewo czarownic ma znacznie więcej atutów.

         Jarzębina sadzona blisko domu chroni przed złymi mocami, urokami oraz przegania czarownice, które próbowałyby zakraść się do gospodarstwa. Gałązki przyczepiane do drzwi (także w formie wieńców) stanowią ochronę przed nieszczęściami, wizytami nieproszonych gości i zabłąkanymi piorunami. Drzewo czarownic chętnie sadzono również na kościelnych dziedzińcach i cmentarzach. Czyniono to w przekonaniu, że zatrzymuje duchy zmarłych w grobach i nie pozwala im opuścić wyznaczonego terenu.  

września 02, 2020

Kot – ulubieniec domu, magiczne stworzenie czy chowaniec?

Kot – ulubieniec domu, magiczne stworzenie czy chowaniec?

 

Kot czarownicy
Quang Nguyen z Pixabay

Od tysiącleci koty uchodziły za zwierzęta wyjątkowe i tajemnicze. Wiązały się z nimi różne przesądy, zwyczaje i rytuały. Uważano je nawet za wcielenie bóstw. To zapewniło im ważne miejsce w folklorze i magii, w mitach i legendach, w obrzędach i zaklęciach.


Kot – zwierzę święte i przeklęte

Natura kotów sprawia, że nikt nie jest w stanie zachować wobec niech obojętności. Stąd też wiąże się tak wiele kontrowersji. Wciąż mawiamy, że koty chodzą własnymi ścieżkami i robią, co chcą (niekoniecznie to, czego by chciał właściciel). Kocią niezależność zauważono już tysiące lat temu. Dlatego były traktowane zarówno jako zwierzęta święte, jak i przeklęte. W niektórych kulturach i epokach traktowano je jako bóstwa lub ich wcielenia, w innych zaś uznawano za wcielenie zła, palono na stosach lub wieszano na drzewach.

Kocia symbolika jest niezwykle rozbudowana. Kot kojarzony jest zarówno z niezależnością, swobodą, wdziękiem, czystością, zmysłowością, zwinnością i delikatnością; jak i z lenistwem, czarami, diabłem, ciemnościami i śmiercią. Łączony jest także z tajemnicą i sekretami. 

 

Kot w starożytnym Egipcie

W starożytnym Egipcie kot był zwierzęciem świętym już między 2500 a 2200 p.n.e. za panowania V i VI dynastii. Egipska bogini Bastet – pani miłości, płodności, radości, tańca, muzyki, domowego ogniska i… kotów, była przedstawiana jako kotka lub jako kobieta z głową kota, która w prawej ręce trzymała sistrum (instrument muzyczny), a w lewej koszyczek. W okresie XXII dynastii (ok. 935- 730 p.n.e.) miasto Bubastis zostało stolicą Egiptu. Tym samym boginię czczono jako jedną z głównych bóstw narodowych. Kot stał się obrońcą domu, chronił matkę i dziecko przed demonami. Zabicie kota było przestępstwem karanym śmiercią. Gdy kot umierał, balsamowano go, a wszyscy domownicy przywdziewali żałobę.

 

Kot jako zwierzę lunatyczne

         Jednak nie tylko w Egipcie doceniano koty i łączono je z bóstwami. W innych krajach również doceniano ich naturę i uważano za zwierzęta lunatyczne, czyli związane z księżycem.  Dlaczego? Otóż wynikało to z ich pięciu cech:

- koty polują nocą

- koty widzą w ciemności

- koty poruszają się bezszelestnie

- źrenice kotów zmieniają kształt na podobieństwo faz księżyca

         Te cechy sprawiły, że stały się atrybutami, bądź towarzyszami bogiń księżycowych. Do najważniejszych możemy zaliczyć egipskie boginie: Bastet, Izydę i Sachmet; fenicką Astarte; grecką Artemidę (według jednego z mitów Artemida zmieniła się w kotkę, uciekając przed stugłowym olbrzymem Tyfeuszem) i boginię magii Hekate; rzymską Dianę i skandynawską Freję (boginię czarów, wróżb i płodności), która jeździła wozem zaprzężonym w koty.

         Któż by przypuszczał, że właśnie to powiązanie z boginiami magii przysporzy kotom tak wiele kłopotów?

 

Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger