CIESZYNIANKA HANKA
Na
pięknej ziemi cieszyńskiej znaleźć można niewielkie kwiatki, które
zakwitają, gdy tylko oddali się zima, a pierwsze cieplejsze podmuchy wiatru
przynoszą oddech nadchodzącej wiosny. Są to
cieszynianki, które stały się już dawno symbolem tych niezwykłych terenów.
Skąd zaś się wzięły? O tym wspominają legendy.
Było to w czasach, gdy wojska
szwedzkie dotarły aż do Cieszyna. Krwawe
zmagania wojenne, jakie przetaczały się także przez te ziemie zbierały swoje
żniwo. Nie było miejsca, gdzie ktoś nie opłakiwałby syna lub męża; gdzie nie
płonęłyby wsie i miasteczka. Szwedzi jednak również ponosili ogromne straty,
ich oddziały topniały niczym lody na wiosnę, a śmierć była nieodłączną ich towarzyszką.
Pewnego dnia drogą wiodącą nieopodal
Cieszyna zdążał niewielki szwedzki oddział okrwawiony po niedawnym starciu.
Żołnierze maszerowali z trudem, gdyż zarówno zmęczenie, jak i rany odbierały im
siły. Starali się jednak zachować szyk i dotrzeć do obozu, by tam wreszcie
odpocząć. Niemal na końcu szedł młody chłopak o jasnym spojrzeniu i burzy blond
włosów, które niesfornie opadały mu na czoło spod kapelusza. Z krwawiącej rany na
czole wciąż płynęła krew, ale jakby jej nawet nie zauważał. Szedł dalej z
trudem powłócząc nogami: byle naprzód, byle nie stracić z oczu towarzyszy
broni. Gorące słońce odbierało mu siły, ból zaciemniał umysł, a wszystko wokół
wirowało w dziwnym kołowrocie. On jednak wciąż maszerował zaciskając dłoń na
zawieszonym na szyi jedwabnym woreczku, do którego matka włożyła mu grudkę szwedzkiej
ziemi.
-
Dla ciebie, mamo – szeptał spierzchniętymi ustami – Dla ciebie przetrwam to
wszystko, by powrócić do domu… do ciebie… do ukochanej Szwecji…
W pewnej chwili jednak słabość
zwyciężyła. Zatrzymał się i przez chwilę stał nieruchomo wpatrując się w daleki
punkt na horyzoncie. Zdało mu się nagle, że widzi matkę stojącą w progu ich
domu w Sztokholmie. Wyciągała do niego ramiona i uśmiechała się pogodnie.
-
Wróciłeś, synku…
Niebieskie
oczy młodzieńca zamgliły się i wyciągnął ręce, by paść w jej ramiona. Nie
zaznał jednak matczynego uścisku, lecz padł bez czucia w pył drogi. Oddalający
się żołnierze nawet tego nie zauważyli.