kwietnia 17, 2012

13 magicznych praktyk, które mogły zaprowadzić na stos

procesy o czary
Obraz: Loulou Nash z Pixabay

13 magicznych praktyk, które mogły zaprowadzić na stos



Bardzo się cieszę, że książka „Czarownice z Pomorza i Kujaw” zainteresowała Was na tyle, że ponownie trafiła do księgarń. Tematy czarów, czarownic i procesów o czary od wieków fascynowały i wywoływały skrajne reakcje: od ślepego poparcia tego typu poczynań (możecie nie wierzyć, ale na studiach spotkałam osobę, która uważała procesy o czary za… doskonały sposób na oczyszczenie świata ze zła), poprzez zainteresowanie czysto naukowe, aż po fascynację magią i czarami. W tym poście przedstawię Wam rzekome praktyki, których dopuszczały się osoby oskarżane o czary. Tak, to właśnie one najczęściej powtarzają się w aktach procesowych.

Akta procesowe pełne fantazji

         Procesy o czary rozpoczęły się na terenie ziem polskich dość późno. Choć pierwsze sprawy pojawiły się już w XV wieku, to największe nasilenie nastąpiło pomiędzy XVII a XVIII wiekiem.
         Żeby proces się rozpoczął musiały paść konkretne oskarżenia. Oczywiście winowajcę oskarżano o czary, jednak były konkretne praktyki, które mogły bardzo szybko zaprowadzić na stos.
Zgodnie z ogólnie przyjętą definicją czary były związane z siłami nadprzyrodzonymi. Potencjalna czarownica lub czarownik mieli taką moc, że za pomocą słów, gestów lub rytuałów panowali nad nimi i wykorzystywali do swoich celów. Nieważne, czy wykorzystywano je do leczenia, wzbudzania miłości, zdobywania szczęścia i bogactwa, czy też zsyłania chorób lub śmierci – wszystkie mogły posłużyć do oskarżenia o czary. Wystarczyło podejrzenie, by delikwent stanął przed sądem. Wśród wyobrażeń magicznych praktyk były zaś takie, które stanowiły niemal pewną „przepustkę” na stos.

13 magicznych praktyk, które najczęściej pojawiają się w aktach procesowych


1. Zsyłanie chorób i zabijanie ludzi

Były to czasy, kiedy nie istniała służba zdrowia w takiej formie, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Wiele kobiet zajmowało się medycyną ludową. Doskonale znały właściwości ziół i z powodzeniem stosowały je do leczenia. Często łączyły ziołolecznictwo z „zamawianiem choroby”, czyli modlitwą o rychły powrót człowieka do zdrowia. Powtarzający się w wielu przekazach wizerunek kobiety pochylającej się nad magicznym kotłem, to w rzeczywistości nic innego jak widok wiedźmy – zielarki przygotowującej napar z ziół.
Niestety, wyobraźnia niemal odruchowo podsuwa w tym momencie obraz czarownicy. Ówcześni ludzie uważali zaś, że skoro taka osoba leczy, to z pewnością potrafi również zsyłać najróżniejsze dolegliwości, a nawet zabijać. Zsyłanie chorób lub śmierci było bardzo częstym oskarżeniem. Do chorób, które uważano za efekt rzuconej przez czarownicę klątwy należały m.in. rwanie w kościach, paraliże, bóle, migreny, niepłodność, utrata wzroku lub słuchu, zadawanie kołtuna i wiele innych. Winą czarownicy była także czyjaś niespodziewana śmierć.

2. Czary mleczne

Czary mleczne należały do najbardziej popularnych i wielokrotnie pojawiają się w dokumentach procesowych. Polegały one na odbieraniu krowom mleka. Czarownica, która chciała się na kimś zemścić lub po prostu na polecenie swojego diabła musiała popełnić zły uczynek pozbawiała sąsiadów mleka, które było podstawą ówczesnej diety.
         W jaki sposób to czyniła? Są dokładne opisy tego procederu. Czarownica zakradała się do obory i doiła krowę. Od tego czasu mleko należało już wyłącznie do niej. W związku z tym, gdy w jakiejś miejscowości krowy dawały mniej mleka niż dotąd oznaczało jedno: mieszka tu czarownica. Oburzeni mieszkańcy zaczynali więc polowanie na winowajczynię, którą zwykle okazywała się… nielubiana sąsiadka. Nieważne, czy miała z tym coś wspólnego. Podczas „badania” (tak nazywano tortury) zwykle przyznawała się do każdej zbrodni.
Często stosowano środki zaradcze i okadzano krowy ziołami, by nie padły ofiarą potencjalnych czarownic. Idąc jednak tropem szukania we wszystkim magicznych praktyk i to mogłoby stać się podstawą do oskarżenia.

3. Zsyłanie chorób i zabijanie bydła

Zsyłanie chorób i zabijanie bydła to kolejna z praktyk, które mogły szybko doprowadzić przed sąd. Choroby i śmierć zwierząt gospodarskich były bardzo częste, jednak ludzie woleli oskarżać o nie czarownice. Kiedy więc w jakimś gospodarstwie niespodziewanie pojawiała się choroba lub pomór bydła, świadczyło to o magicznych praktykach. Ba, nawet pojedyncze przypadki śmierci zwierząt były podejrzane. To wystarczyło, by szukać wśród mieszkańców rzekomej czarownicy, która upatrzyła sobie danego gospodarza.
W tym przypadku ludzie również uciekali się do magicznych praktyk. Żeby odgonić czarownice od budynków gospodarczych wieszali na ścianach bukiety ziół lub na przybijali na drzwiach podkowę.

4. Zemsta

         Zemsta to powód równie stary jak świat. Konflikty zdarzały się zawsze i w każdym miejscu na świecie. Czasem były to zwykłe sąsiedzkie kłótnie, innym razem dochodziło nawet do wróżdy (prawa do krwawej zemsty za zabójstwo lub obrazę krewnego). Wiele osób uciekało się jednak do bardziej wyrafinowanych sposobów zemsty i decydowało się na zastosowanie czarów.
         Praktyki magiczne mające na celu pomszczenie domniemanej krzywdy były bardzo częste. Taka zemsta mogła przybrać różne oblicza: od podania usmażonej ropuchy na talerzu, poprzez zostawienie woreczka z ziołami i kośćmi zwierzęcia lub mrowiska pod progiem domu, aż po klątwę rzuconą przy użyciu magicznych przedmiotów i specjalnych rytuałów. Pomysłów na tego typu czary nigdy nie brakowało. Wszystkie jednak mogły skończyć się tragicznie dla osoby, którą przyłapano na próbie dokonania zemsty.

5. Czary miłosne

         Czary miłosne nawet dziś są bardzo popularnymi praktykami magicznymi. Ich celem było zdobycie uczucia albo wręcz pełnej uległości wybranej osoby. Najczęściej korzystały z nich dziewczęta bez pamięci zakochane w obiekcie swoich westchnień, jednak zdarzali się też chłopcy gotowi na wszystko, by zdobyć upatrzoną wybrankę.
         Do czarów miłosnych stosowano zwykle zioła. Wśród nich najbardziej popularne były: lubczyk lub cykoria. Inną metodą było np. zalepienie w bryłce wosku włosów ukochanej osoby i wrzucanie jej w ogień z odpowiednim zaklęciem, spalanie nici z odzienia, dodawanie do napoju własnej krwi (niekiedy pochodzącej z menstruacji) i wiele, wiele innych sposobów.
         Czary miłosne były traktowane jako groźny proceder i ścigane z mocy prawa. Ich celem było wszak odebranie drugiej osobie wolnej woli. 
Proces o czary
 

6. Pakt z diabłem

         Pakt z diabłem to kluczowy element oskarżenia o czary. Według oskarżycieli każda czarownica zawierała umowę z diabłem, który odtąd był na jej każde wezwanie. W tym pakcie oddawała mu swoją duszę, zobowiązywała się czynić zło i – jak to wynika z wielu dokumentów – często otrzymywała od niego nowe imię. W zamian za to otrzymywała moc czynienia czarów, umiejętność latania na miotle oraz własnego diabła lub nawet kilku na usługi.  Do tego dochodziły inne atrakcje, a mianowicie rozwiązłe biesiady na Łysych Górach dokąd zlatywały się czarownice ze wszystkich stron kraju, by bawić się i tańczyć w towarzystwie diabłów.
         Osobę, która zawarła taki pakt rozpoznawano podczas badania poprzez odnalezienie na jej ciele znaków – znamion, jakie pozostawiał diabeł. Z tego też powodu potencjalna czarownica była w pierwszej kolejności golona. Sędziowie musieli dokładnie przyjrzeć się, czy nie ma diabelskich znaków.

7. Przekazywanie diabła

         Do jednej z ciekawszych praktyk magicznych należało przekazywanie diabła. Wiele czarownic opowiadało, że miały nie jednego a kilku diabłów, którym nadawały imiona. Mogły też umyślnie przekazać jednego, dwóch, a nawet trzech innej kobiecie. Tego typu zeznania pojawiały się najczęściej podczas powoływania innych czarownic przez już oskarżoną.
         W jaki sposób można było otrzymać takiego diabła? Sposobów było wiele. Do najprostszych należało podanie go w beli materiału, zwiniętej chuście albo we wrzecionie. Nawet jeżeli dana kobieta nie miała pojęcia, że otrzymała taki niechciany podarek zostawała wezwana jako oskarżona o czary.

8. Obcowanie z diabłem

         Kolejny zarzut, który bardzo często przewija się przez akta spraw związanych z procesami o czary to… obcowanie z diabłem. Trzeba przyznać, że sędziowie, którzy nadzorowali badanie oskarżonych mieli naprawdę wielką wyobraźnię wymuszając „właściwe” zeznania od umęczonych kobiet.
         Według tych skrupulatnie opisanych zeznań diabeł zjawiał się zawsze na wezwanie czarownicy, gdy był potrzebny do pracy w gospodarstwie. To jednak mało. Był on również jej kochankiem i wielokrotnie z nią obcował. Co ciekawe czynił to nawet wówczas, gdy obok spał mąż. Oczywiście za sprawą czarów nigdy niczego nie widział ani nie słyszał. Kobiety opowiadały, że diabeł wprawdzie przybierał postać ludzką, jednak można go było rozpoznać po jednym szczególe: jego przyrodzenie było zimne jak lód.
Wniosek jest taki, że nawet opowiadanie o fantazjach mogło być uznane za dowód na to, że jest się czarownicą.

9. Podmienianie noworodków

         Ten argument padał zazwyczaj w przypadku, gdy oskarżona o czary była akuszerką. Co prawda był to bardzo potrzebny fach w czasach, gdy porody stanowiły ogromne niebezpieczeństwo zarówno dla rodzącej jak i dla dziecka, ale jednocześnie należał do najbardziej ryzykownych. Akuszerki należały do grona najczęściej oskarżanych o czary. Po pierwsze miały do czynienia z krwią, co już czyniło je podejrzanymi – wszak wierzono, że krew może zostać wykorzystana do sporządzania różnych napojów. Po drugie akuszerki podejrzewano o podmienianie noworodków oraz oddawanie ich we władzę diabła.
         Odbieranie dzieci stanowiło więc bardzo ryzykowne zajęcie i wszystkie akuszerki mogły czuć na plecach oddech sąsiadów, którzy tylko patrzyli, czy aby nie dostrzegą w ich działaniach jakichś podejrzanych praktyk. Poza tym śmiertelność zarówno noworodków jak i kobiet rodzących była bardzo wysoka, więc nigdy nie brakowało ludzi, którzy w ten sposób mogli zemścić się na winnej śmierci dziecka lub żony.

10. Zjadanie niemowląt

         Podmienianie noworodków to jedna sprawa, ale domniemane czarownice oskarżano również o… zjadanie niemowląt. Według dokumentów tuż przed sabatami kobiety porywały małe dzieci, zabijały je i przyrządzały z nich specjalne potrawy, którymi raczono się podczas biesiad. Miały one stanowić nie lada przysmak, ale co ważniejsze dla diabła, dusze niemowląt trafiały w jego szpony.
        

11. Wywoływanie klęsk żywiołowych

         Czarownice były odpowiedzialne również za wywoływanie klęsk żywiołowych. Gdy na jakimś terenie pojawiły się niespodziewane nawałnice, powodzie, wichury, burze albo gradobicia winne były służebnice diabła. Wierzono, że kontrolują pogodę i ściągają kataklizmy. Ich cel był oczywisty – chodziło o zniszczenie plonów sąsiadów. W związku z tym, że klęska żywiołowa dotyczyła całej gminy, a nie poszczególnych jednostek, czary związane z pogodą były ścigane z jeszcze większą surowością.
         Anomalie pogodowe, które występowały już przed wiekami tylko podgrzewały atmosferę polowania na czarownice. Oskarżano je więc o wywoływanie deszczu i gradu albo suszy. W jaki sposób to czyniły? W aktach są różne opowieści, wszystkie to „dobrowolne” zeznania oskarżonych. Niektóre wrzucały głowę trupa do wody, inne trzymały zakopany gliniany garniec wypełniony wodą, piaskiem i dżdżownicami albo przyrządzały specjalne wywary mające ściągnąć odpowiednią pogodę.

12. Wywoływanie pożarów

         W czasach, gdy większość budynków była drewniana i nie istniały wyspecjalizowane jednostki, pożary były bardzo częste. Bywało, że płomienie ogarniały wsie, dzielnice miast, a nawet całe miasta. Oczywiście nie doszukiwano się wyłącznie naturalnych przyczyn tych dramatycznych wydarzeń. Łatwiej było poszukać winnych. Zwykle padało na czarownice, które dzięki swoim mocom sprawiały, że ogień rozprzestrzeniał się coraz dalej zajmując dom po domu i niwecząc dobytek życia mieszkańców.
         Po każdej tego typu tragedii rozpoczynało się więc polowanie na potencjalną czarownicę, która mogła wywołać pożar i sprowadzić na daną miejscowość klęskę żywiołową.

13. Sprowadzanie epidemii

         Epidemie zdarzały się od wieków. Raz na jakiś czas przez Europę przelewała się fala zachorowań na choroby zakaźne. Były to głównie: dżuma, ospa prawdziwa i cholera. Nikt nie znał wówczas przyczyn nagłych zachorowań i gwałtownych śmierci. Bywało zaś, że śmierć zbierała żniwo dziesiątkując miasta i doprowadzając do wymarcia całych wiosek. Starano się więc szukać winnych. Oczywiście można było zrzucić winę na społeczeństwo uznając, że być może Bóg ukarał dany region za zbyt opieszałe podejście do przykazań lub małe zaangażowanie w życie Kościoła. O wiele prostsze było jednak poszukanie konkretnych osób odpowiedzialnych za nieszczęścia. I tu znowu wina spadała na czarownice.
         Uważano, że czarownice mogą zsyłać choroby i śmierć, więc nietrudno było oskarżyć je również o epidemie, które dziesiątkowały całe społeczności. Niejedna oskarżona poddana badaniom „dobrowolnie” przyznawała się do zesłania na swoją miejscowość plagi wrzodów, gorączki i innych niewyjaśnionych zgonów.

         Jest to tylko 13 spośród najczęściej powtarzających się oskarżeń w dokumentach procesów o czary. Jeżeli ktoś zainteresuje się tą tematyką z pewnością odnajdzie znacznie więcej przykładów różnorodnych magicznych praktyk, które zamieszczano w aktach sądowych. W niektórych wypadkach rzeczywistość wykracza poza wyobraźnię


W kolejnej części: proces o czary według CCC.


Literatura:
Baranowski B., Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII w., Łódź 1952
Baranowski B., W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981
Baschwitz K., Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1971
Bugaj Roman, Nauki tajemne w dawnej Polsce, Wrocław 1986
Czary i czarownictwo na Pomorzu. Materiały konferencji naukowej, która odbyła się w dniach 17-18 maja 2007r. w Marianowie, pod red. A. Majewskiej
Koprowska- Głowacka A., Czarownice z Pomorza i Kujaw, Gdańsk 2011
Łuczak A., Czary i czarownice - wczoraj i dziś", Wrocław 1971
Potkowski E.., Czary i czarownice. Warszawa 1970,
Wijaczka J., Magia i czary:, Toruń 2008



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger